Mozilla wyjaśnia chęć wprowadzenia reklam do Firefoksa

Mozilla wyjaśnia chęć wprowadzenia reklam do Firefoksa

Pewnie nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że owych reklam nie dałoby się zablokować (przynajmniej w żaden prosty sposób, np. przy pomocy AdBlocka), bowiem mają być wyświetlane na stronie nowej karty. Jak można się było spodziewać, reakcja internautów nie była zbyt przychylna. Dziś Mozilla postanowiła więc wyjaśnić nieco lepiej swoje reklamowe zapędy, ale wcale nie zamierza się wycofywać.

Mitchell Baker, przewodnicząca zarządu Fundacji Mozilla, przekonuje że w formie sponsorowanej wyświetlane będą treści jedynie użyteczne dla użytkownika, a nie nachalne reklamy produktów, którymi dany internauta nigdy by się nie zainteresował.

– Uważamy, że możemy zaoferować ludziom użyteczne treści w kafelkach. Kiedy mamy pomysł, w jaki sposób treść może przydać się użytkownikowi, szukamy możliwości zarobku na niej, ale także sprawdzamy, czy nie będzie ona dla użytkownika irytująca. Reklamy w wyszukiwarkach okazują się być przydatne. Istotą pomysłu kafelków jest to, że na dziewięć kafelków na stronie startowej ze 2-3 byłyby sponsorowane, czyli byłyby reklamami – wyjaśnia Baker.

Jednocześnie stanowczo zaprzecza ona, jakoby te sponsorowane treści miały śledzić użytkowników, stąd też będą o wiele mniej inwazyjne, niż zwykłe reklamy.

W kwestii planowanych zysków, Baker jest równie stanowcza.

– Właściwie za każdym razem gdy mówimy o zysku, ludzie stają się podejrzliwi, “Mozillianie” stają się podejrzliwi, ale i nasi partnerzy i darczyńcy stają się podejrzliwi. Jest w tym jakaś wartość, bowiem odzwierciedla to nasze zobowiązanie do dostarczania wartościowych usług naszym użytkownikom. Jednakże są też tego pewne mankamenty. Będę o nich rozmawiała z “Mozillianami” bardziej szczegółowo w najbliższych dniach – mówi Baker.

Obecnie niemal wszystkie fundusze Mozilli pochodzą od… Google. W 2012 roku było to aż 90 procent wszystkich zarobków, na mocy umowy z firmą z Mountain View. Zaledwie 1 procent funduszy pochodził z dotacji. Stąd chęć fundacji uniezależnienia się od Google, które wciąż finansuje swoją, jakby nie było, konkurencję.