List 1 Już raz wysłałem kiedyś do Państwa (do serwisu Arena – przyp. red.)
list z dosyć krytycznymi proroctwami dotyczącymi nowego Infoseeka. Jak na razie widzę, iż Państwo wcale nie biorą sobie tego wszystkiego do serca, niczego się nie uczą, być może nie czytają, a jedynie robią swoje, udowadniając ludziom, że taka Arena jest im potrzebna, a nie odwrotnie.
Mam sporo znajomych, logicznie myślących w kwestii komputerów. Używali oni do tej pory ICM-owego Infoseeka i nie znali żadnej tak dobrej wyszukiwarki. Był to system najszybszy, najsprawniejszy, najbardziej uniwersalny i miał zaindeksowanych najwięcej stron.
Dlaczego piszę w czasie przeszłym? Z prostej przyczyny. Wszystko zmierza bowiem do uczynienia z Infoseeka kolejnego zapchanego grafiką i banerami portalu. Znajomi przestali korzystać z Areny. (…) Zarówno ze stałego łącza (…), jak i z domu przez telefon (…) lepiej i sprawniej korzysta się z http://infoseek.go.com/ niż z http://szukaj.arena.pl/!!!
(…) Pomysł jest podchwytliwie dobry – jak tu zmusić miliony do oglądania naszego portalu? Kupmy Infoseeka! Wszyscy korzystający z tego cuda będą nagle zmuszeni do wczytywania tego całego komercyjnego superhiperportalu. (…).
I dlatego proszę wbić sobie do głowy – NIE BĘDZIE nikt korzystał z wyszukiwarki, której strona główna wyświetla się 30 sekund. NIE BĘDZIE nikt czekał na telefonie minuty na rezultaty jednego zapytania. NIE BĘDZIE nikt znosił waszych wybryków, a w takich przypadkach albo skorzysta z lepszej (prostszej, wygodniejszej, szybszej) wyszukiwarki, albo wyłączy komputer i dojdzie do wniosku, że w Sieci już nie ma nic niekomercyjnego, bezbanerowego, szybkiego i normalnego, stworzonego dla publicznego dobra (…). Korzystać z tego będą tylko Ci, którzy ustawią sobie Waszą stronę jako startową, a ich sztywne łącze daje transfer ok. 1 Mbps.
Pracownicy ICM! Uważam, iż jesteście odpowiedzialni za odsprzedanie siebie komercji i za wyrządzenie krzywdy polskiemu Internetowi (bo mam nadzieję, że ICM i Internet Ventures nie mają nic wspólnego ze sobą). Jestem zdruzgotany tym posunięciem, bo wiem, że Internet Ventures NIE ZROBI ZA ŻADNĄ CHOLERĘ, NAWET JAK DOSTANĄ 5000 TAKICH LISTÓW I REKOMENDACJĘ PAPIEŻA, NORMALNEJ I LUDZKIEJ WYSZUKIWARKI. (…)
Domagam się w imieniu tysięcy podobnie myślących osób stworzenia wyszukiwarki takiej, jaką był dawniejszy Infoseek, co wcale nie będzie krokiem na szkodę jego obecnego właściciela.
Traktując sprawę jako list otwarty, przesyłam kopię do redakcji CHIP-a, PCkuriera i PC Worlda.
Czytelnik (imię i nazwisko znane redakcji)
Zacząć wypada od sprostowania kilku nieporozumień narosłych wokół “przejęcia” wyszukiwarki Infoseek przez serwis Arena. Otóż według informacji otrzymanych od pracownika ICM-u (nasz list z prośbą o komentarz ze strony serwisu Arena nie doczekał się odpowiedzi) – Wojciecha Sylwestrzaka – Interdyscyplinarne Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego Uniwersytetu Warszawskiego użytkowało Infoseeka na zasadzie bezpłatnej licencji. W chwili gdy w Polsce pojawiła się firma, która kupiła licencję na wykorzystywanie oprogramowania firmy Infoseek, umowa producenta z ICM-em przestała obowiązywać. Pomiędzy firmami Internet Ventures Poland a ICM zostało natomiast podpisane porozumienie, którego celem jest zapewnienie ciągłości pracy serwisu. Jak twierdzi Wojciech Sylwestrzak, w myśl umowy z ICM-em firma Infoseek dysponowała także pełnią praw do bazy danych stworzonej przez wyszukiwarkę.
Po tym wstępie kilka słów komentarza. Po pierwsze, każda firma czy osoba tworząca serwis internetowy ma prawo zaprojektować strony WWW w taki sposób, na jaki ma ochotę. Po drugie, polski Infoseek nie jest własnością publiczną, lecz spółki Internet Ventures Poland, która może z nim zrobić, co zechce. Domaganie się od niej czegokolwiek – zwłaszcza w takiej formie – przez pojedynczych internautów czy nawet przez całą społeczność polskiego Internetu jest po prostu nie na miejscu. Po trzecie, jak autor listu sam napisał, w polskim Internecie istnieje wiele innych wyszukiwarek internetowych, nikt nikogo nie zmusza do korzystania akurat z tego produktu.
Z drugiej jednak strony patrząc, firmy internetowe, których sukces zależy w ogromnej mierze od popularności wśród użytkowników, powinny brać pod uwagę opinie odbiorców publikowanych w swoich serwisach treści. Także te wyrażone w mało wybredny sposób.
List 2
Zastanawiałem się czasem, dlaczego praktycznie znikły z rynku oraz naszych komputerów programy do kompresji dysku w locie, przykładowo tak popularne niegdyś DoubleSpace/DrivesSpace czy Stacker. Oto kilka możliwych wytłumaczeń.
1. Program do kompresji dysku musi naturalnie być mocno zintegrowany z systemem operacyjnym. Niejedna firma (…) ma zapewne obawy przed wejściem na rynek windowsowy, gdyż nie może być pewna kompatybilności z przyszłymi wersjami Windows (…). Niemiłe to zdarzenie spotkało znakomity przed paru laty ukraiński kompresor JAM (…), który nie działał w Windows 95 – i tym samym prawie nikt go już dziś nie używa. (…)
2. Strach przed awarią takiego dysku, zapisanego fizycznie w jednym pliku, odstrasza wielu. (…) Stac wypuścił nawet wersję swego sztandarowego Stackera specjalnie dla Windows 95 (edycja 4.0 nie działała stabilnie w tym systemie), ale nie zdobyła ona większej popularności. (…)
3. Coraz więcej danych na naszych dyskach to pliki już wewnętrznie skompresowane. Muzyka w MP3, filmy w AVI, MPEG itd., obrazki (JPEG, GIF), “instalki” (zwykle archiwa typu ZIP czy CAB), nawet pliki wykonywalne w 32-bitowych systemach Windows coraz częściej spakowane są świetnym exe-kompresorem UPX (rozpakowują się w pamięci, podczas uruchomienia). (…)
4. Wreszcie szybkość działania. Pomińmy litościwie szybkość zapisu na skompresowanej partycji – nie ma szans, aby choć zbliżyła się do “naturalnej”. A jeśli chodzi o prędkość odczytu? Z tym jest lepiej. Przy odpowiednim algorytmie możemy liczyć na dekompresję w tempie ok. 25-30 MB na sekundę (rozkompresowanych danych!) na Celeronie 400 (polecam do eksperymentów kompresor LZOP; #). To nawet nieco więcej, niż “wyciągają” najszybsze dyski. Zauważmy jednak, że całkowita prędkość odczytu przy stosowaniu kompresora dysku jest mniejsza. Najpierw wszak trzeba przeczytać dane skompresowane, o czym jeszcze nie mówiliśmy. Zakładając średnią kompresję 2:1 (trudno liczyć na większą przy dzisiejszych danych), prędkość dysku 20 MB/s i szybkość dekompresji 30 MB/s, otrzymujemy ogólną prędkość ok. 17,1 MB/s, czyli trochę niższą niż bez kompresora. Co więcej, szybkość dysków rośnie w większym tempie niż szybkość procesorów (…) – dysproporcja pogłębia się na niekorzyść systemów z wbudowanym programowym kompresorem dysku.
A może by tak rozwiązanie sprzętowe…? Dużo szybciej, a i awaryjność pewnie mniejsza. Owszem, firma Stac szła i w tym kierunku, ale jej kontrolery dyskowe popularności większej nie zdobyły. (…)
Szymon Grabowski
Do wymienionych przez autora listu argumentów chcielibyśmy dorzucić jeszcze jeden, naszym zdaniem co najmniej równie istotny. Kto wie, czy nie najważniejszym powodem “wyginięcia” programów do kompresji dysków było zwiększenie pojemności “twardzieli”, na skutek czego stosowanie narzędzi tego rodzaju w dużym stopniu straciło rację bytu. Ponadto niektóre współczesne systemy dysponują wbudowanymi mechanizmami kompresji danych zapisywanych na dyskach, katalogach lub w pojedynczych plikach (np. Windows NT/2000 pracujący w systemie plików NTFS).
Ciekawe przemyślenia autora nagradzamy darmową roczną prenumeratą CHIP-a.
Dostrzeżone błędy
W numerze majowym (s. 38) w omówieniu książki pt. “Rzecz o istocie informatyki – Algorytmika” błędnie podaliśmy nazwę wydawcy publikacji, którym są Wydawnictwa Naukowo-Techniczne.
W teście programów do rozpoznawania pisma (CHIP 4/2000, s. 157) zamieściliśmy nieprawdziwą informację o prędkości, z jaką zawodowa maszynistka jest w stanie pisać na maszynie – zamiast 600 zn./s powinno być 600 zn./min.
Fotografia zamieszczona na s. 103 w teście skanerów (CHIP 5/2000) przedstawia skaner Mustek ScanExpress 1200CU, a nie 1200UB, jak widnieje w podpisie pod zdjęciem.
W artykule nt. przeglądarek głosowych (CHIP 5/2000, s. 190) błędnie podaliśmy nazwę autorów specyfikacji SpeachML (powinno być: IBM) oraz TalkML (Hewlett-Packard).