– zarówno pod względem napędu, jak i gabarytów.
Miniodkurzacz, którego kształt kojarzy się raczej z elektryczną szczoteczką do zębów, napędzany jest baterią typu 6LR61. Zestaw odkurzający składa się z jednostki centralnej, ssawkoszczotki cylindrycznej, szczotkopochłaniacza eliptycznego, dwóch rur (prostej i zakrzywionej) oraz płóciennego worka na zanieczyszczenia. Silnik zasilany jest napięciem 9 V podawanym za pomocą pary przewodów miedzianych z zacisków podłączonych do baterii mieszczącej się w obudowie urządzenia.
W wypadku braku akumulatorka użytkownik może posłużyć się zewnętrznym źródłem energii (o takim samym napięciu nominalnym) podłączanym do gniazda w obudowie za pośrednictwem wtyku typu minijack.
W celu sprawdzenia wydajności odkurzacza wybraliśmy najbardziej zakurzony komputer redakcyjny, którego nikt nie otwierał przez kilka lat. Po podłączeniu źródła zasilania i przeprowadzeniu operacji testowego
"sprzątania" okazało się, że podciśnienie uzyskiwane przez urządzenie nie wystarcza do wessania większych (cięższych) drobin pyłu i kurzu, a jedynie jego lżejszych frakcji. Niestety poziom hałasu generowanego przez Vac Cleanera jest porównywalny z dźwiękiem urządzeń przemysłowych. Mimo że odkurzacz emituje dość dużo cząsteczek ozonu (co może przywoływać skojarzenia z burzą oczyszczającą powietrze), jego zastosowanie przez osoby uczulone jest niewskazane. Na wyjściu Vac Cleanera bowiem ukazuje się niewiele mniej kurzu, ile na jego wejściu (powodem są nieszczelności w systemie hermetyzacji worka).
Odpowiednia krzywizna łopatek osadzonych na osi wirnika z pewnością podniosłaby maksymalną moc użyteczną maszyny, zwiększając tym samym wydatek powietrza, który obecnie wynosi około 0,1 l/s. Czekamy na modele ze wskaźnikiem zapełnienia worka i elektroniczną regulacją siły ssania. Pomysłem godnym naśladownictwa wydaje się również skonstruowanie odkurzacza w wersji dla alergików
– z absorpcyjnym płaszczem wodnym.
*Redakcja dziękuje dr. Piotrowi Maślance za udostępnienie sprzętu do testów.