Premier Morawiecki wysłał list do Netflixa dotyczący serialu o Iwanie Demianiuku

Netflix odpowiedział premierowi Mateuszowi Morawieckiemu na list wystosowany do serwisu w sprawie filmu dokumentalnego “The Devill next Door” o Ivanie Demianiuku, czyli Iwanie Groźnym, oprawcy z obozów koncentracyjnych. Szef polskiego rządu opublikował na oficjalnym koncie na FB wpis następującej treści:
Premier Morawiecki wysłał list do Netflixa dotyczący serialu o Iwanie Demianiuku

https://www.facebook.com/MorawieckiPL/posts/147331936611344

Premier Mateusz Morawiecki podkreślił w liście, że mapa Polski z zaznaczonymi obozami śmierci wprowadza w błąd i przeinacza historię. Premier liczy na skorygowanie błędu lub wyraźne poinformowanie widzów, że mowa jest o nazistowskich obozach śmierci, a Polska była wówczas krajem okupowanym. Rzecznik Netflixa wysłał odpowiedź cytowaną przez dziennik The Washington Post: Jesteśmy świadomi zaniepokojenia związanego z serialem „Iwan Groźny z Treblinki” (tyt. org. “The Devill next Door” ) i pilnie przyglądamy się sprawie.

Serial Netflixa “The Devill next Door” opowiada historię Iwana Demianiuka, jego aresztowania, ekstradycji do Izraela i procesu przed tamtejszym sądem. Demianiuk został oskarżony o zbrodnie popełnione w Treblince, Sobiborze, Trawnikach i Flossenbürgu. Świadkowie wydarzeń opowiadali o niewyobrażalnych okrucieństwach, jakich dopuszczał się wobec ludzi osadzonych w obozie koncentracyjnym. Demianiuk, zwany przez więźniów Iwanem Groźnym obsługiwał m.in. komory gazowe.

premier
Uwagę wielu osób zwróciła mapa z aktualnymi granicami naszego kraju, na której naniesione zostały lokalizacje obozów koncentracyjnych. Bez wyjaśnienia kontekstu historycznego.

W pierwszym odcinku serialu pokazano współczesną mapę Polski, na której wskazano miasta z obozami śmierci. Nie wspomniano, że w czasie II wojny światowej te tereny były okupowane przez Niemców.

Niezależnie od tego, czy serial odpowiednio przedstawia prawdę historyczną, czy nie, to należy zadać sobie pytanie: czy premier powinien osobiście słać pismo do szefa jakiegokolwiek, choćby największego serwisu. | CHIP