Sprzedawca robota wymaga, by nie uprawiać z nim seksu

W skrócie cała sprawa sprowadza się do jednego: nie wolno – przepraszam za wulgaryzm, usprawiedliwiony mam nadzieję grą słów – pieprzyć się z Pieprzem. Wymaga tego firma, która sprzedaje te roboty – japoński koncern telekomunikacyjny Softbank, który skonstruował je we współpracy z francuską firmą Aldebaran SAS. Pierwsza seria robotów weszła do sprzedaży w czerwcu i rozeszła się szybciej niż przecenione karpie w Lidlu. Obecnie tysiące Pieprzy dodaje już smaku życiu swoich właścicieli.
Sprzedawca robota wymaga, by nie uprawiać z nim seksu

Pieprz to niezwykły robot. Kosztuje sporo, bo niemal 2000 dolarów (plus dodatkowe opłaty związane z przetwarzaniem danych i ubezpieczeniem), ale nie to jest w nim najważniejsze. Według producenta Pieprz jest niezwykły dlatego, że… wyczuwa ludzkie emocje. I odpowiednio dopasowuje do nich swoje zachowanie.

A ludzkie emocje i ludzkie działania mogą być dziwne – irracjonalne, spontaniczne, pokręcone, impulsywne, a czasem nawet brutalne czy zboczone. Okazuje się jednak, że Pieprz jest przed nimi zabezpieczony (przynajmniej częściowo) – każdy z nabywców robota musi zadeklarować wstrzymanie się od określonych typów zachowań. Wśród nich było między innymi zapewnienie o braku nawiązywania fizycznych relacji seksualnych z robotem, a także powstrzymanie się od programowania go do zachowań seksualnych i nieprzyzwoitych.

Dla usprawiedliwienia producenta warto wspomnieć, że pewnego rodzaju “zachowania seksualne i nieprzyzwoite” względem Pieprzy rzeczywiście zostały już zarejestrowane. Jeden z właścicieli zaprogramował na przykład tablet umieszczony na korpusie robota w taki sposób, by wyświetlał nagi kobiecy biust, a kilka tygodni temu inny mężczyzna został aresztowany po tym, jak skopał egzemplarz tego robota w sklepie Softbanku.

A zatem chrońmy roboty przed zdeprawowanymi, brutalnymi i niepoczytalnymi zachowaniami ludzi. Nawet Asimov, tworząc trzy prawa robotyki, nie przewidział chyba takiego rozwoju wydarzeń…