Spektakularne klęski: produkty nietrafione, niezrozumiane, niedorzeczne

Wideotelefon pozwalający widzieć rozmówcę mimo różnicy odległości to fascynująca idea. Już wynalazca telefonu (Aleksander Graham Bell) w 1880 r. opisał metodę przekazywania obrazów wykorzystującą światłoczuły selen. W ciągu ostatnich dziesięcioleci wielokrotnie próbowano wprowadzić wideotelefon na rynek – próby te zawsze kończyły się fiaskiem. Pierwszą ogólnodostępną sieć wideotelefonów udostępniono już w 1938 roku w Niemczech. Sieć specjalnych budek telefonicznych umożliwiała prowadzenie wideorozmów między Berlinem, Norymbergą i Monachium. Był to jednak tylko epizod – sieć zamknięto w 1940 r. w wyniku działań wojennych. Późniejsze zainteresowanie technologią Picturephone, oferowaną w latach 60. przez amerykańskiego operatora AT&T, było zerowe. W latach 90. europejscy operatorzy utopili grube pieniądze w wideotelefonii wykorzystującej linie ISDN. Przyczyna ciągłych niepowodzeń była banalna: potencjalni klienci nie godzili się na naruszanie ich prywatności (np. wideotelefon w każdej chwili mógłby zadzwonić i ukazać obcym rozmówcom wnętrze sypialni czy nieporządek w kuchni). Historia techniki dostarcza jeszcze wiele innych przykładów na to, że nawet przemyślane i użyteczne wynalazki nie zawsze się sprzedają, a niektóre zwyczajnie wyprzedzają swój czas.
Naszą kronikę otwiera Picturephone, który pojawił się w 1964 roku.
Naszą kronikę otwiera Picturephone, który pojawił się w 1964 roku.

Prestel: upadek poprzednika Sieci

Świadkom błyskawicznego rozwoju Internetu trudno wyobrazić sobie, że jego poprzednikom nigdy nie udało się wzbudzić szerszego zainteresowania. Systemy takie jak angielski Prestel, kanadyjski Alex czy niemiecki BTX udostępniały użytkownikom wiele usług dostępnych dziś w Internecie, ale – poza francuskim Minitelem – nie wzbudziły szerszego zainteresowania ani wśród użytkowników prywatnych, ani wśród firm. Przyczyny ich niepowodzenia były dwojakie: z jednej strony – wielu klientów nie dostrzegło jeszcze wartości użytkowej tej technologii, z drugiej – wysokie koszty zniechęcały potencjalnych klientów. Tak więc kiedy pojawił się zdecentralizowany, otwarty Internet niewymagający nietypowych urządzeń, jego konkurenci szybko zniknęli z rynku.

Gorzką lekcję odrobiła również firma, która dziś wydaje się odporna na niepowodzenia – Apple. W latach 90. koncern próbował podbić rynek konsol do gier. Urządzenie Pippin, wprowadzone na rynek w 1995 r. nosiło dziwną nazwę, a przy tym nie dorównywało pod względem technicznym zaprezentowanej w tym samym roku konsoli Sony PlayStation. W rezultacie inżynierowie z Cupertino ponieśli druzgoczącą klęskę. Pięć lat później twarde lądowanie zakończyło rynkową karierę cichych i eleganckich, ale niezbyt praktycznych komputerów Power Mac G4 Cube.

Wpadki zdarzają się każdemu. Nawet takim gigantom jak Apple, Intel czy Microsoft.

Wpadki zdarzają się każdemu. Nawet takim gigantom jak Apple, Intel czy Microsoft.

Giganci IT: kronika niepowodzeń

Inne tuzy branży informatycznej również nie uniknęły porażek, np. Microsoft pogrążył tragicznie nieergonomiczny interfejs użytkownika systemu operacyjnego “Bob” z 1995 r. (Bob wymagał procesora 486 i 8 MB RAM i 30 MB miejsca na dysku…), innym przykładem jest funkcjonalność odtwarzacza MP3 Zune z 2006 r., która okazała się zbyt ograniczona. Porażką były również “choroby wieku dziecięcego” Windows Vista z 2007 r., a ze sprzedaży smartfonów KIN adresowanych do fanów serwisów społecznościowych zrezygnowano już po sześciu tygodniach. Z kolei koncernowi IBM nie powiodły się próby wypromowania systemu OS/2, chociaż nie był on wcale gorszy od Windows.

Gigant w branży procesorów – Intel potknął się w 2004 r. o prądożerne procesory Pentium 4 z rdzeniami Prescott – Kalifornijczykom udało się jednak opracować technologie ograniczające zużycie energii. Konkurencyjne AMD zaliczyło kompromitującą wpadkę w roku 2007, kiedy na rynek trafiły pierwsze procesory Phenom. W określonych warunkach niepoprawna praca pamięci podręcznej doprowadzała do zawieszenia się komputera. Błędu “TLB bug” dało się uniknąć, aktualizując oprogramowanie, jednak kosztem ograniczenia wydajności.

Rynek bezlitośnie eliminuje nieudane i nieakceptowane rozwiązania tak, jak stało się to w przypadku zabezpieczonych przed kopiowaniem plików MP3 – po prostu nikt nie chciał ich kupować.