TEST: Green Cell PowerPlay10 i Power Source 75W

Sprzedawanie powerbanków i ładowarek nie jest trudne. Prawdę mówiąc, to – obok etui na telefony, pendrive’ów i głośniczków – najłatwiejsza fucha pod słońcem. Wystarczy wymyślić dobrze brzmiącą nazwę, zarejestrować markę, zamówić kontener urządzeń z Chin w śmiesznie niskiej cenie, zawierającej zresztą nadrukowanie świeżo wymyślonego logo i można próbować szczęścia wśród dziesiątek innych podobnych firm. Urządzenia są tanie, więc jakoś tam się sprzedają, mimo że ich realna wartość jest adekwatna do ceny, czyli bliska zeru. Na pewno znacie co najmniej kilku takich polskich “producentów”: kupujących tanio, sprzedających szybko i jeszcze szybciej znikających z sieci. Green Cell do nich nie należy.
TEST: Green Cell PowerPlay10 i Power Source 75W

Do naszej redakcji trafiły dwa urządzenia krakowskiego Green Cella i po długich testach mogę powiedzieć jedno: ta firma naprawdę się stara.

Powerbank PowerPlay10

Bez powerbanku nie ruszam się z domu. W czasach, kiedy nasza zewnętrzna przystawka cybernetyczna zwana smartfonem przejęła rolę pamięci podręcznej, biblioteki dokumentów, komunikacji i nawigacji nie można pozwolić sobie na to, żeby rozładowała się najmniej odpowiednim momencie. Noszenie ze sobą cegły z prądem nie jest jednak szczególnie wygodne i robię wszystko, żeby ta, którą w końcu będę miał w plecaku była jak najlżejsza, oferując jednocześnie maksymalną pojemność i jak największe możliwości. Jestem ogromnie wybredny, przywiązując wagę do każdego grama… wagi powerbanku i wymagając solidnego uzasadnienia każdej powiększającej ją funkcji. Nie trafiłem dotąd na powerbank lepszy niż Green Cell PowerPlay10.

Nie jest najmniejszy, ani najlżejszy z urządzeń o tej pojemności. Przy wadze 197 g jest na przykład o 10 g cięższy od testowanego niedawno Q-Touch QPB-20 i o kilkadziesiąt milimetrów większy w każdym wymiarze. Obudowa jest bardzo dobrze wykonana, ale nie zaskakuje artystycznym projektem – jest prosta (do pewnych granic, wrócę jeszcze do tego), jest wytrzymała, jest czarna, matową czernią wysokiej jakości tworzywa, bez fanaberii. Jednak funkcje… O, to zupełnie inna historia.

Waga jest superważna, bo powerbank głównie nosimy. Pojemność – wiadomo, musi wystarczyć co najmniej do następnego gniazdka, a nie zaszkodzi mieć zapas na wszelki wypadek. To, co wielu użytkowników przegapia, to fakt że kiedy już musimy podładować telefon, najczęściej jesteśmy poza domem czy firmą, w drodze, w obcym miejscu. To nie są okoliczności, żeby spokojnie czekać, aż smartfon się “naje”, dlatego powiedziałbym, że ważniejsza od pojemności, a zaraz po wadze jest szybkość ładowania. PowerPlay10 to jeden z najszybszych powerbanków, jakie trafiły w moje ręce. Jego wyjścia są wstanie zapewnić moc do 18 W, obsługując wszystkie stosowne standardy szybkiego ładowania, od uniwersalnego Quick Charge 3.0 aż do specyficznych dla poszczególnych producentów, w tym Samsunga, Huawei i Apple (pełną listę znajdziecie poniżej).

Liczy się uniwersalność. Powerbank musi móc naładować każde urządzenie, a czasami kilka urządzeń – musi też móc zostać naładowany w każdej sytuacji i nie stawiać użytkownika przed koniecznością wyboru, czy ładować telefon na już, czy powerbank na zapas. Green Cell pomyślał także o tym. PowerPlay10 ma dwa równorzędne wyjścia USB A oraz wyjście USB C, może więc teoretycznie ładować jednocześnie nawet trzy urządzenia. Kiedy przychodzi czas, żeby naładować jego, mamy do wyboru zarówno USB C (tak, to samo, które służy też za wyjście) albo micro USB, więc gdziekolwiek się znajdziesz, zawsze w pobliżu będzie ktoś z ładowarką mającą pasującą końcówkę. A teraz ważny drobiazg: PowerPlay10 oferuje funkcję Pass Trough, co oznacza, że można do niego podpiąć ładowarkę (używając złącza USB C) i ładować jego litowo-polimerowe ogniwa, podczas gdy jednocześnie powerbank będzie ładował smartfon i smartwatcha, podłączone do jego wyjść USB A. Rano wszystkie trzy będą naładowane, a potrzebowaliśmy do tego tylko jednej ładowarki!

No dobrze, pora na jakieś minusy. Nie było łatwo – po długich testach znalazłem dwa. Pierwszy jest taki, że  waga i wymiary nie są najmniejsze, choć mieszczą się w dolnych rejestrach dla urządzeń o tej pojemności. Drugim jest fakt, że boczne ścianki obudowy nie są proste, tylko skośne. Sprawia to, że powerbank zajmuje więcej miejsca w kieszonkach niż wynika to z jego wymiarów… Innych wad właściwie nie ma. To po prostu najlepszy powerbank, jaki do tej pory miałem w rękach.

znak Chip poleca

PARAMETRY:

Bateria li-poly 10 000 mAh, maksymalne parametry prądu na wyjściach: USB-C: 5/9/12 V max. 18 W (wyjście USB-C), 5/9/12 V max. 18 W (wyjście USB A); Obsługiwane standardy: GC Ultra Charge, Quick Charge 3.0, Samsung AFC, Huawei FCP, Apple 2.4A, Mediatek Pump Express 1.1/2.0, USB DCP, Power Delivery; Waga: 179 g. Cena: 169 zł 

[offers keywords=”banki+green+cell”]

Ładowarka Power Source 75W

Kiedy przychodzi czas pakowania się na wyjazd i patrzę na wszystkie sprzęty, które zamierzam zabrać, a które trzeba będzie regularnie ładować, czuję zwątpienie. Smartfon (a czasem dwa), smartwatch, kamera, słuchawki, ultrabook, czytnik ebooków… Czy zabrać ze sobą kilka ładowarek, z pełną świadomością, że przez znaczną część czasu większość z nich będzie niepotrzebna? Czy wybrać wieloportową ładowarkę uniwersalną, wiedząc, że będzie mniej skuteczna niż ładowarki poszczególnych urządzeń, a i oszczędność na masie wcale nie będzie taka duża? Do tej pory decydowałem różnie, w zależności od tego, jak daleki i długi wyjazd mnie czekał, ale podczas testów Power Source 75W wybór zawsze był jasny.

Green Cell także i w tym przypadku postawił jakość i treść ponad formą. Ładowarka Power Source 75W jest prosta i czarna – to dobrze wykonane urządzenie z wysokiej jakości materiałów, które poza charakterystycznym dla marki zielonym światełkiem nie traci energii na zbędne szaleństwa. Co ważne dla podróżujących, chociaż nie jest jakoś specjalnie mniejsza od konkurentów, waży zaskakująco mało, bo tylko 219 g. Tyle o formie. Treść natomiast, podobnie jak w przypadku powerbanku, jest na najwyższym poziomie.

Ładowarka ma trzy gniazda USB A, z których jedno (oznaczone zielonym kolorem) obsługuje Ultra Charge, czyli autorską technologię szybkiego ładowania. Wszystkie natomiast są zgodne z całą listą technologii wszystkich ważniejszych producentów, więc możecie być spokojni, Green Cell naładuje szybko zarówno smartfony Huawei czy Samsunga, jak i Xiaomi oraz Apple. Oprócz tradycyjnych “dużych” gniazdek USB, do dyspozycji mamy też USB-C obsługujące standard Power Delivery.  To bardzo istotna cecha, bo dzięki niej Power Source 75W może zastąpić ładowarki do wielu nowoczesnych ultrabooków, czyniąc ją naprawdę uniwersalnym rozwiązaniem.

Do sieci energetycznej podłącza się Power Source 75W za pomocą typowego kabla zasilającego z płaską wtyczką C7 (dla starszych czytelników tzw. grundig). Ma to swoje zalety – ale ma też i wady. Niewątpliwą zaletą jest poważne zwiększenie zasięgu: półtora metra kabla zasilającego i także półtora metra kabla do notebooka daje razem trzy metry, pozwalające usiąść naprawdę daleko od gniazdka. Znacznie łatwiej też podłączyć ładowarkę w mniej dostępnych miejscach. Wady? Cóż, w porównaniu do konkurentów z wbudowaną wtyczką kabel zasilający to dodatkowa waży i zajmuje miejsce.

znak Chip polecaPARAMETRY:

Moc: 75 W; Wyjście USB-C: 5V/3A, 9V/3A, 12V/3A, 15V/3A, 20V/3A; QC3.0 3.6-6.5V/3A, 6.5-9V/2A, 9-12V/1.5A; Wyjście USB-A: 2.4A; Kompatybilne technologie szybkiego ładowania: Quick Charge 2.0/3.0, Samsung AFC, Huawei FCP, Apple 2.4A, Mediatek Pump Express 1.1/2.0, USB DCP; Waga: 219 g; Cena: 230 zł

[offers keywords=”banki+green+cell”]

Jest jeden element, którego nie rozumiem. W opisie technicznym ładowarki niewielkie okienko tuż nad zieloną diodą zostało oznaczone jako “czujnik światła”. Do czego ów czujnik służy? Nie wiadomo. Nie zaobserwowałem żadnego działania, nie ma też o nim ani słowa w instrukcji obsługi (przeczytałem!). Szkoda, bo gdyby czujnik oświetlenia wyłączał diodę, kiedy w pomieszczeniu panuje ciemność, byłaby to naprawdę przydatna funkcja. Być może jest w przygotowaniu? Zobaczymy. Tymczasem, Power Source 75W to doskonała ładowarka, praktycznie pozbawiona wad. | CHIP