Oficjalną aplikację hiszpańskiej ligi piłkarskiej na Androida i iOS-a pobrało ponad 10 milionów osób. Podobnie jak w innych programach tego typu, znajdziemy w niej znaleźć wyniki, statystyki i podsumowania meczów. Jednak aplikacja La Liga zachowywała się jak typowe oprogramowanie szpiegowskie. Podczas rozgrywek piłkarskich, program przesyłała nagrania z mikrofonu i lokalizację użytkownika. Miało to pomóc organizatorowi rozgrywek zidentyfikować właścicieli lokali gastronomicznych, którzy nielegalnie pokazywali mecze La Liga.
Co ciekawe, La Liga nie zgadza się z postanowieniem UODO i zaskarżyła karę do hiszpańskiego sądu. Zdaniem organizacji, podczas instalacji użytkownicy wyrażali zgodę na udostępnienie mikrofonu i swojej lokalizacja. W każdej chwili mogą też te uprawnienia cofnąć. Hiszpańska federacja piłkarska przekonuje ponadto, że wykorzystuje nagrania jedynie do identyfikowania, nielegalnych transmisji w barach i pubach. I robi to za pomocą SI, bez udziału pracowników.
Od 2017 roku organizacja wykorzystuje też specjalne narzędzie do monitorowania internetu i blokowania nielegalnych transmisji w sieci, w czym pomagają jej serwisy takie jak Google, Facebook i Twitter. Jednak walka hiszpańskiej federacji piłkarskiej z nielegalnymi transmisjami zaczyna coraz bardziej przypominać „Rok 1984” Orwella albo scenariusz jednego z odcinków „Black Mirror”. Zwłaszcza kiedy do szpiegowania wykorzystywane są smartfony często nieświadomych osób. | CHIP