Spam, spam, spam
Sprawa pochodzenia tego terminu jest znana – chodzi o skecz grupy Monty Python, w którym w restauracji każda pozycja z menu była dostępna z popularną wtedy mielonką o nazwie Spam™ (jej początki sięgają roku 1937). W rezultacie nazwa ta stała się określeniem czegoś, czego jest dużo, co się powtarza. I choć owa mielonka nadal jest sprzedawana, wyraz “spam” większości osób bardziej kojarzy się z reklamowymi mailami.
My tu gadu-gadu o mielonce, a co z tytułowym końcem spamu? Czyżby firma Hormel Foods Corporation broniła dobrego imienia swojego wyrobu i zechciała dołączyć do krucjaty przeciwko spamerom? Nie! Pozew, który Hormel skierował do sądu, tyczy się nazwy firmy SpamArrest. Otóż owo przedsiębiorstwo wniosło o zarejestrowanie znaku towarowego (o nazwie SpamArrest) dla produkowanego przez siebie oprogramowania. Oczywiście, mimo iż software ten nie ma niczego wspólnego z branżą spożywczą, Hormel wniósł pozew.
Pomyłka podobno prawdopodobna
O co chodzi? Ano producent mielonki twierdzi, że używanie nazwy jego produktu (rzecz jasna mowa o terminie Spam™) do określanie znienawidzonych przez wszystkich listów wywołuje złe skojarzenia wsród klientów. Co więcej, podobno obie nazwy (Spam™ i SpamArrest) są tak podobne, że mogą zmylić konsumentów. Zdaniem producenta mielonki jej smakosze mogą pomyśleć, że ów wspiera firmę walczącą ze spamem. Nie podano dalszego toku rozumowania klientów, ale narzuca się on sam: jeśli producent Spamu™ zwalcza spam, to lepiej nie kupować tego produktu i trzymać się z dala od takiej firmy.
Kręte ścieżki sprawiedliwości
Jaki będzie finał sprawy, nie sposób przewidzieć. Wszak amerykańskie sądy ferują zaskakujące wyroki i kędy chadza logika sędziów, nikt nie wie. Nas, użytkowników, interesuje jedno – by spam zniknął. Spam™ może pozostać.