Gry, dla których warto pożyczyć konsolę

Niby obie strony wciąż ze sobą walczą, ale jak przychodzi co do czego, czyli do gier, to liczy się tylko to, czy któraś jest dobra, czy nie. Dla niektórych warto pożyczyć sprzęt od wroga. Jeśli gracie tylko i wyłącznie na pececie, to istnieje szansa, że ktoś z was mi podziękuje (chociaż jest ona bardzo mała, w końcu to internet) za to, że zagrał w którąś z poniższych produkcji.
Gry, dla których warto pożyczyć konsolę

God of War – prawie cała seria, Playstation 3

Seria z rodziny królewskiej, jeśli chodzi o slashery – jeden z najlepszych gatunków gier, jeśli chodzi o konsole. Nawet jeśli nie lubisz grania na padzie, to w God of War nie będzie Ci on przeszkadzał zupełnie. Fabuła jest prosta jak konstrukcja cepa: grecka mitologia, spartański wojownik szukający zemsty na bogach, tysiące przeciwników do zarżnięcia, w taki sposób, aby combo dało najwięcej punktów i radości oraz zagadki trudne na tyle, że nie będziesz nimi rozczarowany. W którą część zagrać? Ja polecałbym trzy pierwsze, z zastrzeżeniem, że jedynka i dwójka są na tyle stare, że swoim wyglądem nie zachwycają. I mówię tu o ich reedycji HD. Trójka wygląda jak najbardziej aktualnie, ale chyba warto zacząć nieco wcześniej.

Heavenly Sword, Playstation 3

Tak, to kolejny slasher. Tu z kolei trafiamy do świata fantasy stworzonego na podobieństwo japonii pełnej samurajów, przepowiedni, magów i przeklętych broni dających boską moc. A my, w tych pięknych okolicznościach wcielamy się w rudowłosą Nariko i skacząc z jednego miejsca na drugie, masakrując przy tym tysiące złych gości i pomniejszych bossów przedzieramy się w stronę zakończenia. Jest ono na tyle epickie, że ma szansę zapaść wam w pamięć i sprawić, że pomyślicie, że twórcy gry: Ninja Theory mają jaja. Piotrek – największy fanboj Sony w Polsce pożyczył mi Heavenly Sword przypadkiem (nawet o niego nie prosiłem), dając mi ją razem z God of War 3, na którego byłem napalony. Nariko wygrała z Kratosem.

Shadow of The Collossus, Playstation 3

Straszny staroć, ale jego wersja HD nadal może się podobać. Dla tych, którzy lubią wiedzieć więcej dodam, że Shadow of The Collossus występuje w filmie Reign Over Me, gdzie stanowi ona bardzo ciekawą część kreacji bohatera granego przez Adama Sandlera. Ale wróćmy do samej gry, która do dzisiaj zachowała status dziwnej. SoTC to logiczny slasher, w którym nie występują zwykli przeciwnicy. Zamiast tego mamy 16 kolosów do pokonania – każdy z nich stanowi ogromne wyzwanie, więc nie poddawajcie się zbyt szybko.

Gran Turismo, Playstation 3

Jeśli chcecie pożyczyć tą grę razem z konsolą, upewnijcie się, że wasz znajomy/a nabył już Playstation 4 i nie zamierza wracać przez kilka najbliższych miesięcy do trójki. Gran Turismo to jeden z lepszych symulatorów wyścigów samochodowych, który wymaga sporych umiejętności od gracza. Na początku jeździ się tragicznie, jednak fani tego typu gier powinni być tym faktem zachwyceni.

W szóstą część nie grałem, dlatego ze spokojnym sumieniem mogę polecić tylko piątkę.

Gears of War, Xbox-360

Łatwo nie było, ale w końcu udało się dojść do konsoli Microsoftu. Zastanawiałem się, czy dla świętego spokoju nie dorzucić do tej listy Halo, ale niestety do dzisiaj nie udało mi się zrozumieć fenomenu tej serii, więc Gearsy będą bronić honoru X-boxa samotnie. Shooter z widokiem z trzeciej osoby i systemem osłon nie jest niczym odkrywczym, jednak świat stworzony na potrzeby Gears of War, fabuła poszczególnych gier jak i całej serii oraz świetna grywalność (polecam grać w dwie osoby, w trybie kooperacji) szybko sprawią, że nie będziecie mogli się oderwać. Pierwszą część można w sumie pominąć, jednak już w dwójkę trzeba zagrać koniecznie.

The Journey, Playstation 3

Jeśli ktoś chce zabierać głos na temat ‘artystycznych gier’, to musi zagrać w The Journey. Gra jest strasznie krótka, nie występują w niej żadne dialogi, nikogo się nie zabija i, co najlepsze, spotkani w niej anonimowi ludzie z internetu są mili i chętni do pomocy. Nawet ja. Gra robi ogromne wrażenie swoją oprawą – zarówno muzyczną, jak i wizualną i z pewnością przejdzie do historii gier wideo. Dlatego warto w nią zagrać, póki jeszcze zachwyca wyglądem.

Ni No Kuni

Jedna z najciekawszych gier rpg ostatnich lat. Niestety, jest to japońskie rpg, przez co nie może liczyć na zbyt wielkie grono odbiorców w naszym kraju. Jednak nawet jeśli nie lubicie japońszczyzny, to warto sprawdzić Ni No Kuni. Jej twórcy wykazali się nie lada talentem tworząc ślicznie wyglądający, bajkowy świat, w którym przyjdzie nam znaleźć sposób na uratowanie matki głównego bohatera. Walki przypominają oldskulowe Final Fantasy (co jest oczywiście ogromnym plusem), a historia, dialogi i zagadki umieszczone w grze sprawiły że niejednokrotnie kiwałem głową z pełnym uznaniem głową w stronę telewizora. Gra nie jest zbyt trudna – jest to produkcja, którą raczej odpala się w celu zrelaksowania się przed telewizorem.

Silver Surfer, Nintendo Entertainment System

Jeśli wydaje się wam, że Dark Souls, Darksiders, czy Super Meat Boy są trudne, to z chęcią wyprowadzę was z błędu. Silver Surfer do dzisiaj uznawana jest za jedną z najtrudniejszych, o ile nie najtrudniejszą grę komputerową, w której prawie wszystko jest naszym przeciwnikiem, a o zgon naszego surfera nie trudno. Wystarczy dotknąć jakiegokolwiek elementu terenu, albo zarobić jedną kulkę od wrogów (którzy na ekranie prawie nigdy nie pojawiają się w pojedynkę). Czytałem nawet o gościu, który umówił się z synem, że ten będzie mógł grać ile zechce, na dowolnej konsoli, którą sobie wybierze, o ile przejdzie “ulubioną grę swojego taty”, czyli w Silver Surfera. Chłopak wolał dorosnąć, znaleźć pracę i się wyprowadzić. Jeśli jakimś cudem uda się wam ta sztuka (przejście gry, nie wyprowadzka), to pod napisani końcowymi znajduje się kod, który odblokuje dwóch kolejnych etapów, które będą jeszcze trudniejsze.

P.S: Ostatnio wystartowałem z oddzielnym miejscem w Sieci, jeśli chodzi o blog Ściśle Fajne https://scislefajne.wordpress.com/, gdzie piszę nie tylko o komputerach.