Pierwszy złodziej bydła złapany za pomocą drona

Na własnej skórze przekonał się o tym Rodney Brossart, farmer z Pónocnej Dakoty. Kilka dni temu po zakończeniu kolejnej rozprawy sądowej znalazł się on ostatecznie w więzieniu, w którym spędzi najbliższe trzy lata. A wszystko zaczęło się od tego, że kiedy w 2011 roku sześć krów należących do innego farmera zawędrowało na jego teren, odmówił zwrócenia ich prawowitemu właścicielowi.
Pierwszy złodziej bydła złapany za pomocą drona

Ten poskarżył się policji. Gdy stróże prawa przyjechali i – po wyczerpaniu różnych form negocjacji – spróbowali aresztować farmera, rozpoczęła się niemalże bitwa. Farmer i jego trzech synów zaczęło stawiać zbrojny opór, przemieszczając się przy tym po znanym sobie terenie w taki sposób, że trudno ich było zlokalizować.

Udało się to dopiero wtedy, gdy przedstawiciele prawa wezwali na pomoc Predatora – jeden z najbardziej znanych modeli dronów, wykorzystywanych w tamtych okolicach do patrolowania granic państwa. Tym razem dron posłużył jednak do zlokalizowania i aresztowania obywatela amerykańskiego.Wzbudziło to spore kontrowersje społeczne i tak naprawdę jednym z przedmiotów rozprawy sądowej (i linią obrony) było właśnie to, czy dron został wykorzystany legalnie. W lipcu 2012 roku sąd uznał, że tak właśnie było, a kilka dni temu sąd apelacyjny podtrzymał wyrok.

Tak czy siak, John Wayne się w grobie przewraca.

Za moich czasów, Panie Dzieju, do złapania bydłokrada wystarczył wierny mustang i 6-strzałowy rewolwer Colta. Co się teraz Panie porobiło…

Zdjęcia znaku ostrzegawczego i drona pochodzą z serwisu Shutterstock.

Więcej:drony