King’s Quest: Episode 2 “Rubble Without a Cause” – recenzja

King’s Quest: Episode 2 “Rubble Without a Cause” – recenzja

Początkowo wszystko wskazywało na to, że kolejny raz będziemy mieli do czynienia z historią, której nie powstydziłyby się dawne gry przygodowe. Młody Graham zgodnie z zakończeniem pierwszego epizodu piastuje stanowisko króla Daventry. Szybko okazuje się jednak, że nie do końca urząd ten sprawia mu tyle radości, ile oczekiwał. Przede wszystkim wiąże się z nudą, do której młody chłopak nie przywykł. Znużony królowaniem Graham wybiera się na spacer, gdzie zostaje porwany przez bandę goblinów. Naszym celem w tym odcinku będzie nie tylko uratowanie samego siebie z rąk kurduplowatych oprawców, ale też – co zdecydowanie nadaje największego smaku grze – oswobodzenie mieszkańców wioski, których poznaliśmy w poprzednim epizodzie.

Twórcy wprowadzili do gry pewną trudność – ograniczający nasze działania czas. Nie chodzi tu jednak o żaden licznik odmierzający uciekające minuty, ale raczej o system turowy. Działania, które podejmie Graham często mają swoje konsekwencje dopiero po pewnym czasie – przykładowo polana magicznym płynem roślina urośnie dopiero na drugi dzień. Jeśli uznamy, że wyczerpaliśmy swoje pokłady kreatywności i w danym dniu nic już nie wskóramy, kładziemy się do łóżka i budzimy kolejnego poranka. W tym czasie jednak każdy z uwięzionych przyjaciół traci swoje witalne siły. W zależności od naszych wyborów możemy doprowadzić do sytuacji, w której część z nich zginie, co – najpewniej – będzie miało swoje konsekwencje w późniejszych epizodach.

Takie rozwiązanie dodaje grze powagi i podnosi naszą adrenalinę – zjawisko dość rzadko spotykane w grach przygodowych. Oczywiście nie znaczy to, że ten epizod pozbawiony jest humoru. Bardzo spodobały mi się zagadki, które były inspirowane popularnymi baśniami – mamy tu aluzje do “Księżniczki na ziarnku grochu”, “Kopciuszka”, czy “Księżniczki i żaby”. Z racji położenia – cały czas poruszamy się w goblińskim więzieniu- humoru sytuacyjnego jest mniej, ale jest to moim zdaniem miła odmiana od pierwszej części gry. Rozgrywka nie ustrzegła się jednak kilku błędów technicznych – o ile milczeniem można zbyć obiekt dekoracyjny, który z dziwnych przyczyn zawisnął w powietrzu, tak trudno nie zdenerwować się na sytuację, w której po 2 godzinach gry w wyniku błędnego użycia jednego z jednorazowych przedmiotów można zaciąć się do tego stopnia, że pomaga jedynie rozpoczęcie gry od nowa.

Mimo tego, że akcja odbywa się tylko w podziemiach, lokacje są wspaniale zaprojektowane i potrafią ponownie zachwycić oprawą graficzną. Ciemne jaskinie rozświetlają kolorowe kwiaty czy skalne grzyby. Inna sprawa jednak, że pod względem całokształtu mamy tu do czynienia z o wiele krótszą zabawą – rozgrywka jest nieliniowa i za pierwszym razem spędzicie przy niej około 3 godzin. Przy drugim podejściu, będąc już oswojonym z mechaniką i znając większość zagadek da się ją ukończyć spokojnie w godzinę. To zdecydowanie może rozczarować graczy, którzy przy pierwszym epizodzie spędzili około sześciu godzin.

Dużo słabiej wypada także kwestia narracji w czasach współczesnych – ciekawy twist w końcówce poprzedniego epizodu w ogóle nie został tu rozwinięty. Stary król Graham jak gdyby nigdy nic dalej snuje swoją opowieść wnukom i ma się wrażenie, że w tej linii czasowej nic interesującego już nas nie spotka. Brakowało mi też tutaj takich bardziej filmowych momentów. Cutscenek jest jak na lekarstwo, a finał historii pod względem trudności nie przynosi należytej satysfakcji.

“Rubble Without a Cause” wypada słabiej od odcinka otwierającego serię, ale w dalszym ciągu uważam, że warto porwać się na tę historię. Gry epizodyczne mają to do siebie, że ich poziom jest często nierówny; zdarzają się lepsze i gorsze odcinki, ale powinniśmy spoglądać na nie jak na całość. Do tej pory nowy King’s Quest nie rozczarował mnie aż tak, bym zniechęciła się do kolejnych epizodów. W dalszym ciągu z ciekawością będę wypatrywała kolejnego epizodu, choć już nie z taką dozą zaufania.

Ocena: 70/100

Plusy:

  • Turowa mechnika wprowadzająca adrenalinę
  • Nieliniowa rozgrywka
  • Zagadki inspirowane baśniami
  • Oprawa audio-wizualna

Minusy:

  • Krótki czas gry
  • Możliwość zacięcia się i konieczność rozpoczęcia rozgrywki od nowa
  • Linia czasowa ze starym Grahamem mniej ciekawa od poprzedniego epizodu

Tytuł:

King’s Quest – Episode 2: Rubble Without a Cause

Producent:

The Odd Gentlemen

Wydawca:

Sierra (Activision) / CDP.pl

Platforma:

PC, Xbox One, PS4, Xbox 360, PS3

Data premiery:

16 grudzień 2015

Cena:

41 zł za odcinek, 168 zł za cały sezon (ceny ze Steama)

Język:

angielski (dubbing + napisy)

PEGI:

12


Minimalne wymagania sprzętowe:

OS: Windows XP, Windows Vista, Windows 7, Windows 8

Procesor: Intel Core 2 Duo E6300 1.86 GHz lub AMD Athlon 64 X2 4800+ @ 2.4 GHz

Pamięć: 1 GB RAM

Grafika: GeForce 8800 GT or Radeon HD 4770 / 512 MB DirectX: Version 9.0c

Dysk twardy: 13 GB wolnego miejsca

Karta dźwiękowa: DirectX 9.0c