Po pewnym czasie Usenet stał się zdolny do transportowania prawie wszystkich znaków (pomijając nieliczne kontrolne), ale sposoby kodowania się nie zmieniły. Opracowano więc nowy standard – yEnc, który nie ma wad swoich poprzedników.
Szybciej, taniej, pewniej
Jak działa dekoder yEnc? Na początku i końcu zbioru dołącza małą informację (zawierającą m.in. nazwę zbioru), zastępuje znaki NULL, TAB, LF, CR oraz = odpowiednio sekwencjami =@, =I, =J, =M i =}, do wartości pozostałych bajtów dodaje 42, a całość dzielimy modulo 256. Dzięki takim zabiegom zakodowane pliki tylko minimalnie zwiększają swą objętość. To jednak nie wszystkie zalety nowego standardu.
Bolączką użytkowników grup binarnych są m.in. uszkodzone pliki. yEnc podczas kodowania dołącza informacje kontrolne, tzw. CRC, które pozwalają zweryfikować, czy zawartość zbioru nie uległa zmianie podczas transmisji. Aby pobieranie i wysyłanie binariów było łatwiejsze lub w ogóle możliwe, często dzielone są one na części. Dekodery yEnc obsługują mechanizm dzielenia i łączenia większych plików. Jeżeli pobraliśmy części o różnych rozmiarach, ale zawierające cały zbiór, za pomocą yEnc nadal możemy łatwo uzyskać wyjściowy film czy utwór MP3.
Pisz do Redmond
yEnc nie koliduje z istniejącą infrastrukturą – zakodowane pliki bez problemu “przechodzą” przez wszystkie serwery. Rozwiązanie to powoli staje się standardem, bo spora część plików jest kodowana właśnie w ten sposób. Co prawda najpopularniejszy czytnik (Outlook Express) go nie obsługuje, ale już powszechnie używany w Stanach Forte Agent tak. Użytkownicy innych czytników mogą korzystać z zewnętrznych programów. Fanom Outlook Expressa autor yEnc radzi jedno – piszcie listy do Microsoftu, by Wasz program pozwolił łatwo pobierać z Usenetu binaria.