InFamous: First Light – recenzja gry (PS4)

InFamous: First Light – recenzja gry (PS4)

InFamous: Second Son oczarował mnie swoją mechaniką, przyjemnością poruszania się po świecie gry, oszałamiającą grafiką i paroma innymi rzeczami, o których mieliście okazję poczytać w recenzji. Zasiadając przed InFamous: First Light, samodzielnym dodatkiem nie wymagającym podstawowej wersji gry, wiedziałam już dobrze czego mogę się spodziewać. Zaskoczyć mogła mnie tylko strona fabularna. Co do niej miałam lekkie obawy, gdyż Fetch, fioletowowłosa panienka władająca mocą neonu niespecjalnie mi przypadła do gustu w podstawce. Ale już od pierwszych momentów jej historia mnie wciągnęła. Zabawne jest jednak co innego – odkrywając kolejne karty scenariusza miałam wrażenie, że znowu oglądam to samo, że opowieść Fetch pod względem emocjonalnym jest bliźniaczo podobna do historii Delsina, choć znacznie, znacznie krótsza.

Pannę Walker poznajemy gdy zamknięta jest już w ośrodku Curdun Cay, gdzie przetrzymywani są tzw. Przewodnicy, czyli osoby obdarzone supermocami. Augustine, szefowa DOZ, stara się dowiedzieć więcej na temat niezwykłych umiejętności dziewczyny i zachęca ją do zwierzeń. Akcja gry przenosi nas o 2 lata wcześniej, kiedy to Fetch pomieszkuje z bratem na ulicach Seattle parając się złodziejskim fachem. Gdy młodzi decydują się wykonać ostatnie zlecenie i odpłynąć łodzią pełną forsy do lepszej przyszłości, ktoś porywa Brenta. Dziewczyna postanawia go odnaleźć za wszelką cenę – nawet za cenę ujawnienia własnej mocy przed władzami miasta. Trudne dzieciństwo, walka z nałogiem, zorganizowana przestępczość, wykorzystywanie ludzkiej naiwności, niespodziewane sojusze i zdrady, przejmująca samotność – to wszystko brzmi znajomo prawda? Na szczęście ta historia, nawet jeśli nieco wtórna, dalej ciekawi i potrafi angażować do gry. Sucker Punch potrafią opowiadać o rzeczach trudnych, wręcz dramatycznych w niezwykle lekki, rozrywkowy sposób. First Light jest jak dobre sensacyjne kino, w którym nie zabraknie momentów wzruszeń ale też i zabawnych dialogów.

A jak jest z mechaniką? Ta praktycznie nie zmieniła się od Second Sona, choć ze względu na wybór bohaterki jest dość ograniczona. Fetch posługuje się tylko mocą neonu. Od samego początku potrafi przemieszczać się w formie smugi światła po mieście, strzelać na odległość i walczyć w zwarciu. Z czasem możemy odblokować nieco więcej bajerów w rodzaju kuli unoszącej naszych wrogów w powietrzu, mocniejszych pocisków itp. Ale tak naprawdę poziom trudności jest na tyle niski, że w ogóle nie będziecie odczuwać potrzeby przesiadywania w skupieniu nad drzewkiem rozwoju postaci. Granie ma być przyjemne i tu rzeczywiście czujemy ten flow, który rozwiera nam usta w uśmiechu, gdy przemykamy ulicami Seattle i rzucamy się z najwyższych wieżowców.

Samo miasto jest mniejsze tak na oko o połowę od tego znanego z wersji podstawowej. Znacznie mniej jest też misji pobocznych. Możemy zbierać lumeny poukrywane w ciężko dostępnych miejscach, zdejmować latające drony, brać udział w ulicznych wyścigach i tworzyć neonowe graffiti. Nowością są tutaj wyścigi, w których musimy przelatywać między punktami nadającymi nam prędkości, by złapać uciekający lumen. Jeśli takie rzeczy Was nie bawią to grę ukończycie w jakieś 4 godzinki. Ja natomiast grałam znacznie dłużej ponieważ zajmowały mnie dwie rzeczy – tryb fotograficzny i wyzwania na arenach.

Implementacja tego pierwszego ucieszy wszystkich, którzy lubią zatrzymać się w miejscu i docenić widowiskową grafikę. Naprawdę jest coś fajnego w możliwości spauzowania gry i swobodnej manipulacji kamerą. Tutaj dopiero docenia się potęgę next-genów. Refleksy świetlne, czy to te pochodzące od samej Fetch, czy od promieni słonecznych, nadają ujęciu wyjątkowego klimatu. Ostre tekstury zachwycają oczy, a możliwość obejrzenia sceny z zupełnie innego kąta np. żabiej perspektywy czy lotu ptaka pozwala nam dostrzec najmniejsze detale. Manipulacja głębią ostrości, przybliżeniem i filtrami powoduje, że z lubością będziecie dzielić się screenami ze znajomymi. Wszystkie zamieszczone w tym tekście grafiki to nie żadne materiały promocyjne, a “fotki” mojego autorstwa:-).

Po ukończeniu gry odblokowane zostają walki na arenie Curdun Cay. Nie ma ich za wiele, ale przechodzenie ich na określonych progach trudności to bardzo angażujące zadanie. Wyzwania polegają zazwyczaj na zdejmowaniu fal wrogów – czy to żołnierzy DOZ, czy bandytów czy też cyfrowych demonów, ale zdarzają się też takie ciekawostki jak odbijanie zakładników. Im dłużej znajdujemy się na “ringu” i im efektowniej likwidujemy przeciwników, tym więcej zdobywamy punktów. Jeśli lubicie rywalizować ze znajomymi na tablicy wyników z pewnością ten tryb przypadnie Wam także do gustu. Z ciekawostek dodam, że osoby posiadające InFamous: Second Son w tym trybie będą mogły także wcielić się w Delsina i wykorzystać jego wszystkie moce.

64 zł to niemało za dodatek, ale pamiętajcie, że nie wymaga on podstawki i że w całości jest udźwiękowiony po polsku. Ja bawiłam się przy nim świetnie, choć nie ukrywam, że fajnie by było zobaczyć w nim więcej innowacyjności. Z jednej strony osoby posiadające InFamous: Second Son poczują, że wydali pieniądze w zasadzie na to samo, co pół roku temu. Z drugiej jednak, niech odpadnie mi ręka, jeśli ktokolwiek z nich będzie tego żałował. Szkoda jedynie, że Sucker Punch tak ominęło szerokim łukiem historię Eugune’a, ale być może o tym zakompleksionym chłopaku tworzącym armie wirtualnych demonów usłyszymy w kolejnym dodatku.

Ocena: 80/100

Plusy:

+Dojrzała i wzruszająca historia Fetch

+ Mechanika

+ Oprawa wizualna i tryb foto

+ Polski dubbing

+ Tryb areny z wymagającymi wyzwaniami

Minusy:

– Wtórny scenariusz

– Niski poziom trudności

– Mała ilość zadań pobocznych

Tytuł:

InFamous: First Light

Producent:

Sucker Punch

Wydawca:

Sony Computer Entertainment

Platforma:

PS4

Data premiery:

10 września 2014

Język:

polska wersja językowa (dubbing)

Cena:

64 zł (wersja cyfrowa) 79 zł (wersja pudełkowa)