Interactive Kinetic Mapping System, czyli iluzja doprowadzona do perfekcji

Projekcje mappingowe towarzyszą zazwyczaj wielkim imprezom, zarówno masowym, jak i mającym na celu wypromować jakiś produkt. Z bardzo prostej przyczyny: są atrakcyjne dla widza. Bardzo łatwo jest przygotować spektakularną projekcję chociażby z uwagi na samą skalę: serduszko Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy animujące się w przeróżny sposób na Pałacu Kultury i Nauki widać z daleka i sam fakt jego obecności robi już wrażeni. A jeżeli całość jest jeszcze dobrze zrobiona, to możemy być pewni, że utkwi w pamięci widza.
Zobacz, jak prostą bryłę przekształcić w imponujące, multimedialne show
Zobacz, jak prostą bryłę przekształcić w imponujące, multimedialne show

Sęk w tym, że to już żadna nowość. Mieszkańcy mniejszych miejscowości może jeszcze nie widzieli na własne oczy tego, o czym piszę, ale wydaje mi się, że większość mieszkańców dużych miast widziała już niejeden tego typu spektakl. A cała reszta wie o czym mówię chociażby z YouTube’a. Technika jednak idzie dalej, a rewolucję szykuje nam White Kanga. Mimo obcojęzycznie brzmiącej nazwy, to polska firma. Która, być może, znajdzie klientów na całym świecie. Opracowała ona bowiem rewolucyjną technikę trójwymiarowego mappingu kintetycznego (iKMS).

Wynalazek White Kanga nie traktuje powierzchni, na której ma być projekcja, jako dwuwymiarowy ekran. Mechanizm doskonale “wie” z czym ma do czynienia. Oznacza to, że może “omapować” obiekt z każdej strony. Firma ma już kilka obiektów w ofercie, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by dostosować system do czegoś nowego. Dzięki temu, mapping można stosować ze wszystkich stron obiektu.

To jednak początek możliwości tego, co oferuje Interactive Kinetic Mapping System firmy White Kanga. Z racji tego, że system doskonale “wie”, dzięki kalibracji, z jakim obiektem i otoczeniem ma do czynienia, nic nie stoi na przeszkodzie, aby ów obiekt był w ruchu. Na przykład, obracający się na wystawie. Projektory bezbłędnie dopasowują tekstury do nowej sytuacji.

Jakby tego było mało, White Kanga poradziła sobie z ostrością obrazu. Obraz na “zmapowanym” obiekcie jest ostry jak żyleta. Osiągnięto to dzięki autorskiemu algorytmowi cieniowania powierzchni, który pozwolił na jednolite oświetlenie brył bez względu na kąt padania światła. Dodatkowo modele są malowane odpowiednią farbą. Zobaczcie sami. Uwierzylibyście, że to jednolita bryła, a nie dobrze oświetlona butelka z płynem?

Kto może być klientem White Kanga? Właściwie każdy, kto chce się dobrze zaprezentować klientowi. Wyobraźmy sobie salon samochodowy. Przychodzi para, chce kupić swój pierwszy samochód. Nie są zdecydowani na kolor, nie mają pojęcia, jak ich wymarzone auto będzie się prezentowało w pomarańczowym, jak w żółtym, a jak w amarantowym. Obracające się auto na wystawie (a raczej jego model wykonany z pianki poliuretanowej) omapowane przez projektory “automagicznie” zmienia kolory, dając nie tylko cenną informację, ale również robiąc duże wrażenie na szykujących się do zakupu. A tak mniej sprzedażowo? Wyobraźcie sobie halowy koncert muzyki elektronicznej albo rockowy. Czy nie byłoby super, jakby uzupełnieniem oprawy byłoby zamienienie ścian na coś mniej nudnego? Czy to wszechświat wypełniony gwiazdami, co spodobałoby się fanom trance’u, czy też jakiś mroczny cmentarz na koncercie Black Sabbath? White Kanga ma już pierwszy tego typu pokaz za sobą.

Budujące jest również to, że twórcami White Kanga są Polacy. Konkretnie, Rafał Bielski, Arek Rekita, Remigiusz Kasztelnik i Sebastian Mikołajczak. W tym miejscu zazwyczaj pojawia się sztampowy akapit, o studentach jakiejś uczelni i ich projekcie, który przerodził się w innowacyjny start-up. Tu również was, mam nadzieję, zaskoczę. White Kandze udało się przykuć moją uwagę między innymi za profesjonalizm. Panowie wiedzą, co robią i są w swoich dziedzinach ekspertami. Patrzę na bio pana Rekity: “Grafik, programista, zajmujący się zagadnieniami proceduralnymi i matematyką cieniowania powierzchni, które znalazły zastosowanie miedzy innymi w filmie “Avatar” Jamesa Cammerona czy “Tin tin” Stephena Spielberga.” I nie mam pytań.

White Kandze życzę wszystkiego, co najlepsze. Ich projekt jest świeży, innowacyjny i znakomicie wykonany. Wnosi coś innego w świat nowoczesnej techniki niż kolejne “gęstości wyświetlaczy” czy dodatkowe rdzenie procesora w palmofonie. Osoby zainteresowane tematem odsyłam na www.facebook.com/Whitekanga