Król Max Payne Trzeci

Cenega zdaje sobie sprawę z tego, że udało jej się przejąć przynajmniej dwa tytuły, które nawet jeśli zbiorą fatalne recenzje, to i tak rozejdą się jak ciepłe bułeczki. Mowa tu o Max Payne 3, czyli powrót jednej z najbardziej rozpoznawalnych gier wszechczasów oraz XCOM: Enemy Unknown, czyli remake strategii, która już na zawsze będzie wspominana jako absolutny fenomen w dziejach gier wideo.
Kiedyś kochający mąż i ojciec. Dziś uzależniony od prochów i bourbonu najemnik. Max Payne 3, podobnie jak poprzednie części, to opowieść o upadku, a nie tylko bezmyślna rozwałka.
Kiedyś kochający mąż i ojciec. Dziś uzależniony od prochów i bourbonu najemnik. Max Payne 3, podobnie jak poprzednie części, to opowieść o upadku, a nie tylko bezmyślna rozwałka.

To, co mi zaimponowało u polskiego wydawcy, to szacunek do tych tytułów. Cenega nie musiała robić nic, by wzbudzić nimi zainteresowanie, a i tak wyniki sprzedaży z pewnością byłyby znakomite. A tymczasem zorganizowała niesamowitą konferencję prasową, którą prowadził nie sam wydawca, ale twórcy zagranicznych gier. Po raz pierwszy w historii polskiego PR-u zorientowanego wokół gier wideo sprowadzono VIP-ów zza oceanu, by sami opowiedzieli o swoich grach. Nie zabrakło też ciekawych demonstracji: polscy dziennikarze zobaczyli jako pierwsi na świecie najnowsze kompilacje prezentowanych tytułów i gameplay, którego nie prezentowano na żadnej innej konferencji na świecie. Niestety, był pewien haczyk: absolutny zakaz rejestrowania czegokolwiek, czymkolwiek. O swoich wrażeniach mamy prawo opowiedzieć. Nie mieliśmy prawa robić zdjęć czy nagrywać gier kamerami wideo. Nie szkodzi, wiem że i tak czekacie na relację, więc po przydługim wstępie zacznę od…

Łączy do relacji z pokazu pierwszych dwóch gier. Chcę wam przypomnieć o bardzo fajnym portalu Gambler.pl, więc opis dwóch pierwszych gier znajdziecie wyłącznie tam.

Tu znajdziecie moją relację ze Spec Ops.

Z kolei

w tym miejscu ekscytuję się nowym XCOM-em.

Na deser, dla Siećpospolitej…

Max Payne 3

Max is back!

Max is back!

2k Games zeszło ze sceny, przerwa na catering, papierosa, i nadszedł czas na gwóźdź programu. Rockstar Games to adekwatna nazwa. To prawdziwe gwiazdy rocka w świecie gier wideo. Czego się nie dotkną, zamienia się w złoto. Rockstar zawsze jednak był tylko wydawcą Maxa, samą grą zajmowało się fińskie studio Remedy. Mistrzowie reżyserii, opowiadania ciekawych historii i tworzenia innowacyjnych gier. Bardzo się obawiałem, że Max Payne 3 będzie bliższe Grand Theft Auto niż oryginałowi. Zrzuty ekranu z łysym, brodatym, rozpitym Maxem nie wyglądały zachęcająco. Gdzie noir? Gdzie psychologiczny thriller? Czy nowe przygody Maxa to liniowa wersja historii Nico z GTA IV?

Max Payne 3

Max Payne 3

Siłą Payne’a była opowieść o prawdziwym człowieku i jego upadku. Gliniarz, który w jeden dzień stracił wszystko. Który wyruszył na krucjatę przeciwko mordercom jego najukochańszej żony i nowonarodzonej córeczki. Któremu nadzieję na powrót do nieco pokręconej normalności dała inna kobieta. Max nie był anonimową marionetką kontrolowaną przez gracza, któremu doklejono jakąś historię, którą poznajemy w intro gry. To była postać z krwi i kości, targana desperacją, rozpaczą i marzeniem o normalności. A historia? Remedy Games to mistrzowie w jej opowiadaniu. Niewiele jest tak dobrych książek o tak ciekawej intrydze. Niewiele jest filmów o tak wyszukanej narracji. A reżyseria? Obie części Maxa czyniły każdą potyczkę z gangsterami wyjątkowo emocjonującą. Mistrzowskie motion-capture, fizyka gry i rewolucyjna (jak na tamte czasy) praca kamery, połączona ze ściągniętym z Matrixa spowolnieniu czasu (“bullet-time”) to wizytówka tej, bądź co bądź, wciąż strzelaniny. Rockstar Games słynie z czegoś innego, aczkolwiek dobrą historię to studio zdecydowanie umie napisać (patrz Red Dead Redemption). To jednak niezupełnie to samo. Nie lepsze, nie gorsze. Inne. Nawet oni mogli to popsuć.

To nie jest render. Widziałem na własne oczy to samo na Xboksie 360

To nie jest render. Widziałem na własne oczy to samo na Xboksie 360

Zapewniam was, że prezentacja gry na żywo zmienia optykę o 180 stopni. Król powrócił. Max Payne 3 jest chyba najbardziej “kinową” grą, jaką kiedykolwiek udało się stworzyć. Nie zostało to jednak osiągnięte fajnymi przerywnikami filmowymi. To, co stanowi zupełnie nową jakość w najnowszej odsłonie, to wyjątkowo umiejętne wplecenie ich w samą rozgrywkę. Koniec ze schematem filmik, misja, filmik, misja, filmik, ewentualnie krótki filmik podczas misji. Klikamy na “Start new game”, widzimy nieco przydługi ekran ładowania, i… to ostatni moment, w którym go widzimy. Od tej pory gra nawet na chwilę nie przypomina nam, że jest zwykłym programem komputerowym, który musi sobie coś doczytać, przeładować nowe dane, coś doczytać z płyty. Akcja w grze po prostu płynie. Fabuła wpleciona jest bezpośrednio w samą grę. Nieinteraktywne elementy narracji nie irytują, bo są krótkie i wspaniale wyreżyserowane. Gra, co prawda, jest liniowa aż do bólu, ale nie prowadzi gracza za rączkę, nie stawia przed graczem dziwnych ograniczeń jak niewidzialne ściany czy inne podobne zabiegi. Wartka akcja, krótki przerywnik pokazujący jakieś ważne wydarzenie, jeszcze więcej wartkiej akcji, scenka dialogowa, znowu akcja, i tak cały czas. Gra po prostu nie ma prawa się nudzić. Cały czas na ekranie coś się dzieje, cały czas musimy pokonać jakąś zupełnie nowe wyzwanie. Tak dobrze nie wyglądało to ani w poprzednich odsłonach gry, ani właściwie w żadnym innym tytule, który widziałem. Absolutne mistrzostwo świata (i okolic) w połączeniu miodnej, bardzo widowiskowej i wciągającej strzelanki, narracji i ciekawej historii.

Max Payne

Max Payne 3

A skoro już o historii mowa, rzecz jasna, za mało widziałem, by ocenić, ale te małe fragmenty gry zapowiadają się bardzo obiecująco. Detektyw Payne nie pracuje już dla nowojorskiej policji. Jego uzależnienie od prochów i alkoholu ściągnęło go na samo dno. Mimo woli zostaje jednak uwikłany w gangsterską intrygę i ponownie wszystkiemu winna jest młoda, nieroztropna i piękna kobieta. Klimat noir, o co szczególnie się obawiałem patrząc na zwiastuny i zrzuty ekranowe został zachowany. Nie poprzez estetykę, a poprzez samą historię. Dramat psychologiczny przedstawiający losy mrocznego, zapomnianego, wręcz znienawidzonego bohatera, który zmaga się nie tylko z bandytami, ale i z własnymi słabościami, szaleństwem i depresją.

Kiedyś kochający mąż i ojciec. Dziś uzależniony od prochów i bourbonu najemnik. Max Payne 3, podobnie jak poprzednie części, to opowieść o upadku, a nie tylko bezmyślna rozwałka.

Kiedyś kochający mąż i ojciec. Dziś uzależniony od prochów i bourbonu najemnik. Max Payne 3, podobnie jak poprzednie części, to opowieść o upadku, a nie tylko bezmyślna rozwałka.

Jeśli chodzi o oprawę audiowizualną, bez wahania mogę was zapewnić, że Max Payne 3 jest chyba najlepiej wyglądającą i udźwiękowioną grą tego roku. Przywiązanie do detali i szczegółów jest wręcz nadnaturalne. Ani jeden element nie wygląda “niewłaściwie”. Każda lokacja, każde pomieszczenie, każdy element gry wygląda i zachowuje się dokładnie tak, jak powinien. Zero kompromisów. A engine gry? Nie wiem jak Rockstar tego dokonał, ale Xbox 360 bez najmniejszego “chrupnięcia” przetwarzał na żywo coś, co miejscami było nieodróżnialne od prerenderowanego filmiku. Nie ma powtarzających się tekstur, nie ma pustych, kwadratowych mebli. Wszystko wygląda jak żywe: od helikoptera, który bronisz, poprzez samego Maxa, przeciwników, aż po malutki kubeczek przytrzymujący stertę papierów na jakimś zupełnie nieistotnym biurku gdzieś w kącie. Szczęka na ziemi. Znakomite wrażenie robi też sztuczna inteligencja. Chowanie się za zasłonę nie da ci bezpieczeństwa, a raptem chwilę oddechu: wróg szybko zajmie lepszą pozycję do strzału.

Czas sprzedać nerkę

Cenega w tym roku wyda trzy tytuły, które absolutnie musisz mieć. Spec Ops: The Line to wielka niespodzianka. Psychodeliczny, nieliniowy klon Gears of War, pokazujący prawdziwy horror wojny. XCOM: Enemy Unknown, czyli wspaniały remake jednej z najlepiej pomyślanych gier strategicznych w historii. I Max Payne 3, czyli wielki powrót króla strzelanek, który wyznacza zupełnie nową jakość. 600 złotych, które już zaczynam odkładać. Wam też to sugeruję.