—
Adam Chabiński, zastępca redaktora naczelnego | ![]() |
Zastanawiam się nad poczynaniami naszego monopolisty, pardon, dominującego operatora telefonii stacjonarnej, czyli Telekomunikacji Polskiej SA (bez kropek po “S” i “A”). Zachodzę w głowę i nie rozumiem. Ni w ząb.
Nasz rodzimy telekom powoli, acz nieuchronnie jest demonopolizowany, czyli – przekładając na ludzki język – oddaje klientów pojawiającej się konkurencji. Z jednej strony czyni to niechętnie (i trudno się dziwić), z drugiej wykonuje takie posunięcia, które nie dość, że odstraszają, to jeszcze psują jej obraz w oczach własnych klientów. Poczynania TP przypominają postępowanie starej panny, która miast cieszyć się z obsypujących ją kwiatami mężczyzn warczy na nich nieustannie, spoglądając spode łba.
O co chodzi? Jak zwykle o Internet, a precyzyjniej – o sławetną Neostradę (szerokopasmowy dostęp do Sieci, bazujący na technologii ADSL). Pilot tej usługi ruszył na początku tego roku w wybranych centralach telefonicznych w Warszawie. Internautom-testerom zaoferowano: dużą przepustowość (256, 512 kbps lub 1 i 2 Mbps), stały adres IP i brak limitu na ilość przesyłanych danych. Od pierwszego września zmniejszono funkcjonalność usługi, “udynamiczniając” adres IP i wprowadzając ograniczenia w pobieraniu danych (bez limitu pozostawiono jedynie łącze dwumegabitowe). Dzięki takiej zmianie użytkownicy Sieci nie będą mogli już “postawić” w domu serwera z własną witryną czy FTP-em.
Trudno powiedzieć, dlaczego szefostwo TP SA postanowiło, mówiąc delikatnie, “skorygować” parametry tej usługi, która kosztuje od 266 do 1282 zł miesięcznie (nie licząc kosztów instalacji). Nie rozumiem, ale szczerze powiedziawszy, cieszę się. Cieszę się z tego, że być może już wkrótce żadna telekomunikacja, a tym bardziej SA, nie będzie nikomu do szczęścia (czyli Internetu) potrzebna. Nie mogę się doczekać momentu, w którym Sieć będzie dosłownie wszędzie. I to bez światłowodów czy radiolinii. Potrzebny będzie jedynie specjalny modem podłączany do gniazdka sieciowego 220 V. Najprawdopodobniej stanie się tak za sprawą energetyki, która prowadzi próby z przesyłaniem danych za pośrednictwem “kabli z prądem” (2148). Wtedy Sieć będzie wszędzie tam, gdzie jest prąd, bez łaski, wysokich cen i TP SA.
—
Piotr Dębek, redaktor działu Magazyn | ![]() |
Owszem, “Tepsa” zmieniła regulamin Neostrady, lecz – przyznajmy to Adamie – miała do tego prawo, gdyż usługa była dotychczas w fazie testowej. Mało to eleganckie, ale formalnie wszystko jest w porządku. Należy się cieszyć, że nasz Operator Od Niedawna Oficjalnie Dominujący przy okazji użytkownikom Neostrady nie obniżył transferu i nie zakazał zaglądania do Pajęczyny w piątki. Przypomina się tu dowcip o łaskawości Stalina, który dziecko podające mu kwiaty kopnął, a mógł przecież zabić…
Obawiam się, Sąsiedzie, że nie ma z czego się cieszyć. Kłopoty “Tepsy”, paradoksalnie, wcale nie poprawią sytuacji internautów. W dużych miastach jak grzyby po deszczu wyrastają sieci osiedlowe, internetyzują się kablówki, rozszerzają ofertę niezależni operatorzy. Dzieje się sporo – mimo niezłej kondycji giganta. Czy upadek kolosa przyśpieszy podział rynku teleinformatycznego? Z pewnością, lecz tylko w dużych miastach. Tam najszybciej można “zrobić” duże pieniądze. Do wsi i miasteczek operatorzy zapukają dopiero wówczas, gdy w metropoliach nie będzie już czego dzielić ze spadku po TP SA.
Czy zmieni tu coś dostęp przez gniazdko elektryczne, w który tak wierzy mój Sąsiad z kolumny? Mieszczuchy dostaną zawrotu głowy od atrakcyjnych ofert, a mieszkańcy przysłowiowego Pcimia… Obawiam się, że oni nadal będą musieli poczekać. Sieć na 220 V oprócz specjalnego modemu u klienta, wymaga także instalacji stacji bazowej przy najbliższym transformatorze. Bardziej opłacalne będzie stawianie takich stacji w Warszawie i Poznaniu niż w Ustrzykach Górnych.
Zmianę regulaminu Neostrady można potraktować jak karę nałożoną na tych, którzy nadal ufają naszej “teledominie” na tyle, by robić dla niej za świnki doświadczalne. Firma z podziwu godnym uporem stara się zepsuć swoją reputację i wszystko wskazuje na to, że na tym polu odniesie sukces. Dziś kto może, ucieka do niezależnych operatorów. Przy “tepsie” trwają tylko ci, którzy nie mają dokąd uciec. Na efekt takiej renomy koncern będzie czekał zaledwie dwa lata. Wtedy to, zgodnie z analizami wykonanymi na zlecenie jednego z banków, TP SA zwolni większość zatrudnionych, a i tak pomimo to poniesie spore straty. Wówczas będzie musiała zrobić rzecz bez precedensu w swojej historii – zacząć dbać o klientów. Myślę, że zmiana regulaminu Neostrady jest jednym z ostatnich numerów, jakie wykręcił nam największy operator.