TEST: Helikon-Tex Swagman Roll

Zanim uznacie, że nie jesteście “wszyscy” i Swagman Roll do niczego wam się nie przyda, kilka przykładów zastosowań, żeby dać wam powód do czytania dalej. Jeździsz na kempingi?  Wakacje pod namiotem? Może w domkach albo na żaglówce? Przyda Ci się koc, na którym możesz usiąść na zimnej ławce, łódce albo ziemi, przyda się cienki śpiwór kiedy zapragniesz romantycznej nocy przy ognisku, albo do spania na jachcie. Przyda się ciepłe poncho do narzucenia na siebie w zimny poranek, kiedy będziesz szedł oddać hołd naturze lub chłodny wieczór, gdy odejdziesz od ciepłego ognia wracając do namiotu czy domku. Wreszcie, jeśli jesteś amatorem wygodnego spania w terenie, będziesz mógł użyć Swagman Rolla jako podpinki pod hamak, zapewniającej ciepło nawet w zimną noc.
TEST: Helikon-Tex Swagman Roll

Oczywiście, jeśli jesteś zapalonym turystą, survivalowcem lub bushcraftowcem kochającym wędrowanie po górach i lasach niekoniecznie po szlakach i często z dala od jakiejkolwiek cywilizacji, wygrywasz najwięcej. Swagman Roll został zaprojektowany przez kogoś takiego jak ty, dla ludzi takich jak ty.

Czy mam twoją uwagę? No to zaczynamy.

Idea Swagman Rolla: Jak coś ma być do wszystkiego, to…

…musi być naprawdę dobrze zaprojektowane, żeby miało sens. Nic dziwnego, że wszelkie “uniwersalne” wynalazki najczęściej nie nadają się do niczego, bo we wszystkim są co najwyżej ledwie średnie. Dokładnie tego obawiałem się w przypadku Swagman Rolla, który w zamyśle twórców miał być jednocześnie ciepłym ciuchem, kocem, śpiworem i podpinką do hamaku (nazywaną z angielska “underquilt”). Dla każdego, kto włóczy się po lasach nosząc wszystko na grzbiecie każda okazja do zmniejszenia wagi ekwipunku jest atrakcyjna. w tym przypadku można by pozbyć się kurtki postojowej,  lekkiego, zewnętrznego śpiwora lub koca oraz ocieplacza do hamaku. Trzy rzeczy, z których każda waży po 600-800 g, zastąpione jedną o podobnej wadze i o dwie trzecie mniejszej objętości.

Czym jest Swagman Roll?

Swagman Roll ma kształt prostokąta o bokach długości 145 na 200 cm. Jest wykonany z z dwóch warstw lekkiego nylonu wypełnionych ociepliną Climashield Apex o gramaturze 67 g/m2. Taki dobór materiałów zapewnia mu niedużą wagę (765 g), dobre właściwości termiczne oraz odporność na wilgoć – Climashield nie chłonie wody i grzeje nawet kiedy jest mokry, ponieważ nawet w tym stanie zachowuje w swojej mikrostrukturze wypełnione powietrzem  przestrzenie, które odpowiadają za izolację.

Chociaż wymiarami Swagman Roll przypomina Woobie i może zostać zamiast niego podpięty do amerykańskiego wojskowego poncho przeciwdeszczowego (lub jednej z miliona jego kopii), od słynnej podpinki-kocyka różni się kilkoma bardzo ważnymi szczegółami. Po pierwsze, ma na 2/3 długości wszyty dwubiegowy zamek błyskawiczny, pozwalający spiąć go jak śpiwór. Po drugie, krótsze boki są zaopatrzone w elastyczne ściągacze ze stoperami umożliwiające dopasowanie Swagmana do kształtu hamaku, tworząc efektywny underquilt. Po trzecie i najważniejsze wreszcie, na środku znajduje się otwór na głowę i kaptur, a w połowie boków także elastyczne taśmy z klamrami fastex, dzięki którym można go nosić jak poncho – tej sztuki Woobie nie potrafi.

Kiedy nie jest używany, kaptur można schować do przeznaczonej na niego kieszeni, zamykając otwór na głowę i zmieniając Swagman Roll w prawdziwy kocyk, śpiwór czy co tam jest akurat potrzebne.

No dobrze, idea jest piękna, ale jak to działa w praktyce?

Swagman Roll jako poncho

Prostota i skuteczność – te dwa słowa przychodzą na myśl, kiedy zakłada się poncho zrobione ze Swagman Rolla. Wspomniane paski i klamry pozwalaną spiąć przednie boki za sobą, a tylne przed sobą (popatrzcie na zdjęcie, zrozumiecie co mam na myśli), skutecznie drapując wokół siebie pokrywające się warstwy ocieplanej tkaniny. Spięte w ten sposób poncho staje się znacznie odporniejsze na wiatr, zdecydowanie poprawiając komfort termiczny, a jednocześnie zapewnia całkiem niezłą swobodę ruchów.

Testując Swagman Rolla używałem go jako zewnętrznej kurtki założonej na bieliznę termiczną z długim rękawem i lecisieńką kurtkę-wiatrówkę Windrunner (serio leciusieńką, jej materiał jest niemal przejrzysty!). Temperatura na zewnątrz wynosiła około 0 stopni, wiał mocny wiatr i padał śnieg. Swagman Roll zapewnił mi całkiem niezły komfort termiczny. Było mi zbyt chłodno tylko jeśli zbyt długo stałem bez ruchu, oraz – przede wszystkim – kiedy byłem wystawiony na podmuchy zimnego wiatru. Ten ostatni wdzierał się pod poncho przez obszerne poły służące za rękawy zmuszając mnie do szukania schronienia w aerodynamicznym cieniu lasu. Termicznie Swagman Roll ustępuje na przykład wykorzystującej to samo ocieplenie o tej samej gramaturze kurtce Wolfhound, co nie może dziwić biorąc pod uwagę jego kształt, jednak grzeje zaskakująco skutecznie.

Jak widać na zdjęciach wykorzystujących długofalowe promieniowanie podczerwone (czyli termowizję), tylko w górnej części pleców, na ramionach pojawiają się plamy czerwieni oznaczające intensywnie uciekające ciepło. Cała reszta poncha zachowuje niską temperaturę powierzchni, a wokół bioder i na brzuchu izolacja jest najlepsze – nic dziwnego, jestem tam odizolowany od otoczenia podwójną warstwą Climashieldu.

Test z wykorzystaniem czujników zapisujących temperaturę pod ponchem oraz dla porównania, na zewnątrz, wykazał że przez większość czasu udawało się utrzymać różnicę ponad 15 stopni. Wykazał też jednak, że temperatura pod ponchem nie była stabilna, tak jak to miało miejsce w przypadku kurtki Wolfhound, ale potrafiła spaść gwałtownie pod wpływem powiewów zimnego wiatru i mocno zmieniań wraz ze zmianami aktywności. Duża amplituda zmian wynosząca około 10 stopni wynika z faktu, że mamy do czynienia z improwizowanym okryciem, pozbawionym rękawów, z dużymi otworami na ręce itp.

Dla porównania, kurtka Wolfhound testowana w podobnych warunkach zapewniała stabilną temperaturę, wahającą się o nie więcej niż 3 stopnie. Nie mniej jednak, osiągnięty rezultat dowodzi, że Swagman Roll z powodzeniem może służyć za dodatkową warstwę termiczną nie tylko na postoju, podczas stacjonarnych, drobnych prac, ale też przy znacznie większym zakresie aktywności. zapewnia niezłą izolację, a jego luźny krój daje dobrą swobodę ruchów. Jedynym dokuczliwym elementem był ograniczony zakres ruchu rąk w pionie: podniesienie ich powyżej poziomu piersi wymagało walki z materiałem i było po prostu niewygodne.

Na następnej stronie: Swagman Roll jako podpinka do hamaka i śpiwór, oraz podsumowanie

Swagman Roll jako podpinka do hamaka

Tu konkurencja była bardzo mocna, bo zwykle używam świetnego underquilta Otul (2 generacji) produkcji Lesovika – firmy, która wyznacza standardy w kwestii osprzętu do turystyki hamakowej.  Otul 2 waży tyle co Swagman i wykorzystuje to samo wypełnienie, a to oznacza, że ma go po prostu więcej i lepiej rozmieszczonego. Swagman Roll “traci” wagę na zamek błyskawiczny, paski, klamry i kaptur, podczas gdy podpinka Lesovika ma jedynie zestaw elastycznych sznurów do mocowania pod hamakiem. Co ciekawe, od drugiej generacji Otul można wykorzystywać jako  improwizowane okrycie, jednak nie ma on w tej roli żadnego porównania do Swagman Rolla, dla którego to najważniejsza ze wszystkich funkcji i który radzi sobie z nią perfekcyjnie.

No dobrze, wracamy do hamaka – czy Swagman Roll wystarczy, żeby móc komfortowo spać w hamaku zimą? Sprawdziłem to w dość łagodnych warunkach: nocą, kiedy dokonywałem pomiarów temperatura nie spadła poniżej -3 stopni, a największym kłopotem był bardzo mocny wiatr, dający się we znaki mimo rozłożenia obozowiska w nieźle osłoniętym zagłębieniu.

Zaczęło się nienajlepiej: chociaż ściągnięcie elastycznych sznurków umieszczonych na dłuższych końcach Swagmana pozwala dobrze dopasować go do hamaka, unikając wypuszczania ciepłego powietrza spomiędzy nich, mocowanie pozostawia wiele do życzenia. Być może po prostu nie wiem, jak to zrobić, ale nie wygląda na to, żeby była wygodna i skuteczna metoda podczepienia podpinki pod hamak – trzeba było improwizować. Pod tym względem Otul wygrywa bez najmniejszego problemu. No ale, najważniejsze jest ciepło.

Zacznijmy od subiektywnych wrażeń. Spałem w ciepłej, długiej bieliźnie termicznej w śpiworze Cumuls Liteline 300, dla którego komfort wynosi 4 stopnie powyżej zera. W hamaku miałem dodatkowo materac dmuchany Klymit Static V Ultralight Insulated. Mimo, że jestem raczej zmarźluchem i moje subiektywne odczuwanie zimna jest raczej powyżej średniej, noc spędziłem wygodnie, nie marznąc, a jedynie momentami odczuwając delikatny chłód, szczególnie w częściach ciała przylegających bezpośrednio do ścianek hamaku.

https://www.youtube.com/watch?v=UHWurAJimIU

Dość dobrze widać to na nagraniu timelapse z kamery termicznej, na którym intensywną czerwienią odbijają się moje ramiona oraz – czasami – uda i kolana. Ze względu na wiejący wiatr i związaną z tym konieczność pomieszczenia statywu pod rozpiętym nisko tarpem, kąt widzenia kamery nie jest taki jak bym chciał, przekłamując odległości i utrudniając orientację. Ale dacie sobie radę. Ciepły punkt poniżej hamaka to termos, czy raczej zaawansowany kubek termiczny Sigg, spod zakrętki którego wydostaje się ciepło gorącej herbaty.

Zmierzona za pomocą czujników różnica temperatury pomiędzy wnętrzem Swagman Rolla, a otoczeniem wynosi średnio około 13 stopni, co jest dobrym wynikiem. Na wykresie widać, że w ciągu nocy wrzucony do underquilta czujnik przesuwał się, trafiając na miejsca lepiej i gorzej izolowane od mojego ciepła (największą zmianę widać pół godziny po północy).

Sumarycznie, także i w roli podpinki pod hamak Swagman Roll sprawdził się lepiej, niż się spodziewałem, udowadniając że może zastąpić wyspecjalizowane rozwiązania nie odbierając użytkownikowi tyle komfortu, żeby było to boleśnie odczuwalne.

Swagman Roll jako śpiwór

Nocowanie zimą na ziemi jest prostsze i wymaga mniej starania i sprzętu niż bujanie się w hamaku. Zwykle używam zestawu składającego się z wspomnianego materaca Klymit i śpiwora Cumulusa, włożonego dla poprawy izolacji w zewnętrzny (zielony) śpiwór amerykańskiego wojskowego systemu MSS (Modular Sleep System). Tym razem ten ostatni zastąpiłem Swagman Rollem spiętym wzdłuż dłuższego boku.

Komfort spania jest trochę niższy: śpiwór z demobilu US Army ma kształt mumii, zapewniając sporo miejsca w ramionach, podczas gdy Swagman Roll jest równym, raczej dość wąskim prostokątem. Mniej wygodny jest też brak kaptura, który jednak w jakimś stopniu uniwersalny ocieplacz Helikon-Texu pozwala zaimprowizować dzięki ściągaczowi na końcu.

Pod względem termiki, Swagman Roll sprawdził się doskonale. Sprzyjała temu ciepła noc, podczas której temperatura oscylowała w okolicy -1/0 stopni. Tym razem tarp był rozpięty wysoko – gdyby noc miała być zimniejsza, zdecydowałbym się raczej na przygotowanie pół-zamkniętego ułożenia płachty, żeby zatrzymać ciepłe powietrze i podnieść temperaturę o kilka stopni.

PODSUMOWANIE

Podczas całego testowania Swagman Roll zaskoczył mnie pozytywnie pod prawie każdym względem. Okazał się ciepłym i dość wygodnym okryciem, nadającym się do noszenia nie tylko kiedy siedzi się w obozie, dobrym underquiltem, zapewniającym przyzwoity komfort termiczny nawet przy ujemnych temperaturach i wreszcie skutecznym lekkim śpiworem.

Wady? Rąbanie drew na ognisko czy rozwieszanie tarpu może być utrudnione, bo Swagman Roll nie pozwala wygodnie podnieść rąk do góry. Chętnie zobaczyłbym wersję z poprawionym mocowaniem do hamaka, ale zamiast tego wystarczy dodać dwa małe, aluminiowe karabińczyki i problem będzie rozwiązany.

Generalnie, mogę spokojnie polecić wszystkim włóczykijom, a także po prostu wszystkim, którzy mogą potrzebować lekkiego i ciepłego uniwersalnego koca, który posłuży także za kurtkę, śpiwór czy podpinkę do hamaka. |CHIP

Marka Honor, producent smartfonów, wearables i akcesoriów.
Helikon-Tex, polska firma produkująca wysokiej jakości sprzęt outdoorowy, survivalowy, EDC i militarny.
Więcej:CWCCWC 2019