Gra Need for Speed: Undercover

Nowy NFS nie jest słaby. W końcu szybka, dopracowana grafika, doskonała muzyka i fabuła z którą jesteśmy zapoznawani przez seksowne i stylowo ubrane kobiety, musi się podobać. Założenia graficzne, według których połączono minimalistyczną, japońską estetykę z klimatem początku lat 80., także wydają się na tyle oryginalne, że mniemamy, iż NFS ma spore szanse na zdobycie serc graczy. O ile ci oczywiście będą chcieli oderwać się od innego hitu Electronic Arts, jakim niewątpliwie jest od ponad roku Burnout Paradise.
Need for Speed: Undercover

Need for Speed: Undercover

I tu dochodzimy do sedna sprawy. Electronicy, wypuszczając Burnouta, nie przypuszczali chyba, jak silne piętno odciśnie ta gra na rynku elektronicznych wyścigów. Ba, w chwili gdy po jego premierze rozpoczynali pracę nad tworzeniem kolejnego NFS-a, sami musieli ulec sile swojego sukcesu. W Undercover aż roi się od elementów zaczerpniętych od konkurenta z własnej stajni. Brakuje chyba tylko spektakularnych wypadków. Jego siłą jest zaś wspomniana już fabuła, której brak Burnoutowi.

Wielbiciele samochodowych pościgów będą mieli twardy orzech do zgryzienia. Osobiście – w pojedynku tych dwóch tytułów – stawiam na Burnouta.

Dostawca: www.ea.pl Cena:

130 zł (PC)

System:

Windows XP/Vista, Xbox 360, PS2, PS3, Wii

Język:

polski

PODSUMOWANIE:

Nowy NFS jest niezły. Ale czy to wystarczy, by pobić Burnouta?

ALTERNATYWA:

Grid, Burnout Paradise