"Kryzys gospodarczy oraz nowe, mniej korzystne zasady licencjonowania programów Microsoftu sprawiają, że Open Source coraz częściej jest poważnie brany pod uwagę przez szefów
firm" – komentuje dr Thorsten Wichmann z Berlecon Research. Co ciekawe, otwartość kodu oraz możliwość swobodnego modyfikowania funkcji systemu uznawane są za drugorzędne atuty.
Przeprowadzone wśród firm zatrudniających ponad 100 pracowników badania wykazały, że z najsłynniejszego systemu na licencji Open Source korzysta 44% przedsiębiorstw niemieckich, 32% brytyjskich i 18% szwedzkich. Najczęstszym zastosowaniem dla aplikacji spod znaku Tuksa jest obsługa serwerów (średnio co piąta firma europejska), na drugim miejscu znajduje się obsługa baz danych (co dziewiąte przedsiębiorstwo), a do typowo biurowych zadań wykorzystuje Pingwina co dwunasty pracodawca. Oprócz Linuksa firmy używają także
Free/Open BSD.
Raport wymienia również największe firmy programistyczne zaangażowane w ruch Open Source. Znajdują się wśród nich, oprócz IBM-a i Suna, także Hewlett-Packard i Compaq (niedawno połączone), SAP, Computer Associates i Hitachi. Badania zostały przeprowadzone na zlecenie Unii Europejskiej, która aktywnie popiera i promuje wykorzystanie programów Open Source w administracji rządowej i lokalnej.
Wyniki studiów mogą być zaskoczeniem dla szefów Microsoftu, którzy wyraźnie źle oceniają zagrożenie ze strony Open Source. W kilka dni po opublikowaniu badań numer jeden giganta z Redmond Steve Ballmer wygłosił do pracowników koncernu przemowę
"Partnering for Success", w której wskazywał na cenową przewagę Linuksa nad Windows. Ballmer podkreślał, że po raz pierwszy w historii na rynku jest system operacyjny tańszy od produktu Microsoftu. Aż chciałoby się rzec:
"Hej, Steve! On jest nie tylko tańszy – on jest lepszy! Przynajmniej tak uważa spora część Twoich najważniejszych klientów. Może czas na MS
Linux?".