Wykop: buszując w zbożu

Odwiedzacie Wykop.pl? Ja, muszę przyznać, bardzo często. Nie czuję się zrażony nawet banem, który kiedyś tam dostałem za wrzucanie własnych tekstów na Wykopalisko (ach ci bezlitośni moderatorzy). Wykop to taki nasz polski reddit (chociaż właściwie protoplastą był digg, ale kto o tym pamięta…) i swoją rolę spełnia naprawdę dobrze. Na Wykopie to sami użytkownicy decydują o tym, jaka informacja jest ciekawa, a jaka niespecjalnie. Im więcej głosów pozytywnych wobec danej treści, tym pozycjonowana jest ona wyżej na stronie. W efekcie na stronie głównej witryny mamy prawdziwe “hity” Internetu.
Wykop: buszując w zbożu
Wpisujemy się w wykopowy trend;-)

Wpisujemy się w wykopowy trend;-)

Zachęceni? Więc pewnie w tym momencie otwieracie nową kartę w przeglądarce, by sprawdzić samodzielnie jak to działa. Waszym oczom ukaże się… seria artykułów związanych ze zbożem. Informacje o potrawach ze zboża, o jego przetwarzaniu, historię maszyn zbierających zboże, i tak dalej, i tak dalej. Nie, to nie są najciekawsze treści w Internecie, a wynik mini-afery, jaka miała miejsce kilka dni temu.

Wykop jest dziś wyjątkowo monotematyczny...

Wykop jest dziś wyjątkowo monotematyczny…

Na pewno czytając fragment o głosach pozycjonujących dane treści naszła was wątpliwość dotycząca wpisów sponsorowanych. Co szkodzi bowiem danemu producentowi czy usługodawcy wynająć kilkaset osób, które by oszukały system, pozycjonując daną treść na samej górze witryny? Darmowa, tania reklama. Wykop ma jednak, na szczęście, surowy system moderacji, którego działanie zresztą sam mogłem poznać na własnej skórze. Moderatorzy pilnują, by “fałszywe” Wykopy nie trafiały na stronę główną. Opiekują się też społecznością Wykopiwiczów, pilnując porządku w komentarzach.

Jak w przypadku każdej społeczności, również i tam zawiązały się wirtualne znajomości. Stali bywalcy witryny znają się “z nicka”, a niektórzy nawet postanowili przenieść te znajomości do świata rzeczywistego. Użytkownicy, moderatorzy, a nawet administratorzy. Można też założyć, że owi stali bywalcy to dość zaawansowani użytkownicy Internetu. Rozumieją zasady nim rządzące. Niestety… nie do końca.

Jedna z moderatorek serwisu się o tym boleśnie przekonała. Konkretnej funkcji ani nicka nie chcę zdradzać. Kto “ma wiedzieć”, ten i tak wie, a chcę dziewczynie oszczędzić kolejnych nieprzyjemności. Otóż dziewoja ta, swoją drogą urody zjawiskowej, opublikowała kiedyś, dawno temu, swoje zdjęcia w Internecie. Nagie zdjęcia. Nie były to wulgarne kadry rodem z amatorskiego porno, a umiejętnie wykonane akty. Plener: zboże. Zaczynacie kojarzyć fakty?

Ktoś z Wykopowiczów w końcu odnalazł te akty. Odnalazł też wypowiedzi modelki dotyczące różnych preferencji seksualnych. Ciężko ocenić, czy pisane na poważnie, czy też w żartach, ale z pewnością kompromitujące w oczach co bardziej pruderyjnych osób. Warto pamiętać, że taką osobą może być, na przykład, dyrektor, u którego starasz się o posadę. Biust, tyłek, akt, Internet, Wykop. Wybuchowa mieszanka. Moderatorka Wykopu stała się gwiazdą młodych i napalonych. I zareagowała błyskawicznie.

Postanowiłem nie publikować tych zdjęć. Niech wasza wyobraźnia pracuje.

Postanowiłem nie publikować tych zdjęć. Niech wasza wyobraźnia pracuje.

Na bieżąco zaczęła usuwać linki do owych zdjęć i wypowiedzi, a że te pojawiały się ponownie i na nowo były wykopywane na stronę główną, zaczęła banować wrzucających. Administracja Wykopu zachowała się lojalnie i obroniła jej decyzje, owe bany podtrzymując. Wykopowa społeczność postanowiła więc odpowiedzieć jeszcze większą złośliwością. Wykop został zalany serią artykułów na temat zboża, co jest oczywistym mrugnięciem okiem do całej awantury.

My możemy się z całego zamieszania radośnie śmiać (a także cieszyć oko bardzo pięknymi zdjęciami), ale nie da się ukryć jednego: dziewczyna ma problem. Nie znam niestety jej osobiście (aczkolwiek bardzo chętnie bym się z nią umówił na kawę;-) ), ale domyślam się, że może czuć się nieciekawie. Zdjęcia opublikowane gdzieś w zakątkach Sieci obecnie zna “cały” polski Internet. Jak podejrzewam, to kwestia czasu kiedy zapoznają się z nimi jej szef, współpracownicy, wykładowcy, rodzina. Ciężej też na pewno randkować, kiedy potencjalny chłopak zna już większość twoich fizycznych intymności, pozostawiając niewiele wyobraźni.

Ta sytuacja niech będzie nauczką dla wszystkich. Nie bijmy piany o ustawienia prywatności na Google+ czy Facebooku. Nie zastanawiajmy się nad tym jakie informacje i materiały na swój temat. Nawet nie myślmy o tym, czy udostępniać coś danej grupie osób, a reszcie nie. To i tak prędzej czy później trafi poza wyznaczone grono znajomych. Nie twierdzę tu, rzecz jasna, że w ogóle należy to ignorować. Sam selekcjonuję wpisy na portalach społecznościowych i w innych miejscach, bo wiem, że część informacji zainteresuje wszystkich moich znajomych, a niektóre będą ciekawe tylko dla wybranych.

Mam jednak jedną żelazną zasadę. Jeżeli nie chcę, by coś trafiło w niepowołane ręce, to tego nie udostępniam. To najlepsza ochrona prywatności. Nie znajdziesz w Sieci moich zdjęć z niezbyt chwalebnych studenckich czasów z butelkami w tle. Nie zobaczysz mnie w żadnej kompromitującej sytuacji. Czemu? Bo nie miało prawa to wyciec. Nie trzymam tego typu materiałów nawet w prywatnych miejscach, dostępnych tylko po okazaniu odpowiednich poświadczeń. Nie ma i koniec. A skoro nie ma, to nie wycieknie.

A biednej moderatorce proponuję machnąć na wszystko ręką. Mleko się rozlało. A pochwalić się czym, z całą pewnością masz, dziewczyno. Mogło być dużo gorzej:-)

Jakiekolwiek namiary w komentarzach do omawianych zdjęć będą niezwłocznie usuwane

.

Osoby które będą uparcie je dalej umieszczać mogą się liczyć z blokadą ich konta. Zostaliście ostrzeżeni.