Większość koncepcji związanych z EmDrive zakłada, że przez komorę o odpowiednim kształcie zostaje przepuszczona wiązka promieniowania mikrofalowego. Statek zaczyna się poruszać, choć jednocześnie nie dochodzi do jakichkolwiek emisji. W przypadku powszechnie stosowanych rakiet jest zupełnie inaczej – wyrzucają one substancje zapewniające ciąg.
Czytaj też: Oto cecha, która może być kluczowa dla powstania życia we wszechświecie
EmDrive budzi przy tym mieszane uczucia. Z jednej strony nie sposób nie interesować się tym potencjalnie przełomowym napędem. Z drugiej jednak nie powinny nikogo dziwić głosy sceptycyzmu. Problem polega na tym, iż uzyskanie pędu z wykorzystaniem EmDrive byłoby sprzeczne z jednym z podstawowych praw fizyki: zasadę zachowania pędu.
Działanie EmDrive może być sprzeczna z zasadą zachowania pędu
Zasada działania EmDrive polega na tym, że mikrofale odbijające się wewnątrz komory wywierają siłę wystarczającą do wytworzenia niewielkiego ciągu. Ale znane nam reguły rządzące światem sugerują, że jeśli chcemy wygenerować ciąg, to musimy coś odepchnąć w przeciwnym kierunku. Właśnie na tej zasadzie funkcjonują np. napędy rakietowe zasilane paliwami.
Czytaj też: Tak wygląda rakieta SLS w 360 stopniach. Rzućcie okiem na nowe wideo od NASA
Zachowanie pędu zostało zauważone doświadczalnie niezliczoną ilość razy i to w odniesieniu do różnych zjawisk, poczynając od zderzeń wysokoenergetycznych cząstek, a kończąc na ekspansji wszechświata. Problem polega na tym, iż ciąg wygenerowany w czasie eksperymentów z użyciem EmDrive był na tyle słaby, że mógł być dziełem przypadku. W grę wchodzi zakłamanie pomiarów poprzez wyciek mikrofal, reakcje z ziemskim polem magnetycznym czy też błędną kalibrację. Z tego względu opisywany napęd – co bardzo prawdopodobne – może na zawsze pozostać jedynie w sferze marzeń.