Ukryty pod wyświetlaczem aparat Visionox drugiej generacji ujawniony

Wreszcie musiało do tego dojść. Po porzuceniu grubych belek na ekranach smartfonów narzekaliśmy najpierw na aparaty w formie “łezek”, a następnie na te w formie dziur w ekranie. Popyt kształtuje podaż, więc to naturalne, że świat obrał kierunek na rozwiązanie tego problemu. Przykładem tego jest pokazany właśnie ukryty pod wyświetlaczem aparat Visionox drugiej generacji. 
Ukryty pod wyświetlaczem aparat, Visionox drugiej generacji
Ukryty pod wyświetlaczem aparat, Visionox drugiej generacji

To wprawdzie tylko prototyp, ale i tak pokazówka na zdjęciu ujawnia, że nawet w swojej wczesnej fazie projektowej ten ukryty pod ekranem aparat sprawia świetne wrażenie. Przynajmniej na pierwszy rzut oka i z jednej perspektywy, bo dokonuje tego, co najważniejsze – pozostawia ekran tabletu i dwóch smartfonów nieskazitelnym, bo bez jakichkolwiek czarnych kropek, czy łezek. Chociaż sam tablet nie zyskał na tym wiele przez grube belki na dole i górze, to w przypadku smartfonów takie porzucenie widocznego gołym okiem aparatu na ten pod ekranem robi wrażenie.  

Czytaj też: Seria Huawei Mate 50 nie zadebiutuje w tym roku?

Na powyższym zdjęciu w centrum znajduje się prototyp nieokreślonego smartfona, ale po jego prawicy widzimy ponoć wczesną wersję modelu ZTE. Dla przypomnienia ta firma jest jedną z niewielu, które poszły w ostatnich miesiącach w stronę ukrywania aparatu pod ekranem i nie ma zamiaru z tego zrezygnować. Pierwszym jej smartfonem z takim aparatem był ZTE Axon 20 5G.

Ponoć jeszcze w tym roku (razem z kilkoma innymi producentami) ZTE wrzuci na rynek smartfona z tak “czystym” ekranem. Pod nim właśnie znajdzie się ukryty pod wyświetlaczem aparat Visionox drugiej generacji. 

Czytaj też: Wytrzymała Motorola w szczegółach. Poznajcie Defy 2021

Widzieliśmy już w rzeczywistości pokazówkę ZTE z takim rozwiązaniem kilka tygodni temu, ale teraz firma Visionox tym powyższym zdjęciem potwierdziła nam, że prace nad tym prototypem drugiej generacji przebiegają dobrze. To oczywiście dobra wiadomość, bo jego pierwsze wydanie nie powalało na kolana. Nie dość, że aparat sprawiał wrażenie, jakby robił zdjęcia jakby przez jakąś przezroczystą folię, to miejsce jego integracji było widoczne w formie odznaczających się na tle reszty pikseli.