Brytyjska firma produkuje androidy przypominające te z Westworld i Blade Runnera

Brytyjska firma Engineered Arts specjalizuje się w konstrukcji humanoidalnych robotów przeznaczonych głównie do komunikacji, rozrywki, jak również do prac naukowych. O ile większość jej produktów nie sposób pomylić z człowiekiem – wyglądają po prostu jak roboty – to najnowsza seria maszyn nazwana Mesmer to zupełnie nowa liga. Nic dziwnego, firma ma już wieloletnie doświadczenie w konstrukcji maszyn.
Brytyjska firma produkuje androidy przypominające te z Westworld i Blade Runnera

Widoczny na powyższym filmie RoboThespian to robot, który nie kryje się za przypominającą ludzkie ciało powłoką. Urządzenie zostało publicznie zaprezentowane jeszcze w 2010 roku. Wyróżnia go szeroki zakres ruchów, gestykulacji, czy możliwość wyrażania niewerbalnych emocji, a także prowadzenia rozmów (czy może raczej odtwarzania pewnych zaprogramowanych fraz). Firma sprzedawała z powodzeniem to urządzenie różnym podmiotom, które wykorzystywały ten model jako robota informacyjnego, pomagającego w sprzedaży itp. Krótko pisząc: atrakcję. Drogą atrakcję. Egzemplarz RoboThespian kosztuje 79 tys. dolarów (ok. 288 tys. zł).

dolina niesamowitości
Im robot bardziej podobny do człowieka, tym wydaje się nam fajniejszy, do pewnego momentu. Gdy podobieństwo jest już bardzo duże, wielu ludzi odczuwa wyraźny psychiczny dyskomfort (graf. Mixx321/Wikimedia)

Jednak RoboThespian nie wywołuje w nas psychicznego zjawiska określanego jako “dolina niesamowitości” (ang. uncanny valley). Chodzi o odczuwane poczucie dyskomfortu, gdy maszyna zaczyna zbyt bardzo przypominać człowieka, ale nasza percepcja potrafi dostrzec, że “coś jest nie tak”. Zupełnie inaczej jest w przypadku najnowszej serii robotów brytyjskiej firmy. Spójrzcie na zdjęcie poniżej – aż trudno uwierzyć, że nie ma na nim żadnego człowieka.

robot mesmer
Firma Engineered Arts tworzy roboty przypominające ludzi (fot. Engineered Arts)

Cechą robotów z serii Mesmer jest nie tylko uderzająco ludzka powłoka zewnętrzna (przy jej opracowaniu Brytyjczykom pomagał m.in. słynny salon figur woskowych Madame Tussauds i firma Millenium FX). Przy ich konstrukcji pracują eksperci nie tylko od robotyki, ale również anatomii czy protetyki. Efekt wygląda naprawdę imponująco, uzyskano robota, który wiele osób może wpędzić właśnie we wspomnianą “dolinę niesamowitości”.

Firma chwali nowe konstrukcje, twierdzi że specjalnie na potrzeby tego projektu opracowano od podstaw zupełnie nowe, ciche silniki odpowiedzialne za motorykę maszyn. Engineered Art podkreśla, że wiele firm korzysta z komponentów od różnych dostawców, co później niekoniecznie dobrze działa. Brytyjczycy poszli inną, trudniejszą drogą – elementy Mesmer zostały zaprojektowane przez nich, silniki, kamery, czujniki, LIDAR, mikrofony itp. Co więcej, roboty i poszczególne elementy sterujące nimi są podłączone do internetu.

Łączność robota Mesmer ze światem pozwala np. na zdalne sterowanie, monitorowanie, przeprogramowywanie, a także serwisowanie z dowolnego miejsca na świecie (w tym momencie pojawia się – pozbawione póki co odpowiedzi – pytanie o bezpieczeństwo tej łączności). Specjaliści z Engineered Art opracowali także oprogramowanie działające w przeglądarce internetowej, pozwalające sterować robotem w sposób podobny jak sterujemy postaciami w grach 3D. Animacja jednej postaci może być łatwo przeniesiona na inną, przy czym źródłem takiego przenoszonego ruchu może być nie tylko inny robot, ale także człowiek. Jest to możliwe dzięki technikom przechwytywania ruchu wykorzystywanych m.in. podczas kręcenia scen w filmach akcji.  Tym samym Mesmer może “nauczyć się” np. tańca znacznie szybciej niż człowiek.

Roboty wyczuwają też bliskość człowieka i mają oprogramowanie rozpoznające twarz. Wszystko po to, aby maszyna podczas rozmowy z człowiekiem utrzymywała z nim kontakt wzrokowy. Choć prace Brytyjczyków są imponujące, to nie da się ukryć, że wizja “Westworld” czy “Blade Runnera” w realnym świecie wciąż pozostaje dość odległa. Pierwszy krok jednak już zrobiono i wiadomo którą drogą iść. Tylko czy na pewno tego potrzebujemy? | CHIP