RECENZJA: They Are Billions, czyli RTS dla masochistów

Przez długi czas w “They Are Billions” jedynym dostępnym trybem był survival, w którym mamy do dyspozycji wszystkie technologie, a gra toczy się na ogromnej, proceduralnie generowanej mapie. Z kolei co tydzień gracze mogą ze sobą rywalizować podejmując wyzwanie tygodnia. Teraz do tego doszła kampania, na którą czekało wielu nabywców, którzy zdecydowali się kupić tytuł jeszcze przed premierą.
RECENZJA: They Are Billions, czyli RTS dla masochistów

Ta gra jest trudna…

Charakterystyczną cechą “They Are Billions” jest brak opcji wczytywania zapisów, choć jest dostępna tzw. aktywna pauza, która pozwala zastopować rozgrywkę w każdym momencie. Sprawia to, że gra jest naprawdę wymagająca. Jeden nieuważny krok, luka w murze lub niezabezpieczona flanka i z mozołem budowane miasto upada. Dzieje się tak zazwyczaj za sprawą pojedynczego zombiaka, od którego zarażają się kolejni mieszkańcy. Od tego momentu mamy do czynienia z efektem kuli śnieżnej. Wydarzenia toczą się błyskawicznie i bardzo często nie jesteśmy w stanie nic zrobić. Pozostaje więc odłożyć mysz i na kilka chwil delektować się widokiem upadającego miasta.

Nowe Imperium

Na kampanię składa się 40 misji, które można podzielić na trzy rodzaje: kolonizacyjne, taktyczne, a także odpieranie ataków hordy. Akcja dzieje się w 2273 roku, na odległej planecie skolonizowanej przez ludzkość i doprowadzonej do katastrofy. W wyniku zarazy ludzie zaczęli przeistaczać się w krwiożercze zombie. Naszym celem jest odbudowa imperium i odzyskanie ziem opanowanych przez nieumarłych. Musimy także dowiedzieć się, w jaki sposób doszło do epidemii.

W kampanii “They Are Billions” dostępne są trzy rodzaje misji (graf. CHIP)

Szczątkowa fabuła “They Are Billions”

I to… w zasadzie tyle, jeśli chodzi o fabułę. Ta bowiem ogranicza się w zasadzie do tego, co wiele osób może kojarzyć z pierwszych RTS-ów z lat 90-tych, w których bardziej od scenariusza liczyła się rozgrywka. Autorzy zapomnieli zdaje się, że mamy już 2019 rok i gracze po kampanii w RTS-ach oczekują czegoś więcej niż oferuje tryb multiplayer, który w przypadku “They Are Billions” pełni tryb survivalu. Trochę szkoda potencjału i wysiłku, który włożyli programiści Numantian Games w konstrukcję steampunkowego świata, w którym zabrakło ostatecznie i ciekawych bohaterów i fascynującej historii.

Zakładanie nowych kolonii

Misje kolonizacyjne polegają na budowaniu infrastruktury dla dowożonych każdego dnia nowych osadników. Musimy oczywiście zadbać o zabezpieczenia przed hordami zombiaków, w czym pomocne będzie wojsko, a także mury obronne. Za każdą wykonaną misję otrzymujemy punkty badawcze oraz punkty imperium (o tych później). Za te pierwsze możemy kupić technologię, która przyda się wraz z postępem kampanii. I o ile początkowo ten typ misji może bawić, to niestety kolejne sprowadzają się mniej więcej do tego samego, czyli osiągnięciu wymaganego rozmiaru populacji w określonym czasie oraz zniszczeniu przeciwników na mapie i odparciu wszystkich ataków.

W misjach kolonizacyjnych musimy budować i bronić nowych osad przed zarażonymi (graf. CHIP)

Misje taktyczne – niewykorzystany potencjał

Na początku gry wybieramy bohatera, którego będziemy rozwijać w misjach taktycznych. Do wyboru mamy powolnego, acz wytrzymałego snajpera Coelusa oraz szybkostrzelną i zwinną Kalliope. Te postaci towarzyszą nam jedynie w misjach taktycznych i przez większość czasu pozostają bezużyteczne, co jest w mojej ocenie dużym błędem.

Na początku kampanii wybieramy bohatera, którym przyjdzie nam rozgrywać misje taktyczne (graf. CHIP)

W misjach taktycznych sterujemy bohaterem (a czasem i jego sojusznikami, co widać na powyższym zrzucie ekranu), który penetruje placówki badawcze imperium. Możemy też korzystać z porozrzucanych po mapie granatów, beczek z benzyną, działek maszynowych i min, które pomogą oczyścić  teren z zombiaków. Naszym celem jest zbieranie tw. znajdziek, które dodają wspomniane wcześniej punkty badawcze oraz imperium. Niestety, i w tym przypadku projektanci się nie popisali. Przedmiotów do znalezienia jet bowiem sporo, nie są wyraźnie widoczne na planszy, więc po zabiciu wszystkich nieumarłych pozostaje dość frustrujące przeczesywanie już raz odwiedzonych zakątków.

Misje taktyczne sprowadzają się do zabijania nieumarłych i szukania przedmiotów fabularnych (graf. CHIP)

Odpieranie ataków hordy

Dość ciekawie za to prezentuje się inny typ misji, czyli obrona placówki przed hordami zarażonych. Tu wykorzystujemy punkty imperium, które służą do zakupu wojska i barykad obronnych. Na początku tego typu misji rozstawiamy oddziały na mapie, a po wciśnięciu przycisku “start”, ze wszystkich stron zaczynają na nas nacierać zarażeni. Warto pamiętać, że w każdym momencie możemy zatrzymać czas i ręcznie wydać polecenie odwrotu bądź ataku każdemu z oddziałów.

Odpieranie ataków hordy jest jednym z ciekawszych elementów rozgrywki wprowadzonym w “They Are Billions” (graf. CHIP)

They Are Billions – gra dla masochistów

Po dodaniu kampanii, “They Are Billions” zebrało bardzo dużo negatywnych opinii od użytkowników. I o ile można przyznać rację krytykom twierdzącym, że fabuła jest szczątkowa, misje powtarzalne, a elementy rozgrywki w misjach taktycznych są rozwiązane nieciekawie, to mimo wszystko jest to chyba najlepszy RTS wydany w ostatnich latach. Trzeba pochwalić studio Numantian za ciekawą mechanikę rozgrywki, która najlepiej się prezentuje w trybie survival, a także za umożliwienie społeczności tworzenia własnych map. Dlatego uważam, że krytyka, choć po części uzasadniona, to jednak w wielu wypadkach jest przesadzona i nie bierze pod uwagę zalet “They Are Billions”, których ta gra ma wiele. O ile oczywiście lubimy wymagające tytuły, które nie wybaczają błędów. | CHIP

Więcej:rts