Budowa świątyni

Twórca zapowiada, że jeśli zdobędzie nagrodę amerykańskiej Akademii Filmowej niewykluczone jest wydanie fimu na DVD. Na razie siedmiominutowy obraz można oglądać przed niektórymi seansami w sieci kin Cinema City.

Jeśli dzieło warszawskiego grafika komputerowego otrzyma najwyższe amerykańskie wyróżnienie filmowe, będzie już drugim tak uhonorowanym rodzimym obrazem krótkometrażowym po “Tangu” Zbigniewa Rybczyńskiego z 1982 roku. Prawdopodobnie jednak po raz pierwszy w historii pozłacaną statuetkę ma szansę dostać film, który realizowany był niemal pokątnie przez jedną osobę dzięki życzliwości pracodawcy. Wspieranie niekomercyjnych projektów artystycznych realizowanych przez pracowników to zresztą część filozofii Platige Image. Na kolejną edycję Siggraphu w 2003 szykowany jest już zreszą następny obraz – autorski projekt innego grafika.

Bagiński jest grafikiem pracującym w Platige Image nad reklamami telewizyjnymi. “Tworzenie reklam to fajna sprawa, ale rzadko kiedy można tam zrealizować całkowicie własny pomysł. Zawsze trzeba szukać kompromisu ze zleceniodawcą i agencją reklamową” – tłumaczy motywy rozpoczęcia pracy nad własnym filmem twórca. Zrealizowanie od początku do końca własnego filmu to dla autora też substytut dyplomu ze studiów, które przerwał pochłonięty zawodowo uprawianą grafiką komputerową. “Wymyśliłem sobie “Katedrę” jako film dyplomowy, który zrobię dla siebie” – wyznaje artysta.

Pomysł narodził się w 1998 roku. Na początku następnego roku Tomasz Bagiński zwrócił się do swego ulubionego pisarza science fiction Jacka Dukaja z prośbą o scenariusz. Ten zgodził się, przysyłając 400 stron opowiadań. Literacka “Katedra” to długie, ponadpięćdziesięciostronicowe opowiadanie. W wersji filmowej wielowątkowa opowieść musiała ulec znacznemu uproszczeniu.

Torturowanie klocków

Właściwa praca nad komputerowym filmem rozpoczęła się od szkiców oraz… ręcznego narysowania poszczególnych scen (tzw. storyboard). Kolejnymi etapami produkcji było ostateczne ustalenie każdego ujęcia (shootingboard) oraz wstępne, bardzo uproszczone zanimowanie każdej ze scen (animatic).

Projekt zaczął nabierać finalnego kształtu wraz z rozpoczęciem modelowania. “Tworzenie każdego obiektu – postaci czy fragmentu budynku – zaczyna się od prostopadłościanu, zwanego w slangu specjalistów od grafiki trójwymiarowej boksikiem” – opowiada autor. Taki prostopadłościan modyfikuje się, rozciągając go, wyginając, skręcając i dodając węzły, będące swego rodzaju “stawami”. Gotowe modele ludzi, przedmiotów i budynków ustawiane są na wirtualnej scenie, do której dodaje się źródła światła. Wówczas przystępuje się do renderingu. “Czas potrzebny na wyrenderowanie jednej klatki, w scenie z nieoteksturowanymi bryłami, to na moim komputerze kilkanaście sekund” – wspomina Bagiński.

Więcej:bezcatnews