RockMelt – przeglądarka do Facebooka

RockMelt nie jest szybszy od Google Chrome. Nie ma też więcej rozszerzeń niż Mozilla Firefox, ani nie jest bardziej rozbudowany niż Opera. Czym zatem wyróżnia się nowa przeglądarka? Zupełnie innym podejściem do kwestii Sieci i społeczności. Przynajmniej tak twierdzą jej twórcy.
RockMelt to nowa przeglądarka stworzona z myślą o społecznościach.
RockMelt to nowa przeglądarka stworzona z myślą o społecznościach.

Facebook to niesamowity portal społecznościowy i co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Wystarczy spojrzeć w statystyki serwisu Alexa badającego popularność stron internetowych. Na pierwszym miejscu znajduje się strona www.google.com. Drugie miejsce należy do www.facebook.com, a adres cały czas pnie się w górę wszystkich rankingów. Twitter, czyli kolejny gigant wylądował zaledwie kilka oczek niżej – na 10. pozycji dając się wyprzedzić tylko takim gigantom jak Yahoo!, YouTube, czy też Wikipedia, a to żadna ujma. Oznacza to, że internauci na całym świecie delikatnie mówiąc dosyć chętnie korzystają z facebooka.

Popularność stron. Na bordowo facebook, niebieski - Google i zielony - Twitter.

Popularność stron. Na bordowo facebook, niebieski – Google i zielony – Twitter.
Logiczny pomysł na przeglądarkę

Pomysł programistów był prosty. Nie twórzmy kolejnej aplikacji, która będzie najszybsza we wszystkich benchmarkach. Skupmy się na integrowaniu funkcjonalności serwisów społecznościowych z przeglądarką.

Ekipa RockMelt, Inc. wcale nie musiała tworzyć programu od nowa. Jako bazę wykorzystano otwarto źródłowy projekt Chromium – czyli dokładnie ten sam, na którym bazuje Google Chrome. Takie posunięcie zapewniło nowej przeglądarce znakomitą wydajność oraz co bardzo istotne – kompatybilność z rozszerzeniami stworzonymi do Chrome. Sprawdziliśmy i faktycznie da się je bez problemu instalować.

RockMelt – jak to działa?

Warunek do korzystania z RockMelt to oczywiście posiadanie konta na Facebooku. Musimy się zalogować i to w zasadzie wszystko. Jedna uwaga – trzeba mieć zaproszenie od znajomego, który już używa RockMelta. Można także dodać inne konta, m.in. Twitter.

RockMelt. Dwa paski boczne, na jednym znajomi, na drugim dodatki i podgląd Facebooka/Twittera.

RockMelt. Dwa paski boczne, na jednym znajomi, na drugim dodatki i podgląd Facebooka/Twittera.

Okno programu zostało zaprojektowane dosyć logicznie, choć trzeba przyznać że nad intuicyjnością trzeba jeszcze popracować. Przymykamy na to oko – w końcu mamy do czynienia z wersją beta. Lewa strona okna to dostęp do znajomych, którzy są obecni na czacie. Wystarczy jedno kliknięcie i możemy rozmawiać z dowolnym znajomym. Kolejny klik i już widzimy jego ostatnią aktywność. Z tego samego miejsca możemy także szybko wysłać wiadomość prywatną lub też napisać coś na jego ścianie.

Czat w aplikacji RockMelt wymaga dopracowania. Brakuje mu m.in. zakładek.

Czat w aplikacji RockMelt wymaga dopracowania. Brakuje mu m.in. zakładek.

Prawa strona okna głównego daje nam dostęp do aplikacji. To m.in. podgląd profilu oraz aktualne posty znajomych. W tym miejscu pojawiają się także ikony zainstalowanych rozszerzeń. Wszystko pod ręka… no prawie.

RockMelt wymaga konta na facebooku. Ponadto nie będzie działał, gdy nie dostaniemy zaproszenia.

RockMelt wymaga konta na facebooku. Ponadto nie będzie działał, gdy nie dostaniemy zaproszenia.

Warto zwrócić uwagę także na pasek adresu. Obok niego, zamiast przycisku Go znalazł się – Share. Dzięki niemu w prosty sposób możemy udostępnić aktualnie odwiedzaną stronę internetową. Programiści pomyśleli nawet o tym, że gdy publikujemy na Twitterze, RockMelt automatycznie skraca adres witryny tak, aby zmieścił się w 140 znakach.

Flock – pierwsze podejście do społeczności

Podczas gdy zachwycamy się RockMelt-em warto pamiętać, że pierwszą przeglądarką społecznościową był Flock. Pierwsze wydanie tego projektu pojawiło się w sieci dosyć dawno, bowiem ponad 5 lat temu. Flock początkowo bazował na silniku Firefoksa, jednak gdy ten zaczął zostawiać w tyle za Google Chrome, programiści przerzucili się na Chromium – czyli ten sam silnik, z którego korzysta RockMelt. Miało to miejsce w czerwcu. Flock 3.0 jest szybszy i oczywiście kompatybilny z rozszerzeniami dla Chrome.

Moim zdaniem interfejs Flock-a nie jest tak wygodny jak w RockMelt.

Moim zdaniem interfejs Flock-a nie jest tak wygodny jak w RockMelt.

Idea obu aplikacji jest taka sama – umożliwić łatwiejszy dostęp do Facebooka i Twittera z poziomu przeglądarki. Możemy w prosty sposób udostępniać strony internetowe, a także mamy stały podgląd na to, co publikują nasi znajomi. Wszystko wyświetlane jest na jednym bocznym pasku, który jest szerszy niż te znane z RockMelt.

Po kilku dniach korzystania z obydwu aplikacji zupełnie subiektywnie stwierdzam, że RockMelt jest jednak lepiej rozwiązany, niż Flock. Po pierwsze, temu drugiemu brakuje czata. Po drugie – nie potrzebuję mieć ciągle widocznego szerokiego paska, idea ekipy RockMelt bardziej mi odpowiada. Na koniec przyjrzyjcie się testom – one też nie są bez znaczenia.

Wydajność – RockMelt, Flock, Firefox oraz Chrome

Warto też rzucić okiem na wydajność i sprawdzić, czy dodatkowa funkcjonalność – czyli ciągle aktywne paski boczne przeglądarki nie wpływają negatywnie na wydajność. Szybki test przeprowadziliśmy w V8 Benchmark Suite – version 6 stworzonym przez Google.

W teście JavaScript przeglądarka Flock wypada nieco słabiej od RockMelt-a.

W teście JavaScript przeglądarka Flock wypada nieco słabiej od RockMelt-a.

Jak wykazują wyniki – w testach JavaScript żadna z aplikacji nie jest tak wolna jak Firefox 3.6. Wydajność najnowszego, stabilnego Chrome jest taka sama jaką wykazuje się RockMelt. Flock jest nieco wolniejszy.

PODSUMOWANIE

Przeglądarki nastawione na społeczności to znakomity pomysł. Taka aplikacja nie służy do przeglądania stron. To po prostu centrum komunikacyjne. Uruchamiamy ją i mamy dostęp do wszystkiego. W moim subiektywnym odczuciu ekipa programistów RockMelt wywiązała się z zadania lepiej, niż ludzie od Flocka.

Warto jednak pamiętać o tym, że nic nie zabiera czasu tak jak facebook. Pisząc ten artykuł chcąc nie chcąc non-stop miałem dostęp do swoich kont na portalach społecznościowych. Ciągle komentowałem, odpowiadałem i wrzucałem ciekawostki, które oczywiście nie mogły poczekać ani chwili dłużej. Efekt jest taki, że artykuł, który właśnie czytacie miał powstać kilka godzin wcześniej.