9 Poszlak: Tajemnica Serpent Creek – recenzja gry (PC)

9 Poszlak: Tajemnica Serpent Creek – recenzja gry (PC)

Podczas tegorocznego Pyrkonu mieliśmy okazję porozmawiać z polskim studiem Artifex Mundi, które prężnie rozwija się na rynku ogólnoświatowym. Ich gry typu HOPA (Hidden-Object-Puzzle-Adventure) swoją jakością coraz bardziej wykraczają poza to, do czego zdążyły nas przyzwyczaić tzw. casualowe produkcje, ale do Artifexu wrócę jeszcze przy następnej recenzji. Tymczasem opisywane tu 9 Poszlak: Tajemnica Serpent Creek jest pierwszą grą, którą zrealizowało nowe studio Tap it Games, współpracujące z zabrzańsko-krakowską drużyną. Wspominam o tym dlatego, że różnica między produkcjami obu tych firm jest bardzo duża. Tak jak Artifex kroczy już dumnie w stronę klasycznych gier przygodowych, tak Tap it Games dopiero rozpoczyna swoją karierę i jeszcze wiele musi się nauczyć. No dobrze, ale co to oznacza dla gracza?

Jeśli nie mieliście jeszcze do czynienia z grami HOPA szybko wytłumaczę na czym polega rozgrywka. W dużej mierze przypominają one przygodowe gry point’n’click. Przeskakujemy między lokacjami eksplorując otoczenie w nadziei znalezienia przedmiotów, które popchną fabułę do przodu. Czasami trafiamy na nieskomplikowane zagadki logiczne, lub na charakterystyczne dla gatunku sekwencje z szukaniem obiektów z listy. Oprócz tego możemy także porozmawiać z bohaterami NPC, ale inaczej jak w przypadku tradycyjnych gier przygodowych nie mamy wpływu na przebieg rozmowy.

Takie gry mają na celu odprężyć nas, opowiedzieć ciekawą historię i zachwycić nas stroną wizualną. Jak natomiast jest w przypadku opisywanej tu produkcji?

O dwa pierwsze aspekty nie macie się co martwić. Gra ma przede wszystkim ciekawie skonstruowany scenariusz. Od samego początku, gdy jako pani detektyw przybywamy do tytułowego miasteczka w celu skontaktowania się z naszą przyjaciółką otacza nas atmosfera napięcia. W hotelu recepcjonista twierdzi, że o Helen Hunter – reporterce, która poprosiła nas o pomoc – nikt tu nie słyszał, mimo, że w księdze gości jak byk stoi jej nazwisko. Po ulicach miasteczka snują się dziwnie otumanieni ludzie, a jego burmistrz mimo eleganckich manier od razu wzbudza w nas podejrzliwość. Do tego w Serpent Creek trwa właśnie Festiwal Węży, nas prześladuje dziwnie wyglądająca istota i nie wiedzieć czemu miasteczko nawiedzane jest powtarzającymi się wstrząsami ziemi. Chęć wyjaśnienia tych wszystkich rzeczy pcha nas naprzód i nie pozwala oderwać się od gry. Tu i tam można dopatrzeć się paru absurdalnych sytuacji w kwestii zachowania bohaterów pobocznych, ale można na to przymknąć oko.

Pod względem mechaniki także jest dobrze. Związki przyczynowo-skutkowe są logiczne i przez to nie jesteśmy w stanie utknąć w martwym punkcie. Zawsze wiemy czego szukać. Dla mnie największą bolączką gier przygodowych było zawsze abstrakcyjne łączenie przedmiotów, przez co duża część gry sprowadzała się do bezsensownego klikania każdym obiektem na pozostałych. Tutaj czegoś takiego na szczęście nie uświadczymy.

Zagadek logicznych jest w sumie 13, ale kilka opiera się o ten sam schemat. Mamy parę puzzli, naprawianie tarczowego mechanizmu i innego rodzaju układanki. Nic przy czym można się spocić. Dużo lepiej przedstawiają się tu sekwencje z szukaniem obiektów. Na gameplayu poniżej widzicie zresztą ile czasu zabiera średnio jedna plansza. Fajnie, że w trakcie takich sekwencji zawsze są przynajmniej dwa elementy nieco trudniej schowane od reszty – by je odnaleźć należy wykonać dodatkową interakcje. Przykładowo mamy odnaleźć dym. W tym celu najpierw szukamy przedmiotu, który można by podpalić np. fajkę, a następnie szukamy zapalnika np. zapałki.

Z tytułem gry wiąże się jeszcze jeden element zabawy. W kilku miejscach w grze załączy nam się tzw. tryb detektywa. Naszym zadaniem jest odnalezienie w danej scenie 9 poszlak – odcisków butów, śladów krwi, strzępków ubrań itp., które z kolei mają doprowadzić główną bohaterkę do jakiejś konkluzji. Szkoda jedynie, że nasza rola ogranicza się tylko do przeszukania sceny, a nie mamy możliwości samodzielnego ułożenia związku przyczynowo-skutkowego. Przydałoby się to – w końcu mamy tu do czynienia z wątkiem kryminalnym.

Opowiedziałam Wam o historii i mechanice gry. Została nam oprawa audio-wizualna. O ile sama muzyka jest klimatyczna i nastrojowa, a do dubbingu nie ma też się co przyczepiać, tak grafika mnie rozczarowała. Mój apetyt rośnie w trakcie jedzenia, a gier typy HOPA trochę już w swoim życiu pochłonęłam. Siłą gier Artifex Mundi jest oszałamiająca jakość strony wizualnej, która z tytułu na tytuł jeszcze się podnosi. Tymczasem w grze Tap it Games lokacje nie dość, że są ubogie w detale to jeszcze przedstawione często z dziwnych, przekombinowanych perspektyw. Mimo wszystko wierzę, że praktyka czyni mistrza i nowe studio będzie szybko uczyło się pod skrzydłami doświadczonego kolegi.

Podsumowanie

W cenie oscylującej w granicach biletu do kina otrzymujemy fajną, odprężającą grę, którą w zależności od wybranego poziomu trudności przejdziemy w czasie 3-4 godzin. Mimo paru niedociągnięć uważam, że polskie studio nie ma się czego wstydzić. Biorąc pod uwagę dobry scenariusz wierzę, że Tap it Games jeszcze nie raz nas pozytywnie zaskoczy.

Ocena: 70/100
Plusy:

+ Ciekawy scenariusz

+ Klimatyczna oprawa audio

+ Wciągająca mechanika

+ Niska cena

Minusy:

– Uboga w detale oprawa graficzna

– Brak alternatywnej mini-gry dla osób nie gustujących w sekwencjach hidden-object

– Niewykorzystany potencjał w trybie detektywa

Tytuł: 9 Poszlak: Tajemnica Serpent Creek
Producent: Tap it Games
Platforma: PC (planowane w niedługim czasie – iOS, Android, Windows Phone, Mac, BlackBerrry)
Data premiery: 18 lipiec 2013
Cena: 20,78 zł