Stronom WWW właśnie stuknęło ćwierćwiecze

Dziś chciałabym jednak mniej skupić się na przeszłości, a pobawić się nieco w wizjonera. Jak może wyglądać sieć za 5, 10, 25 lat? Internet z miejsca służącego głównie zdobywaniu różnych informacji stał się miejscem, w którym dziś jesteśmy w stanie kreować siebie i otaczającą nas rzeczywistość. Do sieci wnosimy już nie tylko nasze poglądy i projekty, ale także życie prywatne. Stąd też biorą się obawy, czy w przyszłości nie zapłacimy ceny za to, jak wiele danych pozostawiamy w rękach dużych korporacji. Tim Berners-Lee z okazji 25-rocznicy powstania World Wide Web podzielił się ze światem swoimi obawami w tym temacie i pomysłem, by stworzyć coś na kształt Internetowej Konstytucji zapewniającym użytkownikom sieci wolność i prywatność:
Stronom WWW właśnie stuknęło ćwierćwiecze
Pierwsza internetowa przeglądarka graficzna

Pierwsza internetowa przeglądarka graficzna
Strony www są często utożsamiane z samym Internetem, a przecież to tylko jedna z jego usług, takich jak: poczta elektroniczna, FTP czy komunikatory internetowe. Początki Internetu sięgają lat ’60 ubiegłego wieku kiedy to Departament Obrony USA zajął się projektowaniem ARPANETu. To jak dziś wygląda sieć, zawdzięczamy przede wszystkim Timowi Berners’owi-Lee, który dokładnie 25 lat temu opracował w Europejskim Ośrodku Badań Jądrowych projekt o nazwie World Wide Web. Głównym celem projektu było umożliwienie naukowcom z całego świata tworzenie dokumentacji badawczych. Wtedy właśnie narodził się protokół przesyłania dokumentów hipertekstowych (HTTP), ujednolicony format adresowania zasobów informacji (URL), pierwszy serwer i oczywiście pierwsza strona (udostępniona powszechnie rok później). Jeśli chcecie szczegółowo prześledzić dalszą ewolucję Internetu polecam zajrzeć na stronę przygotowaną przez Nominet, która upamiętnia ostatnie 25 lat istnienia sieci. Warto przypomnieć sobie tak kluczowe momenty w historii jak pojawienie się Netscape Navigatora, Windows 95 czy Google’a.
Tim-Berners Lee, fot.Gizmodo.com

Tim-Berners Lee, fot.Gizmodo.com

Jeśli nie będziemy posiadać otwartego, neutralnego Internetu, na którym będziemy mogli polegać bez obaw o to, co dzieje się po drugiej stronie to nie będziemy mieć także otwartego rządu, dobrej demokracji, przyjaznej służby zdrowia i zróżnicowanej społeczności kulturowej. Nie ma nic naiwnego w myśleniu, że możemy to osiągnąć, ale naiwnie jest uważać, że osiągniemy to wszystko siedząc z założonymi rękami”.

Każdy wynalazek ludzkości może służyć dobrym lub złym celom i chciałabym wierzyć, że Internet posłuży dalej naszemu rozwojowi, a nie destrukcji. W jednej z moich ulubionych powieści science-fiction pojawia się koncepcja sieci, która osobiście wydaje mi się najbardziej prawdopodobna. Data-sfera z “Hyperiona” D.Simmonsa to coś w rodzaju internetu w chmurze, dostępnego wszędzie i wykorzystywanego przez wszystkiego urządzenia elektroniczne dookoła nas – interaktywne ekrany, holoprojektory, komlogi będące rozwinięciem dzisiejszych smartfonów. Już dziś widzimy zaczątek trendu, w którym coraz więcej gadżetów znajdujących się w zasięgu naszych rak wykorzystuje zasoby sieci – ubieralne bransoletki, Google Glass, smartwatche. W jakimkolwiek miejscu na Ziemi się znajdziemy wszystkie elektroniczne urządzenia będą automatycznie dopasowywały się do naszych upodobań na podstawie danych dostępnych o nas w sieci. Sama koncepcja stron internetowych również ulegnie zmianie. Tak jak w przeszłości internet zdominowany był przez statyczny tekst, tak w przyszłości standardem będą wysokiej jakości zdjęcia czy filmy lub inne formy multimedialnego przekazu. Sieć będzie musiała technicznie zostać przebudowana by zapewnić każdemu dostęp do wysokiej jakości połączenia. Wszystko dziś ucieka do chmury, zatem sądzę, że to nie ultraszybkie kable będą przyszłością internetu, a bezprzewodowa, wydajna i tania sieć w rodzajuLi-Fi.
kadr z filmu 'Iron Man'

kadr z filmu “Iron Man”

Ponieważ dostęp do internetu będzie tani (a może nawet całkowicie bezpłatny) i znajdziemy w nim wszystko w błyskawicznym tempie współczesne media takie jak telewizja, radio i prasa znikną w tradycyjnej formie lub wyewoluują do form internetowych. Już teraz widzimy jaką popularnością cieszą się takie usługi jak Netflix (44 miliony użytkowników) czy Spotify. Rozwój nowych gadżetów technologicznych i powszechność internetu z pewnością wpłyną na naszą pracę. Coraz częściej będziemy mogli wykonywać nasze obowiązki z domu lub ulubionego miejsca. Myślę, że także szkolnictwo wkrótce czeka poważna reforma, która sprawi, że studiowanie przez internet na uczelni w dowolnym kraju stanie się standardem, a nie tylko ograniczonym dodatkiem.

kadr z filmu 'Ja Robot'

kadr z filmu “Ja Robot”

Moja wizja przyszłości zahacza jeszcze o przynajmniej jeden aspekt, mianowicie – robotykę, która pozwoli nam m.in. pokonać fizyczne ograniczenia. Często piszę Wam o różnych dokonaniach w dziedzinie cybernetyki. Za 25 lat obstawiam, że co 10 osoba będzie posiadała choć jeden, elektroniczny narząd bądź organ. Roboty zaczną przypominać ludzi i wyręczać nas w podstawowych obowiązkach. Szybki rozwój tej gałęzi przemysłu wymusi na programistach stworzenie bardziej przyjaznego dostępu do baz danych. I tu kłania się właśnie Web 3.0. Wizję sieci semantycznej, a więc takiej, w której maszyny zdolne są do samodzielnego działania w oparciu o dostępne w sieci dane roztoczył przed nami nie kto inny, ale właśnie sam Tim Berners-Lee. Internet stanie się zatem podstawą funkcjonowania sztucznej inteligencji. To już jednak temat do osobnego artykułu. Zachęcam Was gorąco do podzielenia się z nami własną wizją przyszłości internetu. Za parę lat będziemy mogli spojrzeć wstecz i zobaczyć, które z naszych prognoz okazały się strzałem w dziesiątkę:).