Od telefonu do światłowodu: historia prędkości Internetu

Za początek historii Internetu w Polsce zazwyczaj uważa się rok 1991. W sierpniu tego roku pracownik Wydziału Fizyki UW wysłał pierwszego e-maila z budynku przy ulicy Hożej. Nie można jednak powiedzieć, że od tego momentu nastąpiła w naszym kraju rewolucja cyfrowa. Internet przez długi czas był niczym więcej jak ciekawostką dla małej garstki naukowców. Prasa krytykowała Internet jako kosztowne narzędzie, które nie wiadomo czemu właściwie ma służyć. Także Polacy odnosili się do rewolucyjnego wynalazku z rezerwą. Dostęp do sieci ograniczały bardzo wysokie, wręcz zaporowe ceny. A szybkość Internetu tamtych czasów trudno nazwać zawrotną. Na początku lat 90. standardowa prędkość Internetu w Europie wynosiła 9600 bit/s. Oznacza to, że plik z utworem muzycznym o wielkości 5 MB pobieralibyśmy przez około godzinę i 15 minut. Oczywiście przy założeniu, że połączenie będzie stabilne. Jednak w tamtych czasach, gdy samo posiadanie Internetu było luksusem, nikt nie zadawał pytań o jakość i przepustowość łącza.
Od telefonu do światłowodu: historia prędkości Internetu

Sytuacja zmienia się w 1996 roku, gdy Telekomunikacja Polska S.A. wprowadziła legendarny dziś numer 0-20 21 22, pozwalający na połączenie z siecią przez modem telefoniczny. Internet powoli stawał się dostępny dla coraz większej liczby Polaków. W roku 1998 szybkość Internetu przy połączeniu przez telefoniczny modem wynosiła nawet około 30 Kbit/s. Przy tej prędkości pobranie z legalnego źródła piosenki o rozmiarze 5 MB zajęłoby już “tylko” około dwudziestu minut. W tamtych latach za optymalny czas ładowania strony uważano od 8 do 10 sekund. Taka prędkość Internetu nie zniechęcała jednak zapalonych fanów technologicznych nowinek. Inna rzecz, że nie istniały jeszcze wówczas serwisy takie jak YouTube czy gry online, wymagające dużej szybkości Internetu. Popularną rozrywką tamtych czasów były za to rozmowy na IRC-u, czyli jednym z pierwszych komunikatorów. Szybki transfer nie był do tego potrzebny.

Lata 2000–2010, czyli szybkość Internetu wrasta

“Nie mogłem się do ciebie dodzwonić. Pewnie znów siedziałeś w Internecie!” – jeszcze na początku lat dwutysięcznych takie słowa nikogo nie dziwiły. Modem telefoniczny blokował bowiem linię telefonu stacjonarnego. Tuż przed rokiem 2000 pojawił się w sprzedaży tak zwany SDI – Szybki Dostęp do Internetu. Taka usługa umożliwiała połączenie z Internetem bez blokowania połączeń telefonicznych. Oferowała też nową, zawrotną na tamte czasy prędkość Internetu – 115 kbit/s. Przy takiej szybkości Internetu nasz plik o rozmiarze 5 MB pobralibyśmy w niecałe sześć minut.

Po roku 2000 niektóre firmy oferowały Internet o prędkości od 320 kbit/s, a wkrótce pojawiły się oferty 2 Mbit/s. Brzmi kusząco? Niestety, za Internet o transferze do 2 Mbit/s na początku lat dwutysięcznych abonent musiał płacić kilkaset złotych miesięcznie.

Pięć lat później Internet o prędkości 1 Mbit/s można było już mieć w abonamencie rocznym za około 100 złotych miesięcznie. Przy tej prędkości pobranie utworu o rozmiarze 5 MB zajmuje sekundy, ale już pobranie filmu zajmującego 700 MB trwa półtorej godziny. Wraz z rosnącą szybkością Internetu powstają coraz bardziej rozbudowane serwisy internetowe. W 2007 roku pojawia się polska wersja serwisu YouTube. Oznacza to, że użytkownicy sieci zaczynają oczekiwać od Internetu coraz większego transferu.

(Dość) szybki Internet lat 2010–2015. Internet światłowodowy i co dalej?

W tych latach w Polsce prędkość Internetu oferowanego przez dostawców wynosiła przeciętnie od 4 do 22 Mbit/s. Mobilny Internet to transfer nawet 50 Mbit/s. A jednak apetyt rośnie w miarę jedzenia. Choć pobranie filmu trwa chwilę, dla wielu osób to już za mało. Rekordy popularności biją seriale. Producent kultowego “House of Cards” udostępnia w sieci całe sezony serialu. Pobranie jednego epizodu to dla fanów filmu za mało. Każdy chce jak najszybciej pobrać wszystkie dostępne odcinki. Internauci stają się też bardziej wymagający co do jakości pobieranych plików. Do tego dochodzi kolejne zjawisko: rosnąca liczba komputerów w domu. Obecnie w większości przypadków każdy członek rodziny ma własnego laptopa. W momencie, gdy pan domu ogląda w Internecie na żywo zawody sportowe, pani domu ściąga sobie ulubiony serial, a dziecko gra w gry online, nawet transfer rzędu 22 Mbit/s może okazać się niewystarczający. To generuje rosnące oczekiwania, jeśli chodzi o prędkość Internetu.

Jak zatem będzie wyglądać przyszłość? Według ekspertów należy ona do Internetu światłowodowego. Korzystając ze światłowodu, można przesyłać dane bez żadnych barier i ograniczeń spowalniających łącze. Transfer wynosi od 100 Mbit/s do nawet niewyobrażalnych 600 Mbit/s. Dane przemieszczają się z prędkością światła, a prędkość Internetu jest zawsze stała, niezależnie od tego, ile osób jednocześnie korzysta w domu z Internetu. Za takie rozwiązanie w Orange płaci się przez pierwszy rok 69 złotych miesięcznie. W pakiecie znajduje się także 91 kanałów telewizyjnych oraz darmowy modem wraz z instalacją. Dla porównania w 1990 roku za łącze o prędkości 9600 bit/s trzeba było płacić 13 452 400 starych złotych, czyli w przeliczeniu na współczesne pieniądze około 1300 złotych.

Szybki Internet światłowodowy otwiera przed użytkownikami możliwości, o jakich nie śniło się jeszcze kilka lat temu. Wiele osób oglądających jednocześnie dostępne w sieci filmy to nie jest już problem. Zapaleni gracze online mogą zapomnieć o dyskomforcie i frustracji wywołanej opóźnieniami w grze. Pobieranie dużej ilości plików o wysokiej rozdzielczości przy użyciu Internetu światłowodowego zajmuje ułamek tego czasu, który przed laty pochłaniało ściągnięcie jednego utworu muzycznego o rozmiarze 5 MB.