Rakiety wielokrotnego użytku zazwyczaj wracają na Ziemię przed wejścien na orbitę, a ich upadek zazwyczaj ma miejsce w wyznaczonych obszarach, zazwyczaj na morzu lub oceanie. Rdzeń rakiety Long March 5B wszedł na niższą orbitę, ale od tego czasu obniżył swój pułap o 80 kilometrów, dlatego pojawiły się obawy, że jej fragment może przetrwać ponowne wejście w atmosferę i wylądować na zamieszkałym obszarze. Podobna sytuacja miała miejsce w maju 2020 roku, kiedy odłamki chińskiej rakiety uszkodziły budynki znajdujące się na terenie Wybrzeża Kości Słoniowej.
Jonathan McDowell, astrofizyk z Uniwersytetu Harvarda wspomina tamte wydarzenia, mówiąc, że sporych rozmiarów metalowe fragmenty spadły wtedy na Ziemię, choć nikomu nie stała się krzywda. W tym przypadku również istnieje zagrożenie, choć zdaniem McDowella nie można porównywać jego skali np. do uderzenia asteroidy. Nadal istnieje jednak ryzyko wystąpienia ofiar śmiertelnych bądź poważnego uszkodzenia zabudowań. Najbardziej prawdopodobny wydaje się jednak upadek fragmentów rakiety do oceanu.
Chińska rakieta Long March 5B już wcześniej doświadczała niekontrolowanych upadków
Pomimo braku oficjalnych komunikatów autorstwa Chińskiej Narodowej Agencji Kosmicznej dotyczących planowanych manewrów, South China Morning Post donosi, że chińskie władze śledzą obiekt. Na tej podstawie tamtejsi eksperci przewidują, że większa część rakiety spłonie podczas ponownego wejścia w atmosferę, a te, które przetrwają, wpadną do morza. Według Space.com, prawdopodobieństwo, że człowiek zostanie trafiony przez kawałek takiego odłamka wynosi jeden do biliona.
Chiny zaplanowały 11 startów do końca 2022 roku, w ramach których będzie budowana ich stacja kosmiczna. Wszystkie przeloty będą najprawdopodobniej oparte na opisywanej rakiecie Long March 5B, która ma na koncie już dwa nieudane ponowne wejścia na orbitę. Trudno więc stwierdzić, czy obecne problemy są ostatnimi, jakich doświadczy Chińska Narodowa Agencja Kosmiczna.