Frontem do surfera

Kiedyś przyczyną komputerowych “świętych wojen” była kwestia wyższości Amigi czy Atari nad PC lub odwrotnie. Dzisiaj potyczki takie najczęściej odbywają się na polu Unix – Windows, przenosząc się czasami na różne rodzaje oprogramowania. Dobrym przykładem batalii tego typu są edytory języka HTML; po jednej stronie barykady stoją tutaj takie programy, jak słynny vi czy vim, po drugiej – specjalizowane narzędzia typu HomeSite lub MS FrontPage (patrz też przegląd edytorów HTML, CHIP 9/97).

To, co odróżnia FrontPage od większości edytorów HTML, to fakt, że składa się on z dwóch modułów – jeden służy do zarządzania serwisami, a drugi do tworzenia stron WWW. Oczywiście współpracują one ze sobą, co bardzo ułatwia zarządzanie serwisami internetowymi. Pierwszy z programów, FrontPage Explorer, komunikuje się z serwerem WWW za pośrednictwem tzw.

FrontPage Extensions — specjalnego oprogramowania, które należy zainstalować na serwerze. Dzięki temu zarządzanie stronami, ich kopiowanie, usuwanie czy dodawanie możliwe jest “na odległość”.

Jedną z nowości FrontPage’a 98 są tematy – zestawy gotowych teł, przycisków i innych elementówfrontpage 98 - beta

FrontPage Explorer potrafi zautomatyzować wiele czynności, które dawniej wymagały żmudnej pracy webmastera. Należy do nich m.in. poprawianie odnośników znajdujących się na przenoszonych stronach, aktualizacja stałych elementów stron, takich jak stopka lub menu, sprawdzanie poprawności połączeń hipertekstowych czy operacje na tekście typu znajdź/zamień.

O ile część zarządzająca serwisem jest mocnym punktem zestawu, nieco gorzej jest w przypadku edytora – wady tkwią w przyjętej filozofii funkcjonowania programu. Należy on bowiem do kategorii WYSIWYG (“to co widzisz jest tym, co otrzymasz”). Ta filozofia sprawdza się w przypadku edytorów tekstu, które “wiedzą”, na jakiej drukarce zostanie wydrukowany dokument; nie zdaje jednak egzaminu jeśli idzie o strony WWW, które każda przeglądarka wyświetla inaczej, a co gorsza istnieją takie, które niektórych stron nie wyświetlają wcale! Na korzyść pakietu przemawia fakt, iż udoskonalone zostało narzędzie do “ręcznego” (nie wizualnego) tworzenia kodu w języku HTML.

Trzeba jednak przyznać, że w swojej klasie omawiany edytor prezentuje się nieźle. Przy jego użyciu tworzenie dokumentów hipertekstowych nie różni się zbytnio od pracy z rozbudowanymi edytorami tekstu. W łatwy sposób można wstawiać wszystkie składniki budowanej strony – pomogą nam w tym paski narzędzi, menu oraz skróty klawiszowe. W identyczny sposób możliwe jest poprawianie już istniejących elementów – naciśnięcie odpowiedniej kombinacji klawiszy czy ikony powoduje pojawienie się okna dialogowego, umożliwiającego edycję wszystkich jego atrybutów.

a
mamy to na chip-cd 10/97Microsoft FrontPage 98 beta
Wymagania: PC 486; 16 MB RAM (Windows 95) lub 32 MBRAM(Windows NT); napęd CD-ROM; ok. 14 MB na dysku
Producent: Microsoft, USA http://www.microsoft.com/
Dostarczył: Microsoft, Warszawa tel.: (0-22) 661 54 00, faks: 661 54 34 http://www.microsoft.com/poland/
Cena: ok. 700 zł
plusdoskonały moduł do zarządzania serwerami WWW
plusbogate możliwości w zakresie tworzenia tabel
plusautomatyzacja podstawowych czynności
pluswizualne tworzenie stron WWW
plusobsługa styli, Dynamic HTML i CDF
minusbrak polskiej wersji
minusniska jakość generowanego kodu w języku HTML

Więcej informacji:
WWW:http://www.chip.pl/software/kts/11_97/
CHIP-CD 11/97: CHIP-offline | CHIP 11/97 | Software

W nowej wersji pakietu do maksimum rozszerzono możliwości w zakresie pracy z tabelami. Inną nowością, wprowadzoną we FrontPage’u 98, jest obsługa styli. Nie jest ona zbyt rozbudowana, ale – póki co – ich działanie w popularnych przeglądarkach WWW również pozostawia wiele do życzenia. Po raz pierwszy pojawiają się Dynamic HTML i CDF – elementy obsługiwane tylko przez najnowszą przeglądarkę Microsoftu (patrz CHIP 10/97).

Droga, którą podąża producent FrontPage’a, wydaje się nieco dziwna. W tym samym produkcie Microsoft oferuje elementy przydatne wyłącznie osobom zajmującym się zawodowo realizacją serwisów WWW i takie, na które uwagę zwrócą wyłącznie “niedzielni” webmasterzy – solidne narzędzie do zarządzania serwisami oraz zbiór wodotrysków. Zos-tawmy jednak ten problem do rozstrzygnięcia pracownikom marketingu firmy Microsoft.

Więcej:bezcatnews