Kosmiczne górnictwo – kiedy stanie się faktem?

Kosmiczne górnictwo wciąż brzmi jak pomysł rodem z filmów science fiction, ale tematyka ta będzie tylko zyskiwać na popularności w kolejnych dekadach. Może pozwolić ludzkości nie tylko na lepsze poznanie naszego kosmicznego sąsiedztwa, ale i pozyskanie cennych surowców i minerałów.
Era kosmicznego górnictwa dopiero nadejdzie

Era kosmicznego górnictwa dopiero nadejdzie

Ponad 20 lat temu, podczas seansu filmu “Armageddon”, wielu widzów mogło czuć zażenowanie. Jaki jest sens szkolić na astronautów osoby zajmujące się odwiertami? Kiedy w kierunku Ziemi zmierza asteroida, która może doprowadzić do katastrofy w skali globalnej, nie łatwiej byłoby odpowiednio przygotować astronautów do konkretnego zadania? Taka w 1998 r. była wizja Michaela Baya, choć podyktowana racjonalnymi pobudkami. Odwierty na naszej planecie to nie taka prosta sprawa, a nie mówiąc już o środowisku pozaziemskim.

Era kosmicznego górnictwa jeszcze się nie zaczęła, ale powszechne zainteresowanie tematem jest coraz większe, nie tylko w związku z popularnością serialu “The Expanse”. Inne światy to inne możliwości. Z asteroid można wydobyć wiele cennych pierwiastków, a niektórym zapewne zaświecą się oczy na myśl o diamentowej planecie (pomijając brak możliwości dotarcia do niej). Przecież jednym z głównych zadań łazika Perseverance jest pobranie próbki marsjańskiej gleby i umieszczenie jej w hermetycznym pojemniku, który zostanie dostarczony na Ziemię wraz z inną misją. Kiedy zatem możemy spodziewać się boomu kosmicznego górnictwa?

Pamiątki z obcych światów

W trakcie sześciu załogowych lotów na Księżyc od 1969 do 1972 r. NASA zebrała blisko 400 kg próbek skał, które przewieziono na Ziemię. Część, choć znacznie mniej próbek (ok. 330 g), trafiło na naszą planetę z misji Łuna 16, 20 i 24. Dzięki temu, naukowcy mają całkiem dobry wgląd w geologię Srebrnego Globu. Na skały przywiezione z Marsa jeszcze trochę poczekamy, choć część trafia na Ziemię zamknięta w meteorytach.

Ale próbki z obcego świata już lecą na naszą planetę. W październiku 2020 r. sondzie OSIRIS-REx udało się wylądować na planetoidzie Bennu i pobrać z niej materiał skalny. 10 maja 2021 r. statek uruchomił swój napęd i skierował się w stronę Ziemi. Po pokonaniu dystansu ok. 300 mln km, 24 września 2023 r. od sondy oddzieli się kapsuła, która wyląduje na poligonie Utah Test and Training Range. Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, będzie to ważny dzień w kontekście kosmicznego górnictwa.

Bennu to obiekt bliski Ziemi – NEO (Near Earth Object) – który ze względu na swoje rozmiary i bliską orbitę, należy traktować jako potencjalne zagrożenie dla naszej planety. Rozszyfrowanie geologii planetoidy pomoże nam lepiej zrozumieć nie tylko Bennu, ale inne NEO.

Nie można zapominać także o kapsule z materiałem zebranym przez sondę Hayabusa2 z asteroidy Ryugu, która wylądowała na poligonie w Australii Południowej. Ryugu to inny przykład NEO, asteroida o luźnej, porowatej budowie – tego typu obiekty prawdopodobnie odegrały ważną rolę w ewolucji Układu Słonecznego.

Księżyc jak ocean

Co innego sprowadzanie kosmicznych próbek na Ziemię w celach naukowych, a co innego ich komercyjne wykorzystanie. Wydaje się, że obecna dekada będzie zdominowana przez rozwój kosmicznej turystyki, co pokazały niedawne loty suborbitalne Jeffa Bezosa i Richarda Bransona. Za dziesięć lat natomiast możemy mieć boom kosmicznego górnictwa, kiedy na Ziemię trafią już próbki z Marsa i Bennu. Pas planetoid między Marsem a Jowiszem kryje w sobie bogactwa mineralne o równowartości ok. 100 mld $ na każdego mieszkańca Ziemi! Potencjalne bogactwa są wręcz niewyobrażalne, a przecież są jeszcze inne ciekawe miejsca w Układzie Słonecznym. Wiele cennych minerałów jest innych planetach.

Szkopuł tkwi w tym, że nikomu jeszcze nie udało się zabrać wiertła poza Ziemię, nie mówiąc już o opracowaniu strategii na opłacalne wydobycie minerałów w kosmosie. NASA wierzy, że może się to zmienić dzięki porozumieniu Artemis Accords, podpisanego już przez 11 krajów (USA, Kanada, Japonia, Wielka Brytania, Australia, Włochy, Luksemburg, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Brazylia, Korea Południowa i Nowa Zelandia) – rozwinięcie Traktatu o przestrzeni kosmicznej. Celem porozumienia jest “ustanowienie praktycznego zestawu zasad” kierujących eksploracją kosmosu, które mogą być wspólne dla narodów kosmicznych.

Wydobywanie surowców z obcych światów to wciąż melodia przyszłości

Dokument określa standardy wydobycia minerałów na Księżycu i innych ciałach niebieskich, jak również protokoły unikania konfliktów związanych z działalnością kosmiczną. Program Artemis, od którego wzięło nazwę porozumienie, ma na celu umieszczenie kolejnego mężczyzny i pierwszej kobiety na Księżycu, a także wysłanie ludzkości jeszcze dalej (Mars). Eksperci przewidują, że w ramach tego programu, NASA będzie musiała wydobywać surowce na Srebrnym Globie.

Traktat o przestrzeni kosmicznej z 1967 roku wyraźnie zabrania narodom roszczenia sobie prawa własności do ciał niebieskich. Księżyc, Mars, a nawet Bennu to “globalne dobro wspólne”. Polityka Stanów Zjednoczonych i innych krajów rozwijających górnictwo kosmiczne zakłada, że kraje i firmy mogą posiadać zasoby wydobyte z ciał niebieskich bez roszczeń do samego ciała niebieskiego.

Artykuł II Traktatu o przestrzeni kosmicznej mówi, że nie można przywłaszczać Księżyca dla suwerenności narodowej. W pełni się z tym zgadzamy i przyjmujemy to do wiadomości. Wierzymy również, że tak, jak z oceanu, można wydobywać z niego zasoby. Ale to nie oznacza, że jest się właścicielem oceanu. Powinniśmy być w stanie wydobywać zasoby z Księżyca, ale nie być jego właścicielem.Jim Bridensteine, były szef NASA, pełniący obowiązki podczas podpisywania Artemis Accords

NASA gra o tron?

Niektórzy twierdzą, że Artemis Accords to sprytna zagrywka ze strony NASA, której celem nadrzędnym jest próba dyktowania przez USA trendów dotyczących polityki międzynarodowej. Takimi sprawami powinno zajmować się Biuro ONZ ds. Przestrzeni Kosmicznej.

Ciekawe jest to, że jednym z pierwszych sygnatariuszy Artemis Accords był Luksemburg, państwo liczące ok. 600 000 mieszkańców, które w 2016 r. za cel postawiło sobie stanie się europejskim centrum wydobycia kosmicznych surowców. Było to pokłosie znaczących inwestycji w firmę Planetary Resources. Luksemburg otworzył również linię kredytową o wartości 225 mln $ dla firm kosmicznych, które założą w tym kraju swoje siedziby. Luksemburska Agencja Kosmiczna (LSA), która rozpoczęła działalność w 2018 r., skupia się na biznesie, a nie prowadzeniu misji naukowych.

Czy kiedyś będziemy wydobywać surowce z asteroid?

Wśród uczestników Artemis Accords nie ma Rosji, która pomimo napięć z USA, od dziesięcioleci jest jednym z ich głównych partnerów w eksploracji kosmosu. Sergey Saveliev, zastępca dyrektora generalnego ds. współpracy międzynarodowej w rosyjskiej agencji kosmicznej Roskosmos, porównał ustalenia porozumienia do kolonializmu:

W historii znamy przykłady, kiedy jeden kraj postanowił zacząć zagarniać terytoria w swoim interesie – wszyscy pamiętają, co z tego wynikło.

NASA jednak odrzuca tę krytykę i wierzy, że Rosja prędzej czy później dołączy do Artemis Accords, tak jak dołączają kolejne kraje (w czerwcu porozumienie podpisała Brazylia, Korea Południowa i Nowa Zelandia). Napięcia na linii Waszyngton-Moskwa nie maleją, a umowa między Roskosmosem i międzynarodowymi partnerami w sprawie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) wygasa w 2024 r. Rosja chce zbudować własną stację kosmiczną do 2025 r. – raczej nie pomoże to w budowaniu porozumienia Artemis.

Co z prywatnymi firmami?

Mimo iż kolejne kraje podpisują Artemis Accords, nie oznacza to bynajmniej, że firmy prywatne się z nich wywodzące, zaprzestaną swojej aktywności w przestrzeni kosmicznej. Do usamodzielnienia się w kwestii kosmicznego górnictwa dążą szczególnie Stany Zjednoczone, Luksemburg i Zjednoczone Emiraty Arabskie. Zasadniczo nie ma przeszkód, by firmy prywatne zajmujące się wydobywaniem minerałów poza Ziemią, nie mogły sprzedawać swoich towarów różnych agencjom kosmicznym, np. NASA.

Budowanie miast poza Ziemią będzie wymagać wydobywania surowców

Istnieją jednak obawy, że otwarcie przestrzeni kosmicznej dla sektora prywatnego uaktywni “poszukiwaczy łatwego zysku”. To z kolei byłoby niezgodne nie tylko z postanowieniami Artemis Accords, ale i Traktatu o przestrzeni kosmicznej. Mogłoby nawet eskalować do rozmiarów poważnego konfliktu, jak oglądaliśmy to w serialu “The Expanse”.

Historia przemysłu wydobywczego na Ziemi wskazuje, że era kosmicznego górnictwa może być burzliwym czasem. Skoro nigdy nie byliśmy w stanie poszanować własnej planety, podczas wydobywania z niej cennych minerałów, to dlaczego inaczej miałoby być z obcymi światami? W przypadku ciał niebieskich takich jak asteroidy czy planetoidy sprawa nie jest tak kontrowersyjna, bo i tak stopniowo tracą one materię wraz z kolejnym okrążeniem wokół Słońca. Znacznie poważniejsze konsekwencje może mieć wylądowanie z wiertłami na Księżycu lub Marsie. Jaką mamy pewność, że wydobywając tam surowce nie zaburzymy naturalnej równowagi, co nie doprowadzi do poważnych konsekwencji w skali kosmicznej? Nie musimy się co prawda obawiać, że zniszczymy jakiś ekosystem, bo Księżyc jest jałowy, a na Marsie prawdopodobnie dzisiaj już nie ma życia, ale co, jeżeli kiedyś uda nam się dotrzeć na egzoplanetę, która potencjalnie może skrywać organizmy żywe? Czy tam też – jak to w stylu człowieka, jak w “Avatarze” James Camerona – przybędziemy i zawłaszczymy? Wszechświat nie jest własnością człowieka.