“Scarygirl” – recenzja gry (PS3)

Po nieszczęsnym Zack Zero obawiałam się odpalać kolejną platformówkę. Nawet ikonka dziwnej emo-girl na PSN choć intrygująca, nie wciągnęła na tyle, by zagrać od razu po pobraniu zawartości. Tydzień miałam trochę zagoniony, więc wcisnęłam pada do ręki mojemu chłopakowi i powiedziałam “pograj trochę – powiesz jak Ci się podoba”, choć zazwyczaj wszystkie takie próby kończą się po paru minutach jego cichą ewakuacją sprzed konsoli i przyssaniem z powrotem do swojego PC. Minęła tymczasem godzina, a w tle wciąż słyszałam ścieżkę dźwiękową z gry i miły głos narratora podsumowujący kolejne poziomy. Gdy wieczorem zapytałam go “no i jak?”, a on odparł jak zwykle swoje enigmatyczne “może być”, przewróciłam tylko oczami. Dopiero wczoraj udało mi się samej zasiąść w spokoju przed TV i po paru minutach odetchnęłam z ulgą – ScaryGirl ma w sobie wszystko, czego oczekuję od dobrej platformówki.
“Scarygirl” – recenzja gry (PS3)

Fabuła

Zaczyna się bardzo niebanalnie:) Nasza Straszna Dziewczynka, z piracką przepaską na oku i kapelusikiem z symbolem trupiej czaszki została porzucona za młodu w czymś co przypominać mogło ścieki i została wyrzucona na półwysep, na którym znalazła ją olbrzymia ośmiornica – Blister. Ten przemiły stworek wybudował jej skromny domek, nauczył różnych rzeczy i wspaniale razem się bawili, do momentu, gdy Scary zaczęła miewać koszmary, o dziwnym, brodatym mężczyźnie. Jak wiadomo takie sny mogą być bardzo irytujące, zwłaszcza, jeśli się powtarzają, nic więc dziwnego, że nasza bohaterka postanowiła udać się do mistycznego królika, mistrza kung-fu, który oświecił ją, że postać z jej koszmarów może odnaleźć jedynie w mieście… I tak rozpoczyna się nasza podróż. Brzmi absurdalnie? Tak. Podoba się? Taaaaaak!!!! Zwłaszcza jeśli jest to opowiedziane ciepłym głosem lektora, bardzo zbliżonego stylistycznie do Trine…

Bardzo się ucieszyłam, że to nie kolejna opowieść o ratowaniu świata, bo też ileż można… Co ciekawe fabuła gry została oparta na graficznej noweli Nathana Jureviciusa, o tym samym tytule, która w 2009r. zdobyła nagrodę Aurealis dla najlepszej książki ilustrowanej. Jednego możecie już być zatem pewni – jak na platformówkę, Scarygirl posiada wyjątkowo fajny scenariusz.

Audio/Video

Nie mogło być lepiej! Przyznam, że spodziewałam się dużej ilości mroku, czegoś w klimatach “Gnijącej Panny Młodej” Burtona, ale bajkowy choć surrealistyczny, kolorowy świat Scary bardziej wpasował się w tą dziwną opowieść, przypominającą podróż przez sen. Podczas 21 poziomów czekają nas naprawdę intrygujące krainy: lasy z olbrzymimi kwiatami, śnieżne stoki zapełnione wrogimi owcami,ciemno-fioletowe jaskinie obłażone okropniastymi pająkami,industrialne platformy pełne pułapek czy podwodne lokacje, w różnobarwnych odcieniach. Grafika 2D jest dopracowana i bardzo cieszy oko – screeny niestety tego nie oddają. Wszystko jest pięknie animowane, do tego po zakończeniu poziomu zostajemy wynagrodzeni krótkimi cut-scenkami podsumowującymi przygodę i popychającymi fabułę naprzód. Do dźwięku również nie można się przyczepić. Utworów nie ma za wiele, ale są utrzymane w tonacji bardziej nowoczesnej niż klasycznej co też dodaje grama abstrakcji;)

Wrogowie są za to różnorodni i odpowiedni na każdy poziom. Zazwyczaj nawet nie do końca wiadomo, czym oni są, ale to zupełnie nieistotne. Podobnie jak to, że…

Gameplay

Naparzamy we wszystko co się rusza, w sposób najczęściej chaotyczny. Scary posiada ramię-mackę, którą trzaska dookoła potworki lub chwyta je i rzuca w ich kolegów;) Często też służy jej to za hak, na którym się zawiesza na wyższych platformach lub tworzy z niej swoisty helikopterek umożliwiający chwilowe utrzymanie się w powietrzu. Do wyboru mamy atak lekki i ciężki, oraz tryb “scary”, który przemienia na parę sekund świat w czarno-białą tonację, a naszą miłą dziewczynkę w bardziej hardcorowego pogromcę potworów. Możemy też używać bloków oraz – uwaga za diamenciki zebrane po drodze, kupować ulepszenia w postaci nowych zakończeń macki (np. klucz francuski, czy hak) lub odblokowywać inne kombosy.

Choć jak wspomniałam walka przebiega bardziej na zasadzie “wciskam byle co, żeby tylko szybko przejść dalej”( wyjątkiem są tutaj walki z bossami, które wymagają dobrej precyzji, zręczności i wyczucia w czasie) , to jednak wcale nie jest nudno. Czasami przyjdzie nam dokonać bardziej zręcznościowych elementów, np. podczas uciekania przed żywą ścianą z pająków w jaskini, lub podczas przemykania pod najeżonymi kolcami kłodami z drewna.

Ale tak naprawdę Scary zyskuje najwięcej dzięki trybowi kooperacji. W dowolnym momencie gry, możemy zaprosić na kanapę naszego przyjaciela i razem uczestniczyć w przygodzie. Choć może daleko Scarygirl do LBP, między innymi przez to, że jest tu jednak wyraźny podział na głównego bohatera, bez którego nasz towarzysz nie przejdzie sam do następnego checkpointu, to jednak jak w każdym trybie multi, zabawa jest przednia. Naśmialiśmy się ogromnie grając wspólnie i irytując się w momentach, w których któreś z nas nie nadążało za drugą postacią, co przypominało mi stare dobre czasy spędzania wolnych chwil przed ekranem TV i szarpania się o joysticki Pegazusa;)


Podsumowanie:

Scarygirl to doskonała pozycja rozluźniająca, o interesującej fabule i fajnej kresce. Dużo arcadowych zagrywek i tryb kooperacji na jednym ekranie, a do tego całkiem niska cena – 36 zł. Dostępna jak na razie na PSN oraz XBL chociaż Square Enix zapowiada również wersję na PC. Jako ciekawostkę dodam, że pod tym linkiem bezpłatnie można zagrać w pierwotną wersję flashową gry, oczywiście dużo uboższą wizualnie i o nieco innym gameplayu.

Plusy:

+ Oryginalność

+ Wciągająca fabuła

+ Różnorodność lokacji i wrogów

+ Możliwość kupowania upgradów urozmaicających rozgrywkę

+ Oprawa wizualna i sposób narracji

+ Tryb kooperacji na 1 ekranie

+ Cena/Jakość

Minusy:

– Ścieżka dźwiękowa mogłaby być bardziej różnorodna

– Dużo hack/slash,mało logicznego myślenia

Ocena:

80/100

Więcej recenzji gier i newsów na: