Płacimy telefonem

Czym właściwie są mobilne płatności? Czy to po prostu jest transakcja, którą zawieramy za pomocą smartfona? A może płatności mobilne to po prostu wszystkie transakcje internetowe? Jeśli nie określimy definicji, czeka nas analiza miliarda różnych zastosowań. Weźmy na przykład znaną aplikację Jak Dojadę, w której możemy kupić bilet komunikacji miejskiej. Czy to jest aplikacja do płatności mobilnych? A równie znana SkyCash, za pomocą której możemy kupować bilety, płacić za parking, a nawet wypłacić pieniądze z bankomatu. Czy uznamy ją za aplikacje płatności mobilnych? A mPay, PayPal, MOBIParking i dziesiątki innych?
Płacimy telefonem

Za system płatności mobilnych uznajmy coś, co umożliwia nam zrobienie zakupów w wielu różnych miejscach – w sklepach, automatach, restauracjach, w kinie, w taksówce, a także w internecie. Innymi słowy rodzaj elektronicznego portfela, który z jednej strony będzie powszechnie uznawany, a z drugiej będzie związany z naszymi finansami, kontem czy kartą płatniczą.

Na dwa sposoby

Na rynku dzisiaj dostępne są dwie techniki płatności mobilnych. Pierwsza to emulująca obecność karty płatniczej HCE (ang. Host Card Emulation) połączona z NFC (ang. Near Field Communication), czyli interfejsem zbliżeniowym.

Druga technika, o nazwie BLIK, wykorzystuje generowanie kodów jednorazowych, Gdzieniegdzie spotkamy jeszcze praprzodków płatności moblinych, czyli na przykład płacenie za pomocą SMS-a czy hybrydowe karty SIM, ale w zasadzie rynek jest już podzielony. Przynajmniej na razie. Przyjrzyjmy się obu sposobom płacenia.

HCE

HCE występuje w trzech mutacjach, powiedzmy, marketingowych. Są to Google Pay, HCE (po prostu nazywajmy tak funkcje aplikacji bankowych) i ostatnio Apple Pay. Zasada działania wszystkich trzech jest identyczna. Układ NFC komunikuje się z terminalem płatniczym i przedstawia się jako karta płatnicza. Następnie autoryzuje proponowaną przez terminal transakcję, w niektórych scenariuszach także za pomocą aplikacji mobilnej banku. W plastikowej karcie płatniczej montuje się tak zwany bezpieczny składnik (secure element), czyli wyspecjalizowany układ, który odpowiada za szyfrowanie i autoryzację. Kiedyś, kiedy jeszcze aktualny był pomysł, żeby płatności smartfonem realizować za pomocą hybrydowej karty SIM, secure element był montowany na karcie SIM. Dane autoryzacji i płatności były wysyłane do terminala z pominięciem systemu operacyjnego. Pomysł bezpieczny, ale się nie przyjął. Był zbyt drogi i skomplikowany. Teraz autoryzacja odbywa się programowo. Moduł NFC komunikuje się jednak bezpośrednio z aplikacją, bez pośrednictwa systemu operacyjnego. Tak przynajmniej zapewniają architekci Androida. Zamiast fizycznego bezpiecznego składnika, jest jego odpowiednik w chmurze. Ma to zabezpieczyć proces przed podsłuchaniem oraz sprawić, że aplikacja nie “nabierze się” na fałszywe dane i nie autoryzuje sfałszowanej operacji. Jak na razie działa to dobrze.

Żaden smartfon nie jest cały czas online (przynajmniej nie przed nadejściem ery 5G). Zatem autoryzacja online nie zawsze jest możliwa. Dlatego w aplikacji do płatności HCE jest przechowywana pewna liczba kodów tymczasowych. Zazwyczaj 10. Owych 10 kodów służy do autoryzacji transakcji offline. Gdy się skończą – nie zapłacicie. Następnym razem, gdy smartfon połączy się z siecią, odświeży listę kodów.

Wymogi techniczne HCE i Google Pay:

  • Android 4.4 lub wyższy (czyli wystarczy nawet 512 MB RAM, choć z trudem)
  • układ NFC
  • aplikacja obsługująca NFC (bankowa albo Google Pay)

Wymogi Apple Pay:

  • iPhone SE lub nowszy
  • iPad mini 3 lub nowszy
  • MacBook Pro z czytnikiem Touch ID
  • Mac wyprodukowany w 2012 lub później (wymaga iPhone’a lub Apple Watcha z włączonym Apple Pay)

BLIK

Ten system mobilnych płatności jest niezwykle interesujący i to z kilku względów. Po pierwsze, powstał on w Polsce i jest nadzorowany przez spółkę Polski Standard Płatności. PSP została utworzona jako wspólny projekt Alior Banku, Banku Millennium, Banku Zachodniego WBK, BRE Banku (mBanku, MultiBanku), ING Banku Śląskiego i PKO Banku Polskiego. System rozlicza Krajowa Izba Rozrachunkowa. BLIK jest cudownie prosty i efektywny. Nie potrzebuje specjalnego sprzętu i protokołów. Działa tak samo sprawnie w sklepie, jaki i na stronie internetowej. Można wysłać komuś przelew na telefon, nie znając jego numeru konta. Można wygenerować ograniczony czasowo czek do zrealizowania przez kogokolwiek. Można wypłacać za jego pomocą pieniądze z bankomatu (nie każdego niestety). BLIK niestety jest nieodporny na życie poza siecią. Bez możliwości wygenerowania kodu jednorazowego przez system bankowy nie mamy możliwości płacenia. Choć działa pewna sztuczka – możemy utworzyć czek, czyli numer BLIK z datą ważności. Takim numerem możemy płacić będąc offline przez maksymalnie 72 godziny od jego zapisania.

BLIK ma też swoje wady. Po pierwsze nie działa poza Polską, po drugie jest mniej popularny w punktach sprzedaży niż HCE. O ile to drugie zmienia się na lepsze, o tyle o zawojowaniu świata przez BLIK jakoś na razie cicho. Pozostaje mieć nadzieję.

Wymogi BLIK:

  • takie jak aplikacji bankowych, czyli w zasadzie większość smartfonów z połączeniem z internetem

Trzy systemy

Jak już wiemy, produktów finansowych jest więcej niż technologii. Różnią się one jednak, jeśli chodzi o funkcje. Porównajmy trzy najpopularniejsze systemy – HCE, Google Pay i Apple Pay.

HCE, czyli aplikacje bankowe

Znakomita większość banków konsumenckich opracowała na własne potrzeby jakiś rodzaj aplikacji mobilnej. Kiedyś różniły się one bardzo, jednak z czasem wytworzyły się pewne standardy i przynajmniej w przypadku największych banków, możliwości aplikacji bardzo się do siebie zbliżyły. Jeśli aplikacja danego banku umożliwia płatności zbliżeniowe, to zazwyczaj dzieje się to poprzez podpięcie do niej istniejącej bądź wirtualnej karty płatniczej. W zależności od oferty banku będzie to karta Visa lub MasterCard. Jeśli chodzi o opłaty za korzystanie z karty to znakomitej większości są to karty darmowe. Podobnie zresztą jak większość kont osobistych dzisiaj również jest prowadzone za 0 zł. Oczywiście nie oznacza to, że zawsze w każdej sytuacji będzie to rzeczywiście za darmo. Powszechną praktyką jest znoszenie opłat w przypadku zasilenia konta określoną sumą miesięcznie bądź po wykonaniu określonej liczby transakcji, lub transakcji za określoną kwotę. Wszystko zależy od banku i cech naszego konta.

Wady tego rozwiązania to wady kart płatniczych w ogóle. Jeśli dokonujemy płatności za granicą, to musimy czasami przygotować się na dodatkową opłatę za przewalutowanie. Jeśli karta, którą podepniemy do płatności, jest kartą fizyczną, musimy się również liczyć w niektórych bankach z opłatami za ich używanie. To zazwyczaj kilka złotych miesięcznie, ale lepiej upewnić się w swoim banku, jakie są warunki korzystania z karty. Jeśli mamy starszy lub budżetowy smartfon bez obsługi NFC, to niestety nie skorzystamy z tej usługi. Dotyczy to również Apple Pay i Google Pay. Wśród wad należy również wskazać brak możliwości przelewów między użytkownikami.

Zalet jest wiele. Po pierwsze, smartfonem NFC zapłacimy w bardzo wielu punktach sprzedaży. W Polsce praktycznie wszystkie terminale są wyposażone w układ zbliżeniowy, zatem za pomocą aplikacji zapłacimy wszędzie – na stacji benzynowej, w restauracji, w kasie biletowej, w sklepie, a nawet na pokładzie samolotu. Mamy pełną kontrolę nad limitami płatności – zazwyczaj ustalamy je sami w aplikacji bankowej.

Google Pay

Jest to system w zasadzie bardzo podobny do HCE, różni się modelem biznesowym.  Przede wszystkim podpinamy kartę już posiadaną. Robi to się to bardzo prosto. Można zrobić zdjęcie karty, a Google Pay sam zapamięta jej numer. Wpisujemy sumę kontrolną z tyłu plastiku, autoryzujemy operację za pomocą SMS-a i już możemy dokonywać zakupów zbliżeniowo smartfonem. O ile bank podpisał z Google umowę o współpracy. Możemy dodać wiele kart, nawet z różnych banków, co jest dość wygodne.

Wady. Podobnie jak w HCE dziedziczymy problemy kart płatniczych – opłaty, przewalutowanie. Niektórzy wskazują, że możliwość transakcji zbliżeniowej dopiero po wybudzeniu, a nie odblokowaniu smartfonu w zasadzie znosi przewagę płatności mobilnej nad płatnością kartą. W HCE musimy odblokować smartfon żeby zapłacić, co jest rozwiązaniem bezpieczniejszym. Nie można dokonywać przelewów między użytkownikami.

Zalety. Google Pay jest darmowe więc każdy może zainstalować aplikację i podpiąć swoje karty. Jeśli nasz bank nie oferuje płatności aplikacją, a ma umowę z Google, to jest to doskonała alternatywa. Wybraną przez nas kartę system zapamiętuje i możemy płacić nią potem na stronach internetowych lub w sklepie Google Play, co również czasami ułatwia życie. Pomijając drobną kontrowersję z wybudzaniem smartfonu, Google Pay  jest w zasadzie bezpieczne.

Apple Pay

W końcu polscy fani jabłuszek będą mogli w Starbucksie kupować kawę iPhone’em. Olbrzymi skok cywilizacyjny. A tak poważniej, to wejście systemu Apple z marketingowego punktu widzenia wiele branży finansowej dało. O płatnościach więcej zaczęło się mówić i bardzo dobrze. Apple nie pozwala firmom trzecim na dostęp do własnego chipa NFC, chyba że firma współpracuje właśnie w systemie Apple Pay. Dlatego Amerykanie mogli pozwolić sobie na leniwe tempo wprowadzania płatności w różnych częściach świata, nie martwiąc się o konkurencję. Nikt żadnej konkurencji zrobić im po prostu nie mógł.

Z technicznego punktu widzenia Apple Pay działa identycznie jak HCE i Google Pay. Nadajnik NFC komunikuje się z terminalem “podając się” za podpiętą kartę płatniczą. Kartę możemy dodać do aplikacji Apple Wallet lub skorzystać z aplikacji moblinej banku, gdzie istnieje również możliwość sterowania limitami. Karty dodaje się podobnie jak w Goolge Pay.

Wady. Apple Pay działa naprawdę dobrze. Dodawanie kart, zarządzanie nimi i obsługa aplikacji jest bardzo prosta. Podobnie jak w innych systemach, jesteśmy skazani na warunki płatności, jakie dyktuje nam bank wystawiający kartę. Jeśli chodzi o poziom bezpieczeństwa transakcji to jest identyczny jak przy wszystkich innych wykorzystujących technologię NFC.  Podobnie jak przy poprzednich technologiach, nie można dokonywać przelewów między użytkownikami.

Zalety. Przede wszystkim jest prosty w obsłudze i działa w Polsce. Apple bardzo dobrze rozwiązało kwestie współpracy z różnymi urządzeniami – od smartfonów przez smartwatche do komputerów. Dane karty przechowywane są w chmurze, dzięki czemu łatwo  z niej skorzystać niezależnie od platformy.

BLIK

Jest coś ładnego i eleganckiego w prostocie BLIK-a. Jest to rozwiązanie całkowicie backendowe, czyli nie wymaga po stronie telefonu żadnych dodatkowych funkcji, dodatkowych układów czy bardzo nowoczesnego oprogramowania. Transakcja polega na tym, że generujemy 6-cyfrowy kod w aplikacji mobilnej, wpisujemy go do terminala bądź bankomatu, potwierdzamy transakcję w aplikacji i gotowe. Co więcej, w prosty sposób można wysłać komuś pieniądze na telefon komórkowy za pomocą SMS-a. Można stworzyć czek, czyli kod BLIK, który upoważnia osobę trzecią do dokonania operacji finansowej na określoną kwotę. Możemy na przykład dać taki kod dziecku na umówione zakupy, czy umożliwić komuś na wypłatę pieniędzy z bankomatu bez smartfonu. BLIK-iem świetnie płaci się w internecie. Jest to chyba najszybszy sposób na płatności w serwisie Allegro.

Wady. W porównaniu do popularności kart płatniczych BLIK wciąż jeszcze ma sporo do nadrobienia. Nie w każdym bankomacie wypłacimy pieniądze, nie w każdym sklepie czy knajpie zrobimy zakupy. Jeśli chodzi o koszty, to bardzo zależą one od parametrów konta w naszym banku. Czasami wypłacenie gotówki będzie darmowe, czasami bank pobierze prowizję. Zdecydowanie największą wadą BLIK-a jest to że działa wyłącznie w Polsce.

Zalety. BLIK działa szybko, niezawodnie i na bardzo wielu urządzeniach. Nie trzeba smartfonu z NFC, nie trzeba mieć karty płatniczej ani kredytowej. Możemy wysyłać przelewy innemu użytkownikowi, wystawiać czeki, płacić w wybranych serwisach internetowych. Rośnie liczba punktów sprzedaży, w których akceptuje się ten rodzaj płatności mobilnej. Jest produktem polskim, co jest krzepiące.

Poniższa tabelka pokazuje wyraźnie, że w zasadzie każdy polski bank jakąś formę mobilnej płatności obsługuje. Choć wyraźnie też widać, że tylko pięć banków podjęło wyzwanie i oferuje każdy rodzaj mobilnych płatności.

Nazwa banku (alfabetycznie)HCEGoogle PayBLIKApple Pay
Alior Banktaktaktaktak
Bank BGŻ BNP Paribasnietaktaktak
Bank Handlowy w Warszawienietaknienie
Bank Millenniumtaknietaknie
Bank Ochrony Środowiskanienienienie
Bank Pocztowynienienienie
Bank Polska Kasa Opiekitaknietaktak
Bank Polskiej Spółdzielczościnienienienie
Bank Zachodni WBKtaktaktaktak
BPI Bank Polskich Inwestycjinienienienie
Credit Agricole Bank Polskanienietaknie
Deutsche Bank Polskanienienienie
DNB Bank Polskanienienienie
Euro Banktaktaknienie
Getin Noble Banktaktaktaktak
Idea Banknienienienie
ING Bank Śląskitaktaktaknie
Inteligo (PKO BP)taknietaknie
mBanktaktaktaktak
Nest Banknietaknietak
Orange Finanse (mBank)nietaktaknie
Plus Banknietaknienie
Powszechna Kasa Oszczędności Bank Polskitaknietaknie
Raiffeisen Bank Polskataktaktaktak
Santander Consumer Banknienienienie
SGB-Banktaknienienie
T-Mobile Usługi Bankowe (Alior)taktaktaknie

Na kolejnej stronie piszemy m.in. o tym, czego w Polsce nie ma i skąd ta popularność mobilnych płatności.

Samsung Pay, czyli wielki nieobecny

Brak systemu Samsung Pay w Polsce jest zjawiskiem jednocześnie zrozumiałym i niezrozumiałym. Z jednej strony trudno pojąć, dlaczego Samsung, mając taką dobrą technologię i to już dobre 3 lata temu, nie zdecydował się na wprowadzenie usługi do Polski. Samsung Pay jest usługą bardzo rozbudowaną. W przeciwieństwie do klasycznych płatności zbliżeniowych opartych na HCE, patent Samsunga pozwala na dokonywanie płatności także w terminalach starszych, tych bez chipa zbliżeniowego. Smartfony Galaxy (wyższe modele) mają wbudowany układ magnetic secure transmission (MST), który potrafi symulować przeciągnięcie kartą z paskiem magnetycznym. Piękna technologia, nawet jeśli w Polsce raczej już bezużyteczna. Na Białorusi jest w każdym razie.

Powody są więc biznesowe. Brak porozumienia z bankami. No cóż, olbrzymie firmy czasami potrzebują więcej czasu. Czy Samsung ten czas jeszcze ma? Miejmy nadzieję, że tak.

Boom sponsorowany

150 zł na zakupy w Allegro, 300 zł na zakupy w Empiku, 250 zł w bonach Sodexo, 400 zł w bonach zniżkowych, 80 zł po prostu… Tego typu zachęty stosują banki i inne instytucje finansowe, żeby zachęcić nas do korzystania z płatności mobilnych. To są realne bonusy znalezione na stronach mniej bądź bardziej aktualnych promocji. Dlaczego jesteśmy tak zachęcani? Przecież sama usługa w sobie jest tak wygodna, że przyciąga klientów. Najkrócej mówiąc, tam gdzie są pieniądze, tam jest jeszcze więcej pieniędzy. Po pierwsze, możliwość korzystania z najnowszych narzędzi płatniczych, to jest coś, co przyciąga klientów, a tych trzeba najpierw przekonać do spróbowania. Po drugie, dane które zostawiamy w firmie – nasze zwyczaje zakupowe, kiedy, komu, jak, ile i za co płacimy – to jest bezcenna wiedza. Nawet nie chodzi o pojedynczego użytkownika, ale o trendy i zwyczaje grupy konsumentów. Za dobrze opracowane dane o klientach biznes jest w stanie zapłacić naprawdę dużo. Przypomina to nieco przypadki Facebooka czy Google’a, które na samych analizach zachowań swoich użytkowników zarabiają tyle, co małe państwo europejskie. Drobiazg, ale warto wiedzieć.

Przyszłość już jest. W Chinach

Jeśli za miarę sukcesu aplikacji do płatności mobilnych przyjmiemy liczbę użytkowników i liczbę dostępnych opcji, to zwycięzcą zostałby chiński komunikator WeChat. Ma niemal miliard aktywnych użytkowników, w tym sto milionów poza Chinami. W WeChat można kupować, zamawiać usługi, wykonywać szybkie bezpośrednie przelewy do innych użytkowników, spłacać wszystkie zobowiązania, zarządzać finansami… no i oczywiście rozmawiać z innymi.

Oczywiście wsparcie chińskiego rządu na pewno pomogło w rozwoju, ale nie sposób nie podziwiać, jak wiele opcji ma ta “aplikacja do wszystkiego”. Obecnie WeChat otwiera się na użytkowników spoza Chin. Coraz częściej także zachodnie e-sklepy wprowadzają obsługę tego systemu, żeby przyciągnąć chińskich internautów.

Pieniądz rządzi światem?

Można oczywiście kwestię kryptowalut i alternatywnych systemów płatności traktować w kategoriach finansowego undergroundu, ale jest już chyba za późno. Biznes z tego typu systemów korzysta już od dawna. Bitcoinami nie płaci się już teraz tylko w dark webie za numery skradzionych kart kredytowych czy narkotyki. Są np. spore software house’y które przyjmują płatność w bitcoinach. Informacje w mediach o rychłym upadku rynku kryptowalut nie robią na nich żadnego wrażenia.

A istnieje jeszcze inny rynek finansowy, związany z rzeczywistością wirtualną. Gracze za zdobyte w PUBG gadżety kupują sobie nowe gry na Steamie, wirtualne noże z “CS:GO” stanowią dobrą lokatę kapitału. Sektor finansowy doskonale sobie zdaje z tego sprawę i to jest między innymi powód urodzaju w płatnościach mobilnych. Nad wpływem alternatywnych obiegów wartości na ekonomię i gospodarkę światową łamią sobie głowy ekonomiści już od kilku lat. W każdym razie przyszłość pieniądza, po raz pierwszy od jego wynalezienia, jest niejasna. Informacja staje się cenniejsza.

Nieznośna lekkość płatności

Rynek mobilnych płatności w Polsce jest świetny. Jest świetny dla klientów i dla banków.  Użytkownicy mają szeroki wybór różnych platform. Ceny usług bankowych są naprawdę niskie. Konkurencja w zasadzie polega na oferowaniu ciekawszych funkcji, a nie trzymaniu klientów w zamkniętych ekosystemach. No może oprócz Apple, ale to jest ich sposób działania na całym świecie i też ma swoje zalety. Dla użytkowników innych platform mamy klęskę urodzaju. Przy odpowiedniej konfiguracji możemy mieć na smartfonie działającą kartę kredytową z banku, zainstalowane Google Pay i dodatkowo korzystać z BLIK-a. I PayPala, i czegoś do płacenia bitcoinami i dziesiątków alternatywnych pomysłów fintechowych, które niedługo dodatkowo wstrząsną rynkiem. Jeśli nie masz dziś wyboru metody płatności mobilnych, to znaczy, że powinieneś wybrać inny bank. Systemy płatności mobilnych mają zdecydowanie więcej zalet niż wad. Jest jednak jedno małe “ale”, które sugeruje nasza okładka i niniejszy śródtytuł. Telefonem płaci się nadzwyczaj łatwo. Szczególnie, gdy podpięta jest karta kredytowa. A jak mawiają doświadczeni ludzie “pożycza się cudze, a oddaje własne”. | CHIP