Twórcy The Social Network wychwalają Zuckerberga pod niebiosa

The Social Network nie stawia młodego Zuckerberga w korzystnym świetle. Czemu więc Facebook nie próbował zablokować produkcji filmu? Portalowi od zawsze bardzo zależało na dbaniu o swój wizerunek i swojego ikonicznego prezesa. Jak zauważyło kilku krytyków filmowych, filmowcy odnosili się do Zuckerberga bardzo grzecznie, uniżenie, a wręcz służalczo. Podczas Złotych Globów producenci i scenarzyści zarzekali się, jak wiele świat zawdzięcza młodemu miliarderowi a postać wykreowana na potrzeby filmu jest sztuczna i zupełnie nie oddaje ducha CEO Facebooka, “wielkiego przedsiębiorcy, wizjonera i altruisty”.
Rok 2010 należy do Marka Zuckerberga
Rok 2010 należy do Marka Zuckerberga

Zuckerberg sam wskazuje, że The Social Network ma niewiele wspólnego z historią. Dla przykładu, fabuła filmu wskazuje na to, że młody programista chciał dzięki temu portalowi tylko i wyłącznie “zaliczyć najlepsze laski z Harvardu”. W rzeczywistości przez cały ten okres towarzyszyła mu jego dziewczyna, z którą jest do dziś. Więc o co właściwie chodzi? Czyżby twórcy filmu próbowali na siłę skandalizować, by zdobyć rozgłos? A może teraz “podlizują się” Zuckerbergowi, by powstrzymać gniew “zadufanego w sobie dzieciaka”? Jak się okazuje: nic z tych rzeczy. Pomysł na podgrzanie filmowej atmosfery zrodził się w głowie samego Zuckerberga. – Nie chciałem absolutnej wierności, chciałem ciekawej historii. Dokumentalizm dla samego dokumentalizmu nie ma żadnego sensu, jeżeli scenariusz nie jest dobry. Po konsultacjach z Zuckerbergiem pozmienialiśmy to i owo. Film ma swoje prawa, i rzeczy ciekawe w rzeczywistości nijak się przekładają na język kina – opowiadał Aaron Sorkin, scenarzysta.

The Social Network zdobyło Złote Globy za najlepszy scenariusz, najlepszą reżyserię, najlepszą muzykę i najlepszy film.