Agatha Christie: The ABC Murders – recenzja

Agatha Christie: The ABC Murders – recenzja

Studio Microids znane z doskonałej Syberii tym razem przygotowało dla graczy bardzo wierną adaptację książki “ABC” autorstwa znanej, angielskiej pisarki kryminałów. Herkules Poirot – słynny detektyw z obsesją na punkcie porządku- przyjmuje wyzwanie tajemniczego mordercy, który dokonuje alfabetycznych zbrodni na terenie Anglii, pozostawiając za każdym razem przy ofierze rozkład jazdy pociągów nazwany “ABC”. Podejrzany osobnik przysyła detektywowi sarkastyczne listy, informujące go o swoim następnym kroku, jednak mimo to wciąż pozostaje nieuchwytny. Scenariuszowi trudno cokolwiek zarzucić – wciąga jak magnes i stanowi wielką motywację do ukończenia gry (oczywiście dla osób, które nie znają książki). Niestety inne elementy gry nie są już tak doskonałe.

Gra nie należy do typowych gier przygodowych point’n’click. Widać, że wyraźnie inspirowana jest grami z serii z Sherlockiem Holmesem w tytule, ale kierowana jest raczej do niedzielnych graczy, a nie do miłośników wytężania szarych komórek.

Po pierwsze kuleją tu opcje dialogowe. W wielu momentach podczas przesłuchiwania świadków możemy wyciągnąć z nich informacje na różne sposoby – a to podstępnie zarzucając im zbrodnie w myśl zasady “uderz w stół, a nożyce się odezwą”, a to komplementując, czy wyrażając głębokie współczucie. Postacie żywiołowo reagują na powyższe metody, ale… no właśnie – nie ma tu żadnych konsekwencji. Jeśli wybierzemy opcje, która będzie “nie po myśli” scenarzystów Poirot automatycznie zareaguje według własnego uznania. W grach Telltale wybory także są najczęściej iluzoryczne i w większości prowadzą do jednego rozwiązania, a jednak ma się poczucie, że działało się w zgodzie z samym sobą. Tu tego uczucia nie ma – równie dobrze możemy przeklikiwać rozmowy bez zastanowienia.

Po drugie, choć gra na każdym kroku zdaje się celebrować siłę szarych komórek, to w praktyce jest wręcz odwrotnie. Lokacje są bardzo liniowe – bez odnalezienia wszystkich poszlak, nie będziemy mogli przejść np. do innego pokoju. Samo szukanie śladów to też prościzna – nie trzeba nawet specjalnie wytężać wzroku. Na podstawie obserwacji przedmiotów, osób i przeprowadzonych rozmów co pewien czas zostaniemy poproszeni o udzielenie odpowiedzi na parę pytań, które z kolei popchną do przodu śledztwo. System ten jest bardzo zbliżony do przeprowadzania dedukcji z gier o Sherlocku Holmesie-. musimy połączyć ze sobą kilka poszlak, by uzyskać prawidłową odpowiedź. Nie ma tu jednak możliwości błędnego wyboru – możemy dopasowywać poszlaki do skutku nawet nie czytając ich opisów. Szkoda, bo to znów odbiera detektywistyczną przyjemność.

Bardzo ciekawie zaprojektowane są natomiast zagadki, w których musimy złamać szyfr, otworzyć urządzenie, czy dokonać głębszych interakcji. Wymagają one bardzo dokładnych oględzin przedmiotu, a niekiedy i lokacji, w których zostały znalezione. Powiedziałabym nawet, że do rozwiązania zagadek nie tyle przydaje się umiejętność logicznego myślenia, co właśnie doskonały zmysł obserwacji. Pamiętam jak kilkanaście minut spędziłam nad próbą otworzenia drzwiczek starego zegara – ostatecznie diabeł tkwił jak zwykle w szczególiku – jedna z nóżek obiektu była słabiej przymocowana i dopiero jej odkręcenie pociągnęło za sobą odpowiedni skutek. Tych mini-gier jest sporo i są one na tyle unikalne, że miło odrywają od nudnego przeszukiwania lokacji.

Wprowadzono też system rekonstrukcji wydarzeń. Są to proste, filmowe przerywniki pojawiające się po wypełnieniu zadań w miejscu zbrodni, w których Poirot snuje swoje przypuszczenia, a my musimy krok po kroku odtworzyć całe przestępstwo. Jeśli popełnimy błąd, zaczynamy od początku. Nie jest to nic wielkiego i ani trudnego, ale miło podkreśla charakter pracy detektywa.

Jeśli chodzi o oprawę wizualną, jest ona niestety nierówna. Lokacje są zaprojektowane porządnie i kamera ładnie ukazuje 2,5-wymiarowe tła. Cel-shading także nie jest przerysowany i pasuje dobrze do takiej produkcji. Niestety wszelkie animacje postaci to już zgroza. Poirot porusza się ociężale, nie ma opcji szybszego przemieszczania się, a mimika bohaterów jak na rysunkową produkcję jest po prostu zbyt uboga. Muzyka nie wywołuje większych emocji, ot coś tam przygrywa w tle, ale ani to w niczym nie pomaga, ani nie przeszkadza. Za to monotonny głos Poirota z irytującym francuskim akcentem może wyprowadzać z równowagi. Reszta bohaterów brzmi bardziej naturalnie, może zatem celowo chciano podkreślić tu “inność” detektywa.

Agatha Christie: The ABC Murders nie jest pozycją wybitną, ale przyjemną w rozgrywce. Jeśli cenicie przede wszystkim dobrą fabułę i nie macie ochoty na większy wysiłek umysłowy zdecydowanie polecam tę produkcję. Jeśli liczyliście z kolei na hardcore’owe wyzwania i poziom Sherlocka Holmesa raczej nie macie tu czego szukać.

Ocena: 65/100

Plusy:

+ Wciągający scenariusz

+ Liczne mini-gry

Minusy:

– Bardzo łatwy poziom trudności

– Wybory pozbawione konsekwencji

– Słaba mimika postaci i animacje

Tytuł:

Agatha Christie: The ABC Murders

Producent:

Microids

Wydawca:

cdp.pl

Platforma:

PC, PS4, Xbox One

Data premiery:

12 luty 2016

Cena:

65 zł (PC), 139 zł (PS4, Xbox One)

Język:

angielski (polskie napisy w ramach aktualizacji w dniu premiery)

PEGI:

12