FBI prosi Apple o pomoc w odblokowaniu iPhone’ów

FBI wystosowało do Apple list, w którym oficjalnie poprosiło o pomoc w odblokowaniu dwóch iPhone’ów. Według śledczych należały one do Mohammeda Saeeda Al Shamraniego, człowieka, który w grudniu 2019 r. zastrzelił trzy osoby, a sześć ranił w bazie marynarki wojennej w Pensacola na Florydzie. Napastnik został zastrzelony na miejscu przez dwóch zastępców szeryfa hrabstwa Escambia.
FBI prosi Apple o pomoc w odblokowaniu iPhone’ów

Baza w Pensacola

21-letni Mohammed Saeed Al Shamrani był podporucznikiem Arabskich Sił Powietrznych i uczestniczył w programie szkoleniowym sponsorowanym przez Pentagon w ramach współpracy z Arabią Saudyjską. Do ataku doszło w wczesnych godzinach porannych 6 grudnia. Napastnik otworzył ogień do osób znajdujących się w budynku na terenie bazy. Informacje ze znalezionych przy Al Shamranim iPhone’ów mogą być znaczące dla śledztwa prowadzonego przez FBI, sęk w tym, że Biuro nie może się do nich dostać.

FBI kontra Apple

W liście wysłanym 6 stycznia do Apple, radca prawny Biura – Dany Boente – przyznał, że choć Biuro ma zezwolenie sądu na przeszukiwanie zawartości telefonów, to nie może tego zrobić, ponieważ są one chronione hasłem, a nie powiodły się próby ich odgadnięcia. Dodatkową trudność stanowi fakt, że jeden z telefonów, należący prawdopodobnie do napastnika został przestrzelony. Jednocześnie Dany Boente zwrócił się o pomoc do innych agencji federalnych, a także ekspertów do spraw cyberbezpieczeństwa i, jak to ujął w liście, „znajomych w społeczności sprzedawców zewnętrznych”.

To czytelne nawiązanie do sytuacji, gdy anonimowy sprzedawca pomógł FBI dostać się do iPhone’a należącego do Syeda Farooka, który w 2015 r. zastrzelił 14 osób w amerykańskim San Bernardino. Departament Sprawiedliwości USA pozwał wówczas Apple do sądu, by zmusić firmę do podania dostępu do iPhone’a napastnika.

Apple odwołało się wówczas od decyzji sądu argumentując dwojako: po pierwsze nawet jeden precedens mógłby spowodować utratę zaufania klientów; po drugie zabezpieczenia są tak silne, że nawet firmowi programiści nie są w stanie ich złamać. Ten drugi argument można włożyć między bajki, skoro sztuczka udała się “anonimowemu sprzedawcy”. Zdecydowanie ważniejszy wydaje się więc argument numer 1, czyli utrata tych ewentualnych klientów, którzy ponad wygodny iOS cenią sobie pewność szyfrowania i niechęć firmy do współpracy z organami ścigania.

W kwietniu 2016 r. Tim Cook opublikował nawet list otwarty do klientów, tłumacząc dlaczego, mimo całego szacunku dla organów ścigania nie może pomóc w uruchomieniu zablokowanych telefonów.

W przypadku grudniowej (2019 r.) strzelaniny w bazie marynarki wojennej, w odpowiedzi na list wystosowany przez FBI, Apple oświadczyło, że współpracuje z władzami: „Mamy największy szacunek dla organów ścigania, z którymi zawsze współpracowaliśmy, aby pomóc w dochodzeniach. (..) Gdy miesiąc temu FBI poprosiło nas o informacje dotyczące tej sprawy, przekazaliśmy im wszystkie posiadane dane i będziemy nadal je wspierać.”

Nie wynika z tej odpowiedzi, by Apple zmieniło swoje stanowisko. Od czasu masakry w San Bernardino w 2016 r. między FBI a gigantem z Cupertino toczy się cicha wojna. FBI nalega na wprowadzenie systemowego backdoora. Apple uważa, że to zagrożenie dla prywatności, a wręcz demokracji. Stawką w tej wojnie z jednej strony prywatność użytkowników iPhone’ów i reputacja producenta, która ma konkretną finansową wartość. Z drugiej, być może, ludzkie życie. | CHIP

Więcej:Applefbi