Polska i USA podpisały umowę o współpracy naukowo-technicznej

Umowę w imieniu naszego kraju podpisał 23 kwietnia wicepremier Jarosław Gowin. Ze strony amerykańskiej umowę parafował pełniący obowiązki zastępcy sekretarza stanu Thomas Shannon. Jak donosi PAP, podczas uroczystości podpisania umowy wicepremier Gowin powiedział: “To jest bardzo ważny dzień dla polskiej nauki, ale też dla polskiej gospodarki, polskiego państwa”. Wicepremier dodał też, że podpisanie umowy z “największą potęgą naukową świata, jaką są Stany Zjednoczone – to jest wielka szansa dla polskich jednostek naukowych, uniwersytetów i polskich uczonych”.
Polska i USA podpisały umowę o współpracy naukowo-technicznej

Tylko rodzi się w tym momencie poważne pytanie, czy faktycznie podpisanie tej umowy będzie miało długofalowe i – przede wszystkim – korzystne i widoczne skutki zarówno dla polskiej gospodarki, polskiej nauki, czy wreszcie dla naszych obywateli? Termin “umowa” pomiędzy Polską a USA brzmi nobilitująco, tyle że dokument podpisany wczoraj nie jest pierwszą tego typu umową pomiędzy naszymi krajami. Thomas Shannon również to podkreślił, mówiąc, że “nasze kraje (Polska i USA – dop. CHIP) podpisały pierwszą, dwustronną umowę naukowo – techniczną w 1972 roku właśnie tutaj w Waszyngtonie”.

Jarosław Gowin
Wicepremier, minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin: “To bardzo ważny dzień dla polskiej nauki”. Czy na pewno? (fot. PAP/Jakub Kaczmarczyk).

Zatem mamy już kontekst, umowy naukowo – techniczne pomiędzy Polską a Stanami Zjednoczonymi podpisywane są od kilkudziesięciu lat. Ostatnia, przed tą podpisaną wczoraj, obowiązywała do listopada 2016 roku. Skoro zatem współpracujemy z – jak to ujął wicepremier Gowin – “największą potęgą naukową świata, jaką są Stany Zjednoczone” – czemu wciąż nie jesteśmy technologicznym tygrysem Europy?

Według informacji opublikowanej przez Polską Agencję Prasową, wynegocjowana i podpisana w poniedziałek nowa umowa pozwoli “ominąć techniczne szczegóły” i stworzy możliwość prowadzenia regularnego dialogu w zakresie polityki naukowej, stanowi podstawę dla wszelkich projektów i wspólnych przedsięwzięć realizowanych przez naukowców z Polski i USA. Trochę mało konkretnych informacji, umowa nie precyzuje ani projektów, w ramach których nasze kraje mają współpracować, ani też nie definiuje żadnych konkretnych ram tej współpracy. Czemu zatem ją podpisano? Pośrednią przyczyną jest struktura amerykańskich władz. Amerykanie nie mają scentralizowanego ministerstwa nauki jak Polska, a zdaniem Thomasa Shannona, umowa “pomoże zmniejszyć administracyjne obciążenia ponoszone przez agencje rządowe, które chcą bezpośrednio współpracować ze swoimi amerykańskimi i polskimi odpowiednikami w zakresie badań i programów.”. Nie chcemy deprecjonować znaczenia podpisanej umowy, ale też nie ma co popadać w hurraoptymizm. Polska nauka jest w większości zdana na siebie, Amerykanie mówią na to “business as usual”. Podpisana umowa ma obowiązywać 10 lat. | CHIP