Tesla aktualizuje oprogramowanie pokładowe, które poprawi działanie hamulców w Modelu 3

Aktualizacja oprogramowania w samochodzie zwykle kojarzy się z nowymi funkcjami w pokładowym menu, może nowymi ustawieniami dźwięku w systemie multimedialnym i innymi drobiazgami. Tymczasem Tesla pokazuje, że za pomocą oprogramowania można również zdalnie poprawić właściwości jezdne auta. W tym przypadku automatycznie wprowadzona łatka podniosła w Modelu 3 skuteczność hamulców, skracając drogę hamowania przy prędkości 60 mil/h (ok. 100 km/h) do 0 – o niemal 19 stóp (6 metrów). Tak wykazały ponowne testy Consumer Reports.
Tesla Model 3
Tesla Model 3

Trzeba podkreślić, że fatalne wyniki hamowania przed aktualizacją zostały ujawnione przez instytucję zajmującą się badaniami konsumenckimi. Pojawia się zatem pytanie: co z kontrolą jakości w samej Tesli? Czy nikt w fabryce produkującej Model 3 nie zauważył, że droga hamowania jest zauważalnie dłuższa nie od jednego czy dwóch, ale od większości aut konkurencji? To zresztą niejedyny problem. Model 3 zaprezentowano ponad dwa lata temu i nadal firma Elona Muska nie uporała się ze wstępnie zakładanymi planami produkcyjnymi, a samo auto dziś można co najwyżej  zamówić (zarezerwować). Czas oczekiwania na wersję ze standardową baterią? Od 6 miesięcy do  roku. Jak dobrze pójdzie.

Opisywana sytuacja pokazuje przy okazji też istotny problem, do którego przyzwyczajeni są… gracze. Większość programów po ich oficjalnym wydaniu przez pewien czas jest poprawiana, zanim osiągnie naprawdę dopracowany stan. Gracze dobrze znają sytuacje, kiedy nowy, wyczekiwany tytuł po wejściu na rynek ma kłopotliwe błędy i trzeba czekać na szereg aktualizacji, żeby stał się w ogóle grywalny. Niewątpliwie, z racji wpływu na bezpieczeństwo w ruchu drogowym, oprogramowanie samochodów jest starannie udoskonalane zawczasu, ale, jak widać, problem luk i łatek go nie omija.

Poprawianie parametrów takich jak właściwości hamowania, nie poprzez ingerencję mechaniczną, lecz za pomocą aktualizacji oprogramowania samochodu, to coraz wyraźniejszy trend w motoryzacji. Tesla już wcześniej przeprowadzała aktualizacje, które wpływały na ważne cechy aut tego producenta. Wystarczy wspomnieć choćby czasowe wydłużenie zasięgu wybranych modeli należących do mieszkańców terenów dotkniętych przez huragan Irma. Jednak w tamtym przypadku chodziło o odblokowanie dodatkowej pojemności akumulatorów, które były domyślnie ograniczone w tańszych wersjach samochodów. Ale jeśli chodzi o hamulce, trudno domniemywać, że pojazd opuszczający fabrykę ma specjalnie nadwątlone hamulce, prawda?

Dobrze że pewne wady można usunąć na drodze aktualizacji OTA, najmniej chyba inwazyjnego sposobu serwisowania na odległość. Dobrze również że i inni producenci coraz intensywniej pracują nad digitalizacją aut umożliwiającą wprowadzanie zdalnie nowych funkcji czy poprawek. Źle jednak że w ogóle taka aktualizacja jest potrzebna – zwłaszcza w odniesieniu do hamowania, czyli podstawowego aspektu, który decyduje o bezpieczeństwie kierowców i pasażerów. | CHIP