Google próbuje naprawić nieco nadszarpnięta reputację po niezbyt zręcznej (aczkolwiek szczerej) wypowiedzi dyrektora firmy, Erica Schmidta, na temat prywatności. – Jeżeli masz jakąś sprawę, którą nie chcesz dzielić się z innymi, to może powinieneś się zastanowić czego się wstydzisz. Skoro na serio potrzebny ci jest ten poziom prywatności, to musisz wiedzieć, że wyszukiwarki przechwycą te informację. A w myśl prawa niektórych krajów, jesteśmy zmuszeni je przekazywać odpowiednim organom – powiedział telewizji CNBC Schmidt.
Na swoim oficjalnym blogu gigant internetowy opublikował pięć zasad, których zobowiązał się przestrzegać
- Wykorzystywać dane, by zapewnić użytkownikom wartościowe produkty i usługi
- Tworzyć produkty, które spełniają rygorystyczne standardy dotyczące prywatności
- Zbierać dane w taki sposób, by każdy wiedział co jest zbierane
- Dać użytkownikom istotne opcje do wyboru, by chronić ich prywatność
- Być odpowiedzialnym opiekunem gromadzonych informacji.
Google’owi bardzo zależy, byśmy wiedzieli, że to my decydujemy co ma zostać przekazane firmie, a co nie. Ale też zaznacza, że to sam użytkownik jest odpowiedzialny za trzymanie swoich danych w tajemnicy poprzez odpowiednią konfigurację usług Google’a.