Jak NIE należy testować tabletów

Jak należy testować karty graficzne? Zastanówmy się. To urządzenie podczas pracy nie ma żadnego kontaktu z człowiekiem: pozostaje zamontowane wewnątrz komputera i jedyne, co obchodzi użytkownika to proste do zmierzenia i porównania efekty jego działania: liczba generowanych klatek w benchmarkach i grach, obsługiwane efekty, generowany hałas i ciepło, pobór prądu.  Wystarczy więc zadbać o powtarzalność warunków, stworzyć przejrzystą procedurę i jazda!
Jak porównać tablet do...?
Jak porównać tablet do...?

Dobrze wykonane pomiary dają obiektywne, twarde liczby, które można łatwo porównywać

. Kto ma więcej (albo mniej) wygrywa – koniec.

Podobne mechaniczno-arytmetyczne podejście świetnie sprawdza się też  przy testowaniu płyt głównych, dysków twardych, procesorów czy pamięci RAM, nieźle pasuje do testów komputerów stacjonarnych, drukarek, ruterów, projektorów i tym podobnego sprzętu, bywa przydatne w przypadku notebooków, netbooków i aparatów cyfrowych,

jednak całkiem zawodzi

, kiedy przychodzi do testowania smartfonów i tabletów. Dlaczego?

Wyobraźmy sobie test tabletów, w którym

pierwsze miejsce zajmuje urządzenie mające najwięcej megaherców, gigabajtów, cali, złączy i obsługiwanych standardó

w. Ów tablet ma też bardzo bogate wyposażenie i generalnie same zalety. Patrząc na specyfikację trudno myśleć inaczej – problem w tym, że w realnym użytkowaniu urządzenie to okazuje się

zabójczo ciężkie, hałaśliwe, pracuje na baterii dużo krócej niż konkurenci za to startuje dziesięciokrotnie dłużej

, a o wygodzie użytkowania w ogóle nie ma co wspominać.

Albo inaczej – wyobraźmy sobie test, w którym

wysokie miejsce zajmuje tablet wyposażony w supernowoczesną, superwydajną platformę SOC

, dzięki której może osiągnąć świetne wyniki w benchmarkach. Tablet działa pod kontrolą

jednego z najlepszych na rynku (jeśli nie najlepszego) systemu mobilnego

– otwartego i elastycznego. Problem w tym, że w praktyce ten tablet okazuje się niewiele wart, bo nawet s

uperwydajny chip nie potrafi poradzić sobie z szybką obsługą kiepsko napisanego interfejsu

, przyciski nawigacyjne są marnie wykonane i nie zawsze odpowiadają jak trzeba, a zainstalowany system jest swoją własną karykaturą, bo

wykastrowano go z najważniejszych części – aplikacji producenta i dostępu do sklepu z dodatkowymi aplikacjami

. Skąd takie rozbieżności?

Niestety, proste porównanie parametrów prowadzi do całkowicie błędnych wniosków

Niestety, proste porównanie parametrów prowadzi do całkowicie błędnych wniosków

Otóż

w przypadku tabletu lub smartfona podejście tabelkowe po prostu nie ma sensu

, bo najważniejszym parametrem takiego urządzenia nie jest liczba gigaherców czy lista złączy, ale wygoda obsługi, której jak dotąd nie udało się ująć w twarde liczby. Benchmarki mierzące szybkość wykonywania takich czy innych operacji nie mówią nam tak naprawdę nic –

faktyczna szybkość działania systemu, responsywność interfejsu i ogólne wrażenie “szybkości” zależy tak naprawdę do miliona czynników

, nawet tak wydawałoby się nieważnych, jak sposób animowania ekranu podczas przełączania widoków. Liczy się system operacyjny, optymalizacja dla konkretnego sprzętu, ergonomia interfejsu i detale, detale, detale.

Jeśli wszystko jest przemyślane i spójne, urządzenia po prostu chce się używać

– nawet jeśli ma parametry gorsze niż konkurenci.

Oczywiście, nie znaczy to, że wyposażenie i wnętrzności tabletu nie mają znaczenia. Mają, jak najbardziej. Jednak imponujące wnętrzności takie jak wielordzeniowe procesory czy superwydajne chipy graficzne liczą się tylko o tyle, o ile oprogramowanie tabletu potrafi z nich skorzystać i o ile faktycznie wpływają na wrażenia użytkownika.

Żeby zilustrować lepiej, o czym mówię, poproszę was teraz o pewien ekperyment.

Wyobraźcie sobie dwa samochody.

Jeden z nich

ma silnik o potężnej mocy

, wszelkie systemy elektronicznej kontroli trakcji, automat, tempomat, system nawigacji, wbudowane telewizory, kamerę cofania, światła podążające za krzywizną zakrętu, wycieraczki automatycznie reagujące na deszcz i podgrzewane siedzenia.

Drugi ma silnik o połowę słabszy

, elektroniczną kontrolę trakcji i automatyczną skrzynię biegów ale bez  tempomatu, kamer, wbudowanej nawigacji, telewizorów itp.

Tyle wiadomo z opisu technicznego. Jesteście gotowi dokonać wyboru?

Zbyt szybko –

znacie tylko połowę prawdy!

Pierwszy samochód ma źle zaprojektowane przełożenia, wadliwe przekładnie i niedobrane opony, przez co

mimo potężnego silnika nie jest w stanie porządnie się rozpędzić

, jego przyspieszenie to żart a zużycie paliwa ogranicza jego zasięg do 200 km. Do tego jego kierownica jest kanciasta i ma ostre krawędzie, pedał gazu zamieniono miejscami ze sprzęgłem,

a siedzenia, choć podgrzewane, są za krótkie, za wąskie, za twarde

i pokryte tandetnym materiałem.

Drugi samochód jest dokładnie przemyślany i dzięki perfekcyjnemu dopasowaniu wszystkich elementów osiąga

dużo wyższe szybkości niż pierwszy, zużywając jednocześnie o połowę mniej paliwa

. Jego pokryte skórą siedzenia, kierownica i wszystkie inne elementy sterowania są tak zaprojektowane, że

można spędzić za kółkiem długie godziny nie odczuwając zmęczenia

, a korzystanie z każdej funkcji jest intuicyjne i proste. Acha, i jeszcze jest piękny!

To jak, który byście wybrali teraz? Bo ja wolałbym ten drugi.

Właśnie dlatego, testując tablety i smartfony, zwracam uwagę przede wszystkim na to,

jak się danego urządzenia używa

. Jak się je nosi, jak się z niego korzysta, jak sprawdza się ono w typowych dla niego zastosowaniach, czy obcowanie z nim jest przyjemnością, czy mordęgą.

Dopiero potem przyglądam się jego dodatkowym możliwościom

i wymyślnym dodatkom. A wy zastanówcie się, jakich informacji tak naprawdę potrzebujecie, żeby dokonać dobrego wyboru. I czy na waszym przyszłym tablecie zamierzacie surfować, czytać, bawić się i pracować, czy… zapuszczać benchmarki.