Steve Ballmer zwątpił w swoją firmę? Jeśli tak, to się nie dziwię

Nie ma nikogo w cywilizowanym świecie, kto by nie słyszał nazwy Microsoft. Firma gigant, spełnienie amerykańskiego snu, marzenie geeków. Z czasem stała się na tyle potężna, że zaczęła być postrzegana jako “wredny monopolista, pazerny na kasę”. Ale nie zrażając się, gigant dalej robił znakomite produkty, takie jak Windows, Xbox czy Office. I dalej robi. Moim, subiektywnym, zdaniem, nie ma lepszego oprogramowania w tej kategorii. Sęk w tym, że te kategorie powoli odchodzą do lamusa. A jeśli chodzi o nowsze technologie, to Microsoft jest w lesie.
Że co, kurcze blade?

Że co, kurcze blade?

Przyszłość to chmura i aplikacje webowe. Przyszłość to Internet. Przyszłość to darmowe treści i usługi, które monetyzuje się w inny sposób niż sprzedaż. Na razie jeszcze tego nie widać. Na razie gigant twardo blokuje przemianę i skutecznie wywiera wpływ na korporacje. Ale w ten sposób tylko kupuje sobie czas. I sam gigant zdaje sobie z tego sprawę. Inwestuje dziesiątki milionów w platformę Bing i Windows Live. Wypuszcza zupełnie nowy system operacyjny Windows Phone 7. Ale czy nie za późno? Nawet jeśli nie, to w paskudny sposób.

Problemem nie są produkty a ich regionalizacja. Windows Phone 7 to świetny system operacyjny. Serio. Z całym szacunkiem, ale podejrzewam, że większość z was (nie wszyscy!) widziała go tylko na obrazkach i na ich podstawie feruje własne wyroki. Tymczasem używa się tego bosko. Jasne, jest masa niedoróbek i braków, ale wszystkie mają być rozwiązane w ciągu półrocza. A przypominam, że Android, który teraz jest znakomitym i wyjątkowo popularnym systemem, do wersji 1.5 był właściwie nieużywalny. Ale, jak się okazuje, w polskim Marketplace mamy osiem aplikacji. Klawiatura nie przewiduje polskich znaków. Zune? Zapomnijcie. Jasne, Amerykanie mają full serwis. I jasne, stanowią dużą część całkowitej bazy konsumentów. I tak, poza Ameryką jest jeszcze kilka krajów z “pełną” platformą Windows Phone. No, ale to tyle. A, i jeszcze jedno: Windows Phone nie będzie na tabletach. Windows 7 się z kolei do nich nie nadaje. Android? Jak najbardziej.

Sorry, Bill, nie udało mi się, zmywam się. Hehe.

Sorry, Bill, nie udało mi się, zmywam się. Hehe.

Ale tu jeszcze nie jest tak źle. Wszak i Androidowcy polski Market dostali całkiem niedawno. Po prostu nieco za późno. Spójrzmy jednak na webowe aplikacje. I tak jak webowy Office co najmniej daje radę (a wręcz działa świetnie), tak spójrzmy na polskiego Binga. No właśnie. Google sprzed pięciu lat. A i wyniki wyszukiwania nie teges. Co innego amerykański Bing. Podejrzewam, że gdyby polska wyszukiwarka działała tak samo, jak amerykańska wersja, to przesiadłbym się raz dwa. Ale Bing jest raptem w paru krajach świata. W reszcie mamy dziwny, tani zamiennik. Platforma do zdjęć? Platforma blogowa? Nie stwierdzono. Google ma je od lat. To samo Yahoo!, które co prawda współpracuje z Microsoftem, ale do czasu.

Spójrzmy teraz na Windows. Świetny kawał roboty. Wygodne to, wydajne to, przyjemne to. Ale za najtańszą wersję OEM zapłacimy jakieś 300 zł. Za Office’a tyle samo (i to bez Outlooka!). A tu obok mamy Ubuntu. System do Windows bardzo porównywalny. W niektórych aspektach sporo lepszy, w innych sporo gorszy. Bilans korzyści i strat i Windows jest lepszy, przynajmniej dla mnie. Ale dorzućmy jeszcze cenę. Czyli że co, mam podobny system operacyjny za darmo? Zarabiam średnią krajową? Fak ju, Microsoft.

Na deser zostawiłem sobie platformę Xbox. Jak wiecie, pojutrze rusza polski Xbox LIVE. Super, walczyliśmy o to my, gracze, walczył też o to CHIP. Doczekaliśmy się swego. Wiecie co będzie, jak przesiądziecie się z “fałszywego” konta zarejestrowanego na Wielką Brytanię na nasze, oficjalne polskie? Będziecie płacić prawie dwa razy więcej niż Wyspiarze. Nie przejmujcie się, treści publikowanych będzie dwa razy mniej. Zapomnijcie o kanale Inside Xbox z telewizją dla graczy. Zapomnijcie o Zune i Last.fm. Zapomnijcie o kanałach VOD. Pfff. Ale za to mamy Kinekta. Tyle, że ja wolę bardziej “dorosłe” produkcje. A tu coraz mniej exclusive’ów ma Xbox, a coraz więcej PlayStation…

Podsumujmy więc

.

  • Windows? Jest, bardzo dobry ale trudny w instalacji i pielęgnacji, drogi jak diabli.
  • Office? Jest, wersja lokalna droga jak cholera, wersja webowa bardzo dobra, ale musi walczyć z obecnymi już od dawien dawna Dokumentami Google.
  • System mobilny? Jest, bardzo dobry, ale profilowany na parę krajów, mocno spóźniony. Rynek co prawda jeszcze nie jest nasycony, więc jest duża szansa na ekspansję, ale ludzie lubią sprawdzone marki, jak BlackBerry, iPhone czy nawet Android
  • System na tablety? Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie? Zresztą, Windows 7 na netbooku to też nie jest szczyt marzeń…
  • Wyszukiwarka, system reklam. Jak mieszkasz w USA i paru innych krajach, to super. Reszta świata korzysta z Google’a i jemu nabija skarbonkę
  • Platforma dla graczy? Powoli przekształca się w platformę dla casuali. Coś czuję, że następna generacja konsol będzie należała, jeśli chodzi o hardkorowych graczy, do Sony

Ciekaw jestem czy Windows byłby tak popularny, gdyby nie był preinstalowany na większości nowych komputerów. Ciekaw jestem, czy Office byłby tak popularny, gdyby nie efekt kuli śniegowej, czyli kompatybilności wstecz, którą firmy chcą zachować. Jestem przekonany, że nie. Jestem przekonany o wielkim sukcesie Ubuntu i Dokumentów Google. Nie takim, by wyparły rozwiązania Microsoftu, które dalej są z bardzo wysokiej półki. Ale nie tylko produkty MS powinny się na tej półce znajdować. Google zaczyna to udowadniać, Canonical być może wkrótce też. Apple… niekoniecznie, ale ma dużo lepszy marketing od giganta z Redmond.

Możliwe, że za tym wszystkim kryje się jakiś chytry plan, którego nie dostrzegam. Wierzę w to i mam taką nadzieję. Microsoft, poza byciem “wrednym monopolistą” dał nam kilka znakomitych technologii. Serwuje przemyślane i dopracowane rozwiązania, cenione nie tylko przez Kowalskich, ale i profesjonalistów. Ale rynek idzie naprzód. Gigant przestał być liderem innowacji. Stał się jak Nokia – serwuje solidny produkt, ale już nie wyznacza żadnych trendów. Próbuje je wręcz nadgonić.  Pierwsze recenzje Windows Phone 7 są pochlebne, ale szału nie ma. A nie na to liczył Steve Ballmer. BTW, właśnie zaczął pozbywać się akcji swojej firmy…