TEST: Samsung Galaxy S9 Plus

Galaxy S9+ ma ekran o tej samej przekątnej co Galaxy S8+, czyli 6,2 cala. I choć na pierwszy rzut oka przypomina mocno swojego poprzednika (w dalszym ciągu mamy do czynienia z konstrukcją jednobryłową o zaokrąglonych delikatnie narożnikach, zakrzywionych krawędziach i pokrytą z dwóch stron szkłem), to drobne różnice w wymiarach urządzenia stawiają go bliżej Galaxy Note 8. S9+ jest o 2 mm krótszy, 1 mm szerszy, 0,4 mm grubszy i o 16 gramów cięższy od S8+.
Galaxy s9 plus test
Galaxy s9 plus test

Galaxy S9 Plus – wzornictwo i ergonomia

galaxy s9 plus test
Galaxy S9+ niezmiernie cieszy wzrok.

Biorąc urządzenie do ręki od razu czuje się, że jest to sprzęt klasy premium. Połączenie metalu i szkła to ulubiony zestaw producentów flagowych modeli i choć sama za nim nie przepadam, to trudno S9+ odmówić uroku. Warto odnotować, że Samsung tym razem postawił na ostrzejsze ranty, więc smartfon leży nieco pewniej w dłoni, ale bez powodowania uczucia dyskomfortu. Niestety w dalszym ciągu urządzenie się ślizga, czy to położone na blacie stołu czy w trakcie użytkowania, a że mam tzw. dziurawe ręce, od razu po wyjęciu S9+ z pudełka nakleiłam na ekran szkło hartowane i włożyłam we wzmocnione etui. Bez tego smartfon mógłby nie przeżyć kilku dni. Oczywiście ucierpiała na tym estetyka, co zauważycie na zdjęciach, ale po wydaniu na sprzęt 4 tysięcy złotych zwyciężył zdrowy rozsądek.

galaxy s9+ test
Mimo dużych rozmiarów bez problemu da się obsługiwać smartfon jedną ręką.

Poza tym “nieszczęsnym” szkłem (Gorilla Glass 5), które jak każde inne palcuje się niemiłosiernie, Galaxy S9+ pod kątem ergonomii wypada bardzo dobrze. Mimo drobnych rąk i krótkich palców nie mam problemu z używaniem smartfonu jedną ręką, choć oczywiście do górnych ikon nie jestem w stanie dosięgnąć kciukiem i muszę wówczas nieco zmieniać położenie ręki.

W górnej części przedniego panelu znalazły się następujące elementy: kamera, czujnik światła, czujnik zbliżeniowy, skaner tęczówki oka, dioda powiadomień oraz głośnik.

W górnej krawędzi kryje się pakiet sensorów.

W dolnej krawędzi znajdziemy USB typu C, drugi głośnik, mikrofon oraz minijacka. Wysuwana tacka na dwie karty nanoSIM lub jedną kartę nanoSIM i kartę microSD schowana została w górnej krawędzi. Boki to już standard dla linii Galaxy – na prawo znajdziemy włącznik, na lewo przyciski do regulacji głośności i przycisk wywołujący Bixby.

galaxy s9+
Na szczęście Samsung nie usunął gniazda słuchawkowego.

Największe zmiany w konstrukcji względem S8+ zaszły na tylnym panelu. Po pierwsze skaner linii papilarnych wreszcie trafił na jedyne rozsądne miejsce – pod sekcję z aparatami fotograficznymi. Dzięki temu oraz wyczuwalnie wystającym krawędziom skanera dużo łatwiej trafić palcem wskazującym w czujnik. Rzadziej dochodzi też dzięki temu do zabrudzeń soczewek znajdujących się nad nim. Po raz pierwszy korzystam z tego rodzaju zabezpieczenia biometrycznego z przyjemnością.

Umiejscowienie i działanie skanera linii papilarnych oceniam wzorowo.

Kolejną zmianą jest oczywiście drugi aparat, który odpowiada za dwukrotny zoom optyczny i niesamowicie dobrze działające rozmycie tła (więcej o możliwościach fotograficznych poczytacie na drugiej stronie tego artykułu).

Jak przystało na sprzęt tej klasy, obudowa Galaxy S9+ spełnia normy IP68 (odporność na pył oraz zanurzenie na głębokość do 1,5 metra na 30 minut). Pod względem kolorystycznym tym razem Samsung się moim zdaniem nie popisał. Poza czarnym wariantem – na który z braku laku się zdecydowałam – reszta wygląda mdło i nieciekawie. Szkoda, że zabrakło opcji z jasną, np. biało-złotą kolorystyką lub czegoś bardziej oryginalnego jak np. gradientowa obudowa Huawei P20 Pro.

Galaxy S9 Plus – ekran

Wyświetlacze Samsunga były jednym z elementów, które dawno temu zadecydowały o moim przywiązaniu do tej marki. Koreański producent nie ma pod tym względem sobie równych. W przypadku S9+ otrzymujemy 6,2-calowy ekran o rozdzielczości QuadHD+ (2960 x 1440 pikseli) i proporcjach 18,5:9, wykonany w technologii Super AMOLED, gwarantującej nieskończony kontrast i głęboką czerń.

Bez dwóch zdań to najlepszy ekran dostępny na rynku.

Wyświetlacz ma jasność na poziomie 1130 nitów, czyli o około 10 proc. lepszą niż w Galaxy S8+. W pełnym słońcu to wciąż za mało, by komfortowo korzystać z telefonu, ale to i tak znacznie wyższa wartość niż w przypadku konkurencji. Kąty widzenia i odwzorowanie barw są rewelacyjne. Nawet jeżeli odcień bieli, który domyślnie wpada w chłodniejszy ton nie będzie Wam odpowiadał, łatwo go dostosujecie do swoich preferencji w trybie adaptacyjnym. Nie zabrakło również wbudowanego trybu nocnego redukującego niebieskie światło z opcją kontroli natężenia barwy żółtej. Specjaliści z DisplayMate obwołali ekrany tegorocznej linii S9 najlepszymi na rynku i nie sposób się z nimi nie zgodzić.

galaxy s9+
Hurra, nie ma notcha!

Tak jak w poprzednim modelu mamy i tutaj do czynienia z ekranem typu Infinity Display, który daje wrażenie “bezramkowości”. Większość najbardziej popularnych aplikacji świetnie skaluje się do proporcji 18,5:9 i bardzo łatwo się do tego formatu przyzwyczaić. Na szczęście Samsung nie podążył ślepo za konkurencją i pozbawił użytkowników wątpliwej przyjemności obcowania z wysepką w ekranie, czyli notchem.

Na pełnym ekranie mieści się sporo informacji – surfowanie po sieci to czysta przyjemność.

Gorzej sprawa ma się z zakrzywionymi krawędziami, do których ja osobiście nigdy się nie przekonałam i chyba już nie przekonam. Po pierwsze dlatego, że trudniej coś kliknąć przy obrzeżach ekranu lub dokonać tam zaznaczenia, a po drugie dlatego, że trudno nakleić ochronne szkło. Szkoda, że S9+ nie pojawił się na rynku również w wersji “płaskiej”.

S9+ pozwala uruchomić na prawej krawędzi tzw. ekran krawędziowy, na którym można umieścić pasek skrótów do aplikacji, ulubione kontakty, pogodę, schowek, kalendarz czy narzędzia takie jak kompas lub linijka. Niestety, więcej z tego szkody niż pożytku (przypadkowe dotknięcia wysuwają ekran krawędziowy nad aktywne okno) więc osobiście z tego rozwiązania nie korzystam. Na szczęście ekran krawędziowy można całkowicie wyłączyć.

galaxy s9+ test
Ustawienia ekranu są bogate w opcje.

S9+ oferuje także tryb Always-on, który bez specjalnego nadwyrężania akumulatora wyświetla najbardziej istotne informacje tzn. godzinę, datę, stan baterii i powiadomienia. Wygląd tego ekranu można spersonalizować, a gdyby dostępne w ustawieniach motywy nam nie odpowiadały, do pobrania jest wiele innych.

Do własnych preferencji dostosujemy także pasek nawigacji – nie tylko pod kątem układu przycisków, ale też koloru tła. Chociaż pasek można ukryć i wywoływać go gestem, to osobiście wolę widzieć go cały czas. Dopasować można również wielkość i styl czcionki, a także – celem zaoszczędzenia energii – rozdzielczość ekranu.

Wyposażenie, łączność i audio

W pudełku z Galaxy S9+ znajdziemy standardowy pakiet akcesoriów: szybką ładowarkę, kabel USB typu C oraz dwie przejściówki (na micro USB i na USB typu A). Z całego zestawu najbardziej cieszą dokanałowe słuchawki AKG z dodatkowymi silikonami, które brzmią tak fantastycznie, że nawet osoby, które wymagają ponadprzeciętnej jakości audio będą z nich zadowolone.

galaxy s9+
W zestawie zabrakło mi jedynie choćby najskromniejszego etui, które ochroniłoby podatne na zarysowania plecy smartfona.

Najbardziej zaskoczyły mnie jednak głośniki Galaxy S9+. Do tej pory wydawało mi się, że Dolby Atmos w smartfonach to coś, bez czego można się obyć. Ale różnica w jakości brzmienia po włączeniu tej funkcji jest tak kolosalna, że wręcz trudna do opisania. To głównie dzięki tej technologii przerzuciłam się niemal całkowicie na oglądanie Netflixa w łóżku na smartfonie, zamiast na dużym telewizorze stojącym w salonie. Tak czystego dźwięku do tej pory w telefonie nie słyszałam.

Dźwięk przestrzenny dzięki systemowi Dolby Atmos podnosi bardzo wysoko poprzeczkę konkurencji.

Kolejna sprawa to mikrofon. Ponieważ montuję wiele filmów, do których wykorzystuję  mikrofon telefonu miałam cichą nadzieję, że i na tym polu Galaxy S9+ mnie nie zawiedzie. I rzeczywiście – dźwięk nagrywany zarówno przez aplikację rejestrującą mowę, jak i kamerę wideo jest czysty i pozbawiony szumów z otoczenia. Również podczas rozmów i wideokonferencji nie można na nic narzekać.

Nie sposób się także przyczepić do działania modułów łączności bezprzewodowej. LTE, Wi-Fi obsługujące pasmo częstotliwości 2.4 oraz 5 GHz, Bluetooth 5.0, NFC i GPS – wszystko działa należycie.

Bezpieczeństwo i biometria

Zacznijmy od tego, co działa najlepiej i najszybciej. Skaner linii papilarnych działa wyraźnie lepiej, niż w poprzednich modelach, ale wciąż wyraźnie ustępuje szybkością i pewnością czujnikom montowanym np. w smartfonach Huawei. Opcjonalnie możemy zabezpieczyć smartfon rozpoznawaniem tęczówki oka lub rozpoznawaniem twarzy oraz połączeniem tych dwóch rozwiązań.

galaxy s9+
Metody bezpieczeństwa w Galaxy S9+.

Rejestracja pierwszego pomiaru biometrycznego jest sprawna i szybka. Skaner tęczówki oka działa dobrze nawet w ciemności, podczas gdy rozpoznawanie twarzy jest w stanie poradzić sobie także w przypadku założenia okularów, choć niestety nie zawsze. Obie metody nie należą także do wygodnych – owszem ekran odblokowuje się relatywnie szybko, ale do autoryzacji wymaga naciśnięcia przycisku power, co niepotrzebnie wydłuża operację. Z tego względu zrezygnowałam z tych metod bezpieczeństwa pozostając przy szybkim i wymagającym jedynie dotknięcia palcem czytniku linii papilarnych.

Jeśli chcemy dodatkowo chronić nasze pliki możemy aktywować tzw. Sejf. Ma to sens głównie wtedy, gdy chcemy telefon komuś pożyczyć lub mamy wścibskich współlokatorów. Przenosząc do takiego wirtualnego schowka aplikacje czy pliki zabezpieczamy je dodatkowo PIN-em lub biometrią. W ten sposób nikt nie sięgnie do naszych prywatnych danych. Rozczarowała mnie natomiast funkcja Smart Lock, która w teorii zezwala na m.in. automatyczne odblokowywanie smartfonu w zapisanej lokalizacji lub w pobliżu znanego urządzenia Bluetooth. W przypadku mojego modelu Smart Lock w ogóle nie działał, ale z opinii na forach specjalistycznych dowiedziałam się, że jest to powszechny problem z Androidem, a nie z Galaxy S9+.

Wydajność i bateria

Na pokładzie Samsunga Galaxy S9 Plus znajdziemy topowe podzespoły – Exynosa 9810 z układem Mali-G72 MP18, 6 GB RAM-u i 64 GB pamięci wewnętrznej. Tej ostatniej mogłoby być więcej, bo raz, że użytkownik do dyspozycji otrzymuje tak naprawdę jedynie 52 GB, dwa, że taka przestrzeń jest się w stanie zapełnić po miesiącu intensywnego użytkowania (parę filmów 4K, kilka gier 3D), a trzy, że konkurencja wyposaża już swoje flagowce w 128 GB, a nawet 256 GB. Na szczęście wkróce do sprzedaży wejść mają warianty tego smartfonu wyposażone w pamięć 128 i 256 GB. Tymczasem ratować możemy się oczywiście kartami microSD, ale wówczas tracimy dostęp do drugiej karty nanoSIM.

Benchmarki nie zostawiają złudzeń – król może być tylko jeden…

Wynik benchmarków zostawiam tu tylko z redaktorskiego obowiązku. Galaxy S9+ przoduje na ten moment zarówno w rankingu AnTuTu (248 tys. pkt)  jak i Geekbench  (3369 pkt. dla jednego rdzenia i 9046 pkt. dla wielu rdzeni) bijąc na głowę taką konkurencję jak iPhone X (226 tys. pkt w AnTuTu) czy Huawei P20 Pro (211 tys. pkt w AnTuTu).

Galaxy s9 plus test
Duży ekran sprzyja pracy na dwóch aplikacjach równocześnie.

Po miesiącu użytkowania mogę Wam z czystym sumieniem potwierdzić, że smartfon działa bez zarzutu. Ani razu nie zawiesił się tak, by trzeba go było resetować. Nie zakrztusił się przy najbardziej wymagających apkach ani przy uruchomieniu dwóch aplikacji w trybie podzielonego okna. Mogłam grać w grę, czytać sobie w międzyczasie wiadomości z sieci, konwersować na Messengerze i jeszcze słuchać Spotify w tle.

galaxy s9+
Tryb dla graczy.

Fajnym dodatkiem są tzw. Game Tools, czyli zestaw funkcji, które można wywołać w momencie uruchomienia dowolnej gry. Z poziomu oprogramowania możemy wyciszyć wszystkie powiadomienia, by nic nie rozpraszało nas podczas zabawy, uruchomić pełny ekran, zrobić zrzut ekranu, a także nagrać rozgrywkę z widokiem z kamerki przedniej i mikrofonem.

Czy użytkownicy Galaxy S8+ odczują jakąkolwiek różnicę? Nie wydaje mi się. W tej półce cenowej tak naprawdę nie da się znaleźć smartfonu, który kulałby pod względem wydajności. Za te pieniądze sprzęt nie ma prawa działać nieprawidłowo.

Jeśli intensywnie korzystacie ze smartfonu, ten model może nie wytrzymać pełnego dnia na jednym ładowaniu.

Gorzej ma się sprawa z baterią, która niestety pozostawia trochę do życzenia. Przy średnio aktywnym dniu, gdy był wykorzystywany głównie w roli aparatu fotograficznego i sporadycznie w roli nawigacji ledwo wytrzymał 12 godzin (trzy godziny włączonego ekranu). 3500 mAh przy takiej powierzchni wyświetlacza i rozdzielczości to za mało, by mówić o komforcie związanym z wytrzymałością baterii. Odłączając smartfon o godzinie 7.00 rano od ładowarki nie możemy być pewni, że wytrzyma do godziny 22.00. Oczywiście wszystko zależy od tego jak intensywnie wykorzystuje się smartfon. W trakcie normalnego dnia pracy, kiedy te 8-10 godzin spędzam przy biurku i komputerze, używając Galaxy S9+ tylko do rozmów, to oczywiście bez problemu wytrzymuje nawet dłużej niż dobę. Jednak już wiem, że bez powerbanku się nie obejdę.

Ratować można się także podładowywaniem w ciągu dnia – dzięki szybkiej ładowarce kwadrans pozwala na odzyskanie 20 proc. energii. Do pełna zaś smartfon naładujemy w około 115 minut. Warto też pamiętać, że dla żywotności współczesnych baterii dużo lepsze jest doładowywanie ich w ciągu dnia niż każdorazowe całkowite zużycie energii.

Oprogramowanie

Jak już wspomniałam smartfon pracuje pod kontrolą Androida 8.0 z nakładką Samsung Experience. Pod względem funkcjonalności znajdziemy wiele ustawień, które ułatwiają codzienną obsługę urządzenia. Poza możliwością zmiany motywów, ikon i czcionek, a także rozmiarów siatki aplikacji na ekranie głównym, użytkownik może zdecydować się na tryb obsługi jedną ręką, aktywację harmonogramu dla trybu “nie przeszkadzać”, wykonywanie zrzutów ekranu gestem przesunięcia krawędzi dłoni po wyświetlaczu, funkcję Smart Stay (ekran wyłączy się, gdy się na niego nie patrzy), bezpośrednie połączenie (odebranie rozmowy poprzez przybliżenie telefonu do ucha), inteligentne powiadomienie, korzystanie z dwóch oddzielnych kont w aplikacjach społecznościowych czy łatwe wyciszenie (telefon odwrócony ekranem do dołu jest automatycznie wyciszany).

samsung galaxy s9+
Wybrane funkcje S9+.

Znajdziemy tu także wygodny w użyciu menadżer wydajności, który wyczyści pamięć i pozamyka zjadające energię aplikacje, tryb ratunkowy (trzykrotne wciśnięcie przycisku power wysyła wiadomość do trzech wskazanych numerów kontaktowych), szybkie uruchamianie aparatu czy monitorujący naszą kondycję (liczba kroków, przebyty dystans, spożycie kofeiny, puls) i pozwalający na przeprowadzanie licznych programów treningowych Samsung Health.

Asystenta Bixby wywołuje się naciśnięciem fizycznego klawisza.

A co z ważnym dla Samsunga asystentem Bixby? Owszem, działa poprawnie i to nawet w przypadku długich komend, ale osobiście mam z nim problem. I nie chodzi tu nawet o to, że nie obsługuje on języka polskiego. Dla mnie Bixby jest po prostu mało przydatny. O wiele szybciej mogę sama uruchomić wybraną aplikację i zrobić to, na czym mi zależy niż wywoływać Bixby’ego i zlecać mu to głosowo. Doceniam jednak fakt, że asystent jest na tyle inteligentny, że bezbłędnie rozumie nawet łamaną angielszczyznę i potrafi odpowiadać na konkretne pytania. Gdy zapytam go o to, jaka jest odległość Ziemi od Słońca, to nie odeśle mnie do Wikipedii czy nie wpisze tego pytania w wyszukiwarce Google, ale wyświetli mi od razu pożądane dane. Jeśli zaś nie będzie umiał czegoś samodzielnie wyjąśnić, wtedy dopiero odeśle nas do wyszukiwarki internetowej.

Podobnie, jak w przypadku S8+, Bixby’ego można wyłączyć w opcjach, ale niestety nie da się przypisać fizycznemu przyciskowi innej roli.

Aparaty fotograficzne

Na koniec zostawiłam sobie aspekt, który zadecydował o tym, że wybrałam właśnie Galaxy S9+, a nie ubiegłorocznego Note’a. Na plecach smartfonu znajdziemy dwa osobne aparaty. Pierwszy oferuje obiektyw szerokokątny i dwunastomegapikselową matrycę o wielkości 1/2.55″ oraz zmienną przysłonę – od bardzo jasnej f/1.5, która sprawia, że nawet w ciemności zdjęcia są ostre i wyraźne, po f/2.4, która sprawia z kolei, że w ostrym słońcu również widoczne są wszystkie szczegóły. Pracę tego aparatu wspiera drugi, również dwunastomegapikselowy, ale tym razem o stałej przysłonie f/2.4 i uwaga, aż dwukrotnym zoomie optycznym. Choć na rynku pojawił się już Huawei P20 Pro pozwalający na wykonywanie aż pięciokrotnych przybliżeń to wyniki naszego porównania fotograficznego sprawiły, że wciąż bardziej imponujące fotografie można wykonać opisywanym tu Samsungiem.

Zacznijmy od dwóch nowości, którymi producent mocno się chwali.

AR Emoji

Animowane avatary to jedno z najdurniejszych zastosowań AR jakie widziałam.

OK, przyznaję. Magia Snapchatu mnie zupełnie nie trafiła i wszelkiego typu naklejki i maski nakładane w czasie rzeczywistym na facjatę użytkownika nie tylko mi nie imponują, ale wręcz wywołują moje zażenowanie. Ale liczby nie kłamią i skoro miliony nastolatków wysyłają sobie Snapy i korzystają z takich bajerów to prawdopodobnie Samsung uznał, że fajnie byłoby podobną rzecz oferować bezpośrednio w aparacie. AR Emoji to nic innego jak klon (tu przyznaję, Koreańczycy mocno ściągnęli pomysł od Apple’a) Animoji, czyli animowanych avatarów tworzonych na podstawie twarzy użytkownika.

Do czego można to wykorzystać? Widzę tu dwa zastosowania. Pierwsze to możliwość tworzenia filmików z wirtualnymi elementami nałożonymi na twarz, tudzież animowania własną mimiką postaci z kreskówek m.in. Myszki Miki. Druga sprawa to osobiste GIF-y, które można wysyłać znajomym w dowolnej konwersacji. Ja zupełnie nie czułam potrzeby ich używania, ale młodszemu pokoleniu pewnie się spodobają.

Super slow motion

Moja pierwsza reakcja na widok opcji kręcenia w 960 kl./s. była bardzo entuzjastyczna. Pomyślałam, że będę mogła wykorzystywać ten tryb alternatywnie do kamerki GoPro, którą nie zawsze ze sobą zabieram. Promocyjne filmiki Samsunga także obiecywały wiele, ale gdy zajrzałam do specyfikacji okazało się, że ten mocno rozdmuchiwany marketingowo tryb oferuje JEDYNIE rozdzielczość 720p. To jest dziś za mało nawet na social media.

Co gorsze w praktyce okazało się, że w trybie tym aparat nagrywa bardzo ciemny obraz. Zapomnijcie od razu o nagrywaniu w sztucznym świetle – migotanie lamp popsuje nawet najfajniejszą kompozycję. Oddać jednak trzeba jedno – Samsung zaimplementował tu sztuczną inteligencję, która automatycznie wykrywa ruch. Konkurencja takiego rozwiązania nie oferuje, przez co manualne uchwycenie najważniejszego ułamka sekundy graniczy z cudem. W Galaxy S9+ działa to najczęściej świetnie. Sporadycznie przy gorszym oświetleniu zdarza się, że smartfon coś przegapi.

https://youtu.be/VIkhkwKdBJE

Tak naprawdę do dyspozycji użytkownik ma dwa tryby zwolnionego tempa. W Super slow motion mamy opcję 960 kl./s. przy 720p, ale jeśli zależy nam na wyższej rozdzielczości możemy wybrać opcję Slow Motion, czyli 240 kl./s. przy Full HD. Niestety nie wiem dlaczego nagrania w trybie 240 kl./s. po przerzuceniu na PC czy też po wrzuceniu ich na dowolny serwis internetowy odtwarzają się w normalnym tempie, dlatego mogę Wam pokazać jedynie efekt działania trybu 960 kl./s.

Live Focus

Tryb, który chyba najbardziej ze wszystkich przypadł mi do gustu, ponieważ bardzo dobrze imituje on efekt wykonania fotografii lustrzanką. Dzięki kombinacji dwóch aparatów, z których główny odpowiada za szczegółowy pierwszy plan, a drugi za rozmycie tła i pracy algorytmów, możemy robić piękne ujęcia portretowe czy tryby makro. Niestety nie działa on w ogóle w nocy, ale mimo to uważam, że jest to jeden z nieocenionych walorów S9+. Warto zaznaczyć, że stopień rozmycia tła można regulować po wykonaniu zdjęcia.

Live Focus
Ta sama perspektywa tryb automatyczny (Live Focus wyłączony)

Zoom optyczny

Po raz pierwszy w linii Galaxy mamy do dyspozycji dwukrotny zoom optyczny. Choć byłam do niego sceptycznie nastawiona okazał się kolejnym mocnym atutem tego smartfonu. Z uwagi na inną wartość przysłony (f/2.4), przybliżenia w gorszych warunkach oświetleniowych posiadają ziarno i cechują się mniejszą szczegółowością, ale za dnia zoom pracuje idealnie i naprawdę się przydaje.

(Zoom x2)
(Zoom x1)
(Zoom x2)
(Zoom x1)
(Zoom x2)
(Zoom x1)
(Zoom x2)

Panorama 

Na wycieczkach i wszędzie tam, gdzie chcemy objąć szerszy kadr możemy wspomagać się trybem panoramy, który dostępny jest zarówno w aparacie tylnym jak i przednim. Sceny składane są poprawnie i jeśli uda nam się ustrzelić zdjęcie bez ruszających się obiektów to istnieje duża szansa na to, że panorama wyjdzie perfekcyjnie. Przy fotografowaniu pod słońce widać niekiedy przepalenia, ale jeśli wybierzecie sobie dobrą pozycję do zrobienia zdjęcia to powinniście być z niego zadowoleni. Bardzo przydaje się panorama selfie, dzięki czemu jesteśmy w stanie zmieścić nie tylko siebie na zdjęciu, ale też znajomych i jeszcze jakieś widoczki.

(Rozdzielczość zmniejszona o 50%)
(Rozdzielczość zmniejszona o 50%)
(Rozdzielczość zmniejszona o 50%)
(Rozdzielczość zmniejszona o 50%)
Panorama selfie
Panorama selfie

Tryb automatyczny

Choć Galaxy S9+ oferuje tryb profesjonalny, który daje maksymalną kontrolę nad wszystkimi parametrami zdjęcia (w tym możliwość zapisu pliku w formacie RAW), to powiedzmy sobie szczerze – najczęściej korzysta się i tak z trybu automatycznego dlatego to właśnie na nim postanowiłam się skupić w tym teście. Fotografowie mający czas na zabawę ekspozycją, ISO i balansem bieli zrobią dobre zdjęcie byle kalkulatorem, natomiast za przeciętnego użytkownika całą robotę wykonuje sprzęt. I w tym przypadku nie będziecie mogli na nic narzekać.

Mam wrażenie, że tym razem Samsung postanowił nieco zmniejszyć charakterystyczną, ciepłą barwę na fotografiach i zyskały one bardziej naturalny wygląd. Autofocus pracuje bez zarzutu, kontrast i rozpiętość tonalna wypadają świetnie, choć czasami zdarzają się przepalenia w mocno kontrastowych scenach np. fotografowaniu pod słońce. O ile do zdjęć nie potrafię się przyczepić, bo większość problemów da się wyeliminować przy kolejnej próbie lub przerzucając się na tryb profesjonalny, tak interfejs kamery jest frustrujący. W 90% przypadków, gdy dotykam ekranu na środku lub w innym punkcie chcąc namierzyć ostrość, przełącza mnie na kamerę przednią, która powinna aktywować się jedynie po dotknięciu niewielkiego punktu w dolnej krawędzi interfejsu. Jest to uciążliwy błąd oprogramowania i mam nadzieję, że Samsung to w szybko naprawi.

(Tryb automatyczny, mocne słońce)
(Tryb automatyczny, zacienione pomieszczenie)
(Tryb automatyczny, trudne warunki oświetleniowe)
(Tryb automatyczny)
(Tryb automatyczny)
(Tryb automatyczny)
(Tryb automatyczny, trudne warunki oświetleniowe)
(Tryb automatyczny, zachód słońca)
(Tryb automatyczny)

Tryb automatyczny w nocy

Mój stary Nikon D90 nie radzi sobie w trudnych warunkach oświetleniowych dlatego nigdy nie zabieram go na koncerty, wydarzenia i nocne spacery. Przysłona f/1.5 w Galaxy S9 Plus sprawiła, że w końcu bez statywu byłam w stanie wykonać przyzwoite fotografie wieczorami. Oczywiście nie jest to jakość topowych lustrzanek – przy powiększeniach da się zauważyć ziarno i niekiedy przepalony kontrast – ale do zapisywania wspomnień i dzielenia się nimi w mediach społecznościowych to w zupełności wystarczy. Zobaczcie sami.

(Zdjęcie wykonane niemal w całkowitej ciemności)

Kamera przednia

Tu nie ma żadnych zmian w stosunku do kamery z Galaxy S8+. Nadal mamy do czynienia z 8-megapikselowym aparatem o przysłonie f/1.7. Niby przysłona bardzo jasna, natomiast w nocy autoportrety nie wychodzą zbyt szczegółowe. Poza klasycznym selfie i panoramie, o której już wspominałam możemy także wybrać tryb selfie ze sztucznym rozmyciem tła. W tym przypadku działają wyłącznie algorytmy, ale ich jakość nie jest tak zła, jak można by się spodziewać po braku wsparcia optycznego. Oczywiście nie brakuje też opcji retuszowania twarzy i nakładania wirtualnego makijażu – to już chyba standard we współczesnych aparatach.

(Selfie ze sztucznym rozmyciem tła)
(Selfie w nocy)
(Selfie zwykłe)
(Selfie zwykłe)

Filmy

Poza filmowaniem w zwolnionym tempie mamy standardowy pakiet klatkaży i rozdzielczości, choć warto zwrócić uwagę, że nawet w 4K nakręcimy film w 60 kl./s. – w Galaxy S8+ mogliśmy nagrywać z prędkością maksymalnie 30 kl./s. We flagowcu nowej generacji poprawiono również stabilizację obrazu – narożniki filmu już tak nie falują jak w S8+, ale wciąż do ideału daleka droga. Nie liczcie na efekt stabilizacji jak z gimbala.

https://youtu.be/PJLbhyEmn70

Zwróćcie jednak uwagę na poniższy film nagrany w bardzo trudnych warunkach – oświetlenie na scenie często się zmieniało i było mocno kontrastowe, a do tego siedziałam na tyle daleko, że niemal cały czas musiałam wspomagać się zoomem optycznym. Tymczasem rezultat wyszedł naprawdę nieźle. Ten materiał dobrze prezentuje także jakość rejestrowanego dźwięku.

Podsumowanie

Choć na pierwszy rzut oka wydaje się, że Galaxy S9+ nie przynosi tak wielkich zmian w stosunku do poprzedniej generacji, jakie przyniósł S8+ ze swoim ekranem Infinity Display, to nie da się ukryć, że jest to jeden z najbardziej wydajnych smartfonów na rynku, pozbawiony większych wad. Mnie skusiły przede wszystkim możliwości fotograficzne tego modelu: – podwójny aparat i zoom optyczny to zalety, które docenią amatorzy zdjęć. Tryb slow motion i Emoji AR to bajery, którymi większość użytkowników pobawi się raz czy dwa i o nich zapomni.

Ja, póki co, nie żałuję zakupu, ale też nie sięgnęłabym po ten smartfon, gdybym posiadała S8+. Przeskok technologiczny nie jest bowiem tak wielki, by usprawiedliwić bardzo wysoką cenę tego urządzenia. Tak, jest taniej niż w przypadku iPhone’a X i jednocześnie lepiej pod każdym względem, ale konkurencja nie śpi i mocno zaczyna Samsungowi deptać po piętach. Za 400 zł mniej dostaniemy smartfon Huawei P20 Pro z 3-krotnym zoomem optycznym, 128 GB pamięci wewnętrznej, bardziej pojemnym akumulatorem i 40-megapikselowym aparatem. | CHIP