Czy fotografowanie zegarkiem ma sens?

Wiecie dlaczego smartfony są coraz popularniejsze, a ogólnoświatowa sprzedaż kompaktowych aparatów fotograficznych spada? Bynajmniej nie ze względu na to, że smartfony robią lepsze zdjęcia od prawdziwych aparatów, bo – poza nielicznymi hybrydami udającymi telefony – jest to oczywiście bzdura. Ale smartfony rejestrują zdjęcia WYSTARCZAJĄCO dobre, a ich ogromna przewaga nad aparatami polega na tym, że przede wszystkim niemal zawsze SĄ POD RĘKĄ.
Czy fotografowanie zegarkiem ma sens?
Casio WQV-10 – jeden z pierwszych fotozegarków na świecie. Fot. codigopgt.wordpress.com

Casio WQV-10 – jeden z pierwszych fotozegarków na świecie. Fot. codigopgt.wordpress.com

A zegarki? Zegarki są NA RĘKU.

Po pierwsze, nie trzeba ich wyciągać z kieszeni, z torebki czy plecaka. Są na miejscu, zawsze gotowe do działania.

Po drugie, nie trzeba ich wyciągać przed siebie (w geście określanym jako “zombie”) i straszyć tym samym fotografowanego modela. Można dyskretnie “sprawdzić, która jest godzina”, a w rzeczywistości utrwalić scenę, która jest tego warta. Nie chodzi przy tym wcale o jakieś szpiegowanie, tylko o fotografowanie w stylu “Street Photo”, które zakłada pewną dyskrecję i totalne zminimalizowanie ingerencji fotografa w utrwalaną scenę.

Po trzecie, jakość zdjęć wykonanych zegarkami bardzo szybko dorówna smartfonom – zobaczycie!

Kiedy w 2002 roku testowałem dla Foto-Kuriera zegarek Casio WQV-10, był on wyposażony w matrycę CMOS typu 1/14 cala o rozdzielczości 28 tysięcy pikseli. W praktyce wyglądało to w ten sposób, że jak sfotografowałem nim samochód, to nawet dało się mniej więcej rozpoznać, jaka to marka, ale patrząc na zdjęcie ciężko już dziś chociażby stwierdzić, czy ktoś siedział w środku. Przy 300 dpi ma ono rozmiary 1,49×1,22 cm, czyli mniej więcej tyle, co paznokieć na moim serdecznym palcu.

Od tamtego testu minęło niemal równo 11 lat, ale były to lata totalnie przespane przez producentów zegarków. W tym samym teście wzięła też wtedy udział Nokia 7650, pierwszy telefon pracujący na Symbianie i pierwszy wyposażony we wbudowany aparat, ale różnica między tymi dwoma kategoriami produktów polegała na tym, że od tamtej pory fotograficzne możliwości telefonów cały czas były rozwijane. Dziś efektem tego rozwoju są takie modele jak Nokia Lumia 1020 czy Sony Xperia Z1.

Samsung Galaxy Gear – to on spopularyzuje fotografowanie zegarkami.

Samsung Galaxy Gear – to on spopularyzuje fotografowanie zegarkami.

Zegarki w tym czasie spały, ale… właśnie się obudziły! Masowym rynkiem wstrząśnie pojawienie się Samsunga Galaxy Gear, który wyposażony jest wprawdzie w moduł aparatu rejestrujący zdjęcia w rozdzielczości “tylko” 1,9 miliona pikseli (matryca CMOS BSI), ale to wystarczy, żeby wielu użytkowników wykonywało nim zdjęcia. Bo to znów będą WYSTARCZAJĄCO dobrej jakości zdjęcia – wystarczająco choćby do tego, by zrobić z nich wydruk czy odbitkę o wymiarach 10×15 cm.

Hyetis Crossbow ma wbudowany aparat o rozdzielczości 41 mln pikseli – zapewne taki sam, jak Lumia 1020.

Hyetis Crossbow ma wbudowany aparat o rozdzielczości 41 mln pikseli – zapewne taki sam, jak Lumia 1020.

A równocześnie pojawiają się zegarki, takie jak Hyetis Crossbow, które już dziś dorównują możliwościami fotograficznymi najpotężniejszym smartfonom Nokii z 41-milionowymi matrycami. Widać zatem, że jeśli chodzi o technologię, zegarki nie stoją na przegranej pozycji. Wręcz przeciwnie. Moim zdaniem – ze względu na możliwość poziomego ułożenia zespołu optycznego w obudowie – mają nawet przewagę nad smarfonami. Przewagę, którą być może jakiś producent wykorzysta do zaprezentowania całkiem zgrabnego, niedużego zegarka z solidnym zoomem optycznym.

Co przyniesie przyszłość? Tego oczywiście nie wiemy. Jednak wcale nie zdziwię się, gdy za parę lat fotografowanie telefonem komórkowym postrzegane będzie jako niemodne, niezbyt wygodne i… zbyt tradycyjne.