Cała prawda o Windows Phone! Tylko dzisiaj!

Kiedy pojawił się Windows Phone 7 szczerze przyznam, byłem wgnieciony w ziemię tym, co zobaczyłem. W momencie, gdy wszyscy kopiowali od wszystkich, a wprowadzanie własnych idei stało się tożsame z głębokim nierozsądkiem i niedojrzałością emocjonalną, nagle pojawił się Windows Phone. System nie mający nic wspólnego ze starym Microsoftem (którego szczerze nienawidzę), stawiający na niesamowity interfejs, podkreślający typografię, ascetyczny i niesamowicie przemyślany. Gdyby ktoś w ślepym teście pokazał mi pierwszy smartfon z WP7, raczej nie wskazałbym na ponoć innowacyjnego producenta Apple, a bardziej grupę zapaleńców siedzących po nocach w piwnicy i nie mających pojęcia o pojęciu, który stworzyli coś niesamowicie fajnego, zwyczajnie nie zdając sobie sprawy, że tak się nie robi.
Cała prawda o Windows Phone! Tylko dzisiaj!

Żółty telefon, z przodu i z tyłu.

Windows Phone był jednak systemem młodym, nie było jeszcze smartfonów Nokii, aplikacje działały tragicznie i wszystko poza płynnością działania systemu i czytelnością sprawiało wrażenie najgorszego na świecie. Nawet pierwsza Lumia – model 800 – nie była zbyt dobra. To wciąż Windows Phone 7 olany przez Microsoft, w przypadku którego zewnętrzne aplikacje (ze sklepu) to temat trudny, do którego nie chcę wracać. Aparat był przeciętny, a bateria działała tak słabo, że gdy w moim życiu nie działo się już kompletnie nic ciekawego, jej beznajdziejna wytrzymałość zawsze potrafiła mnie zaskoczyć. Ogólnie dążę do tego, że na rok pożegnałem się z Windows Phone i wróciłem do Androida.

Moim wyborem jakiś rok temu miał być Nexus 4, ale problemy z dostępnością na samym początku sprawiły, że stałem się posiadaczem Galaxy Nexusa. Niemal identyczny ekran (będę się za wszelką trzymał wersji że lepszy, bo AMOLED) i nieco słabsze parametry od Nexusa 4. Mimo wszystko było nam ze sobą dobrze, a Android 4.3 niemal całkowicie zażegnał problemy z płynnością i obecnie kontakt Windows Phone nie robi już takiego wrażenia, jak porównywanie go pod względem płynności do starszych wersji systemu Google. Miłość nieustannie zakłócał jednak aparat fotograficzny. W dzień przyzwoity, ale w nocy zupełnie beznadziejny. Zmiana na Nexusa 4 odpadała, bo aparat w smartfonie produkowanym przez LG pod tym względem wcale nie jest lepszy. O Nexusie 5 nic jeszcze nie słyszałem, HTC One jest wciąż nieprzyzwoicie drogi, model One Mini nie jest dużo tańszy od standardowego, a jego parametry niewiele różnią się od Galaxy Nexusa. Idąc dalej – Moto X w ogóle nie jest dostępny w naszym kraju, Xperia Z1 to gorąca nowość z najwyższej półki, a żaden inny smartfon z Androidem nie potrafi zrobić zdjęcia w nocy. A miałem wrażenie graniczące z przekonaniem, że właśnie o to w życiu chodzi.

Lumia? 1020, droga strasznie. Ale co będzie, jak wydam górę pieniędzy, a potem okaże się, że Windows Phone przeszedł pod władanie ludzi od spoconego i krzyczącego Ballmera? Który wszelkie przejawy robienia fajnych rzeczy w Windows Phone zdążył jeszcze przeorać najgorszymi, sztywnymi, korporacyjnymi nawykami? To dosyć prawdopodobne patrząc po tym, co zrobił z desktopowym Windows 8.

Generalnie, jak zawsze – tyle pytań, tak wiele wątpliwości, tak mało odpowiedzi, ale gdy znalazłem nową Lumię 920 za 900 zł momentalnie o wszystkim zapomniałem. Chwilę potem biegałem po okolicy, szukając jak najciemniejszych miejsc, gdzie robiłem niezwykle jasne, choć zupełnie beznadziejne zdjęcia bez lampy błyskowej. Coś nie do opisania.

Tym oto sposobem chciałem w prosty sposób przejść od leadu do pierwszego akapitu, ale pomyślałem że coś jeszcze dopiszę. Pierwszą myślą miało być to, że Nokia Lumia 920 jest świetna, po nocach śni mi się przynajmniej model 925, a w momentach zupełnie odjechanych fantazji o posiadaniu dziewczyny myślę o modelu 1020. Zła wiadomość jest jednak taka, że Ballmer zdążył. Windows Phone 8 jest straszny i po przejściu z Androida 4.3, czuję się jakbym korzystał z aplikacji kategorii B. Wprawdzie aplikacje działają lepiej niż w WP7, ale to oznacza tylko tyle, że nie należą już do kategorii C. Jest lepiej, ale to trochę jakby się cieszyć, że tym razem tylko jednym butem weszło się w gówno. Ponadto sam Windows Phone 8 nie zmienił się w żaden sposób na tyle, że zaczynasz z niedowierzaniem podziwiać bezgraniczność kreatywności jego twórców.

Jednym z moich faworytów do tytułu najgorszej aplikacji dla Windows Phone 8 jest Audioteka.pl. Korzystam, gdyż nie ma rozsądnej alternatywy, ale już po Androidzie spodziewałem się, że na Windows Phone będzie źle. W przypadku systemu Google aplikacja wygląda jak wcielenie wszystkiego co najgorsze z Androida 2.3, ale przynajmniej działa. W przypadku Windows Phone, wygląda lepiej, ale jest bardzo niewygodna i nie działa. Ściągnięta książka ma pourywane rozdziały (na szczęście jak dotąd tylko 1 na 4), które kończą się w najlepszym momencie, a pauza nie działa jak sobie to wyobrażasz. Trzeba ciągle pamiętać o dodawaniu zakładek, bo gdy po pauzie system wyrzuci aplikację z pamięci, Audioteka przywróci odtwarzanie w zupełnie nieodpowiednim momencie.

Jest też popularny komunikator Viber. Działa na iOS, działa na Androidzie, nie działa na Windows Phone. Nie da się wyłączyć dźwięków, ciągle widzę komunikaty o błędzie czegoś tam i często zacina się w trybie horyzontalnym. Endomondo dla odmiany niepoprawnie wyświetla liczbę kilometrów i spalonych kalorii w historii treningów, a gdy dostaniesz wiadomość od znajomego przez Endomondo, lub komunikat o automatycznym zapauzowaniu treningu, aplikacja zatrzyma muzykę i już jej nie włączy. Drobnostka, która sprawiła że musiałem się zatrzymać, powiedzieć wielokrotnie słowa, których mam nadzieję nikt nie słyszał, wyłączyć powiadomienia i ruszyć dalej. Polskie tłumaczenie też jest niezłe. Długo nie mogłem znaleźć opcji Bieganie, która na Windows Phone nazywa się Wyścig, a nazwy treningów rowerowych również są dalekie od rzeczywistości.

Jednak moim prawdziwym faworytem jest App Social. To najgorsza aplikacja, jaką widziałem i stworzyła ją sama Nokia. Po pierwsze – nie wiem jaka jest idea tworzenia odrębnego sklepu z aplikacjami. Ja tego nie rozumiem, a co ma powiedzieć szereg użytkowników, którzy nie interesują się elektroniką i po prostu chcą mieć prostego w użyciu smartfona? Ale to jeszcze jest ok, zupełnie odrębnym jest to, jak ta aplikacja wygląda. Nie jest zgodna z wytycznymi interfejsu Metro i ma mnóstwo rozwiązań (powiększanie zrzutów ekranu ftw, chłopaki no litości), którymi można by z powodzeniem na nowo zdefiniować słowo “chybione”.

Bałagan świadczący o tym, że Microsoft nie nadąża za Nokią jest prawdziwie widoczny w aplikacjach aparatu. Więc, do zrobienia zdjęć mamy aplikację domyślną i niewygodną – Aparat. Jest jednak także Cinemagraph, Glam Me, Panorama, Smart Cam, Smart Shot oraz Pro Cam. To oznacza, że do zrobienia zdjęcia jest aż 7 oficjalnych aplikacji. Ponadto z domyślnej nie można do końca zrezygnować. Funkcję spustu migawki można zmienić, ale każda zewnętrzna aplikacja, gdy zechcemy przesłać zdjęcie (np. Viber, WhatsApp) zawsze uruchomi podstawową aplikację – Aparat. Szczerze mówiąc do dziś nie wiem do czego służy 5 z wymienionych programów, ale Pro Cam jest całkiem ciekawy. Ma mnóstwo suwaków do manualnej zmiany parametrów, a Lumia jest chyba jedynym smartfonem, gdzie można ręcznie ustawić ostrość, czy szybkość migawki. Szkoda tylko, że przejście pomiędzy Pro Cam, ostatnim zrobionym zdjęciem, a galerią można uznać za głęboko idiotyczne, a aplikacja przykleja wielki napis Pro Cam do każdego zdjęcia w galerii aparatu. Czemu?

W gronie miał być też Facebook, za to że nie da się przesyłać zdjęć znajomym z listy kontaktów. Na szczęście ostatnia aktualizacja, po 3 latach obecności Windows Phone na rynku, rozwiązuje ten problem.

Jest też temat baterii – od Windows Phone 7 nie zmieniło się nic. Uruchomienie pełnej synchronizacji, powiadomień push, czyli generalnie niegrzebanie w ustawieniach powoduje, że bateria znika momentalnie. Pół dnia, jak dobrze pójdzie. Jest jednak tryb oszczędzania baterii, który odcina wszystko, ale pozwala na zupełnie bezproblemowe przetrzymanie całego dnia (z używaniem GPS przez 1-2 godz. dziennie). Choć brzmi to niedorzecznie dla fanów wszystkich notyfikacji i rozpraszania własnej uwagi, ale wyłączenie dopływu tych wszystkich bezsensownych informacji powoduje, że na pierwszy rzut oka doba wydłuża się około trzykrotnie. Mimo to, wolałbym nie martwić się o baterię, jak to miało miejsce w Androidzie. Tryb oszczędzania trzeba też czasami wyłączyć, choćby by pobrać książkę w Audiotece, a to powoduje dodatkowe klikanie.

Ponadto przechodząc z Androida na Windows Phone musisz zapomnieć o filmach z Gazeta.pl i co gorsza o filmach z LiveLeak. Koniec z pourywanymi głowami podczas siedzenia na sedesie. Nie znalazłem też opcji na pisanie SMS-ów z komputera, co w przypadku Androida można było robić dzięki aplikacjom AirDroid lub MightyText. Nie ma też żadnej aplikacji, która podpowie nam, jakie funkcje i aplikacje najbardziej zużywają baterię. Historię z aplikacją YouTube przeczytacie tutaj i pożegnajcie się z funkcją radia w Spotify. Jednak wszystko mi mija, gdy naciskam spust migawki i mogę zrobić kolejne beznadziejne, ale jasne zdjęcie w samym środku nocy.

PS. Jeżeli dalej wierzycie, że Steve Ballmer był zdolny do czegokolwiek, co choć w najmniejszym stopniu ma wspólne cechy z rozsądkiem i wielokrotnym, skrupulatnym przemyśleniem idei, zobaczcie poniższą kompilację wideo.

TL;DR Na górze o tym, że Microsoft nie nadąża za Nokią i aplikacje na WP są wciąż trochę do dupy, ale zdjęcia z Lumii przebijają wszystko.