Niestety, pewnych skutków ubocznych działania popularnych monitorów CRT nie sposób całkowicie wyeliminować. Może więc warto już teraz zainteresować się jakimś alternatywnym, a przy okazji nieco zdrowszym rozwiązaniem, jakim z pewnością są panele LCD? Urządzenia te, pomimo nadal stosunkowo wysokiej ceny, cieszą się coraz większą popularnością. Nic dziwnego – mają w końcu wiele zalet sprawiających, że w większości zastosowań są w stanie z powodzeniem zastąpić tradycyjny monitor.
Dbając o linię…
Aby docenić zalety wyświetlaczy ciekłokrystalicznych, wystarczy rzut oka. Znacznie zgrabniejsze i estetyczniejsze od monitorów CRT panele prezentują się dużo okazalej wszędzie tam, gdzie ważne jest dobre wrażenie (np. w banku czy firmie ubezpieczeniowej). Zupełnie odmienna niż w monitorach kineskopowych technologia tworzenia obrazu (brak dział elektronowych i cewek odchylających) pozwoliła znacznie zredukować grubość urządzenia. W konsekwencji wyświetlacze LCD są zwykle kilka razy (nie licząc podstawy) “szczuplejsze” od swoich kineskopowych braci. Zysk jest oczywisty – panel taki dużo prościej wkomponować w biurowy pejzaż, gdzie najczęściej każdą wolną przestrzeń wypełniają stosy ważnych dokumentów. Na tym jednak nie koniec. Zdecydowaną większość spośród przetestowanych przez nas modeli można z powodzeniem zamontować na ścianie, a w ich miejscu ustawić inne urządzenie peryferyjne, np. drukarkę.
Ucieczka od okulisty
Jak wiadomo, w przypadku monitorów kineskopowych obraz tworzony jest za pomocą trzech wiązek elektronów omiatających ekran i zapalających kolejno punkty luminoforu. W konsekwencji praca z częstotliwością odświeżania poniżej 75 Hz wywołuje widoczny efekt migotania, za ergonomiczną zaś uznaje się obecnie wartość tego parametru na poziomie co najmniej 85 Hz. Najistotniejsze różnice pomiędzy panelami ciekłokrystalicznymi a monitorami CRT dotyczą właśnie braku migotania generowanego obrazu. W przypadku wyświetlaczy LCD działa elektronowe zastąpione zostały świecącymi bez przerwy lampami, których światło po odpowiednim przefiltrowaniu (do długości fali odpowiadającej trzem kolorom składowym: czerwonemu, zielonemu i niebieskiemu) skierowane zostaje na powierzchnię ciekłokrystaliczną. Idealna wręcz stabilność, uzyskiwana w efekcie podświetlania całej matrycy, to jednocześnie jeden z głównych atutów wyświetlaczy LCD.
To jednak nie wszystko. Obraz generowany przez panele LCD cechuje się dużo większą jasnością (ok. 250-300 cd/m2 dla LCD i 80-120 cd/m2 dla CRT), a przez to jest wyraźniejszy od otrzymywanego na tradycyjnych monitorach. Ponieważ zewnętrzna część ekranu matrycy ciekłokrystalicznej wykonana jest z tworzywa sztucznego (a nie ze szkła, jak ma to miejsce w przypadku kineskopów), w zasadzie wyeliminowany zostaje problem odbić świetlnych, tak charakterystyczny dla monitorów CRT. Wspomniane cechy gwarantują, iż nawet długa praca z wykorzystaniem panelu nie powinna powodować zmęczenia wzroku i uczucia dyskomfortu. Jeżeli dodamy do tego fakt, iż monitory ciekłokrystaliczne emitują śladowe ilości promieniowania elektromagnetycznego wpływającego ujemnie na nasze samopoczucie, można odnieść wrażenie, że mamy do czynienia z rozwiązaniem niemal idealnym. Dlaczego więc monitory LCD nie wyparły jeszcze swoich grubszych pobratymców? Wszystkiemu winna jest wysoka cena – choć coraz niższa, to i tak przeciętny użytkownik wciąż nie może sobie pozwolić na zakupu 15-calowego panelu LCD za ok. 1500 zł. Do tego dochodzą także pewne ograniczenia wynikające z właściwości materiałów zastosowanych do budowy paneli.