Polacy niechętnie patrzą na chipy umieszczane pod skórą. Ekspertka wyjaśnia, skąd się bierze to zjawisko

Chipy umieszczane pod skórą nie występują już jedynie w sferze pomysłów. Takie rozwiązania są coraz częściej stosowane, choć Polacy oceniają je mało przychylnie. Dr Dominika Kaczorowska-Spychalska opowiedziała nam o badaniach poświęconych tej kwestii.
Polacy niechętnie patrzą na chipy umieszczane pod skórą. Ekspertka wyjaśnia, skąd się bierze to zjawisko

Czego dotyczyły przeprowadzone przez Panią badania?

Badania prowadzone przeze mnie i prof. Łukasza Sułkowskiego z Uniwersytetu Jagiellońskiego, w okresie  lipca i sierpnia tego roku, dotyczyły szeroko rozumianej tematyki wearables, w tym z wykorzystaniem rozwiązań opartych na sztucznej inteligencji. Interesowała nas, w szczególności, społeczna akceptacja tego typu rozwiązań. Zapytaliśmy Polaków również o kwestie dotyczące czipów płatniczych i ich opinii co do możliwości ich popularyzacji. Zanim jednak przystąpiliśmy do badań ankietowych, które zostały zrealizowane na ogólnopolskiej reprezentatywnej próbie 1054 dorosłych użytkowników Internetu, zapoznaliśmy się z tym, co mówi się na te tematy w mediach społecznościowych. Okazało się, że mamy bardzo spolaryzowane postawy i równie wielu zwolenników, co przeciwników takich rozwiązań. Z tego względu w naszych badaniach pytaliśmy Polaków o gotowość do wszczepienia sobie takiego chipa, a także o ich obawy z tym związane. W przypadku osób, które zdecydowanie sprzeciwiały się temu pomysłowi pytaliśmy także o ewentualne warunki, których spełnienie mogłoby spowodować zmianę ich decyzji.

Na czym miałaby polegać implementacja takiego chipa? Chodzi o umieszczenie go pod skórą?

Tak faktycznie, chodzi o rozwiązanie inwazyjne, wymagające wprowadzenia takiego chipa pod skórę. Mogłyby one jednak spełniać wiele funkcji, uzasadniających potencjalnie taką ingerencję, na przykład stanowić alternatywę dla środków antykoncepcyjnych, co potwierdzają badania przeprowadzone przez naukowców z MIT. Od zeszłego roku jest też głośno o polskim startupie Walletmor. Producent oferuje chipy płatnicze mające niecałe 3 centymetry długości, które również wprowadza się pod skórę. Gdyby cofnąć się o kilka lat, do 2014 roku, to chipy cieszyły się też sporą popularnością wśród Szwedów. Umieszczano je w dłoni, aby zastąpić w ten sposób np. klucze czy bilety kolejowe. Aktualne dane sugerują, że w Szwecji zaczipowanych jest około 6 tysięcy osób, jednak dynamika tego zjawiska zdecydowanie spada.

Wśród ankietowanych dominowali zwolennicy czy przeciwnicy takich rozwiązań?

Chętnych było mało: zaledwie 5 procent Polaków wyraziło gotowość do zaimplementowania chipa płatniczego. Pojawia się jednak pytanie, czy to kwestia braku zaufania do firm oferujących takie rozwiązania, niedostatecznej wiedzy czy może niepewności co do dalszych losów ewentualnych danych zapisywanych na takim urządzeniu. Ankietowani bardzo mocno obawiali się bowiem kwestii dotyczących prywatności i bezpieczeństwa swoich danych. Występowały obawy o ataki hakerów, którzy mogliby ukraść w ten sposób nasze pieniądze bądź naszą cyfrową tożsamość.

Czytaj też: Sztuczna inteligencja uczy się projektować roboty. Może to zrobić na twoim komputerze

Pojawił się również aspekt potencjalnej manipulacji i sterowalności naszymi decyzjami czy zachowaniami. Wydaje się, że to kwestia, która może być wynikiem trwającej pandemii i potencjalnej obawy, że w przyszłości w imię np. bezpieczeństwa społecznego, na podstawie danych zapisanych na chipie, ktoś mógłby decydować o przysługujących nam przywilejach. Poza tym, ważnym elementem okazały się również kwestie zdrowotne, ponieważ proces chipowania wymaga rozcięcia skóry i umieszczanie pod nią tego typu urządzenia. Można też sobie wyobrazić scenariusz, w którym kolejne chipy mają coraz to nowe funkcjonalności, podobnie jak obecnie projektowane smartfony. W takiej sytuacji pojawia się, z czasem, konieczność wymiany tych urządzeń, co wiązałoby się z dalszą ingerencją w nasze ciało. Może to być sygnał dla producentów, że warto byłoby rozważyć dalszą miniaturyzację chipów oraz maksymalne wydłużenie ich żywotności.

Oferowanie takich chipów w obecnych czasach, kiedy przybywa fanów teorii spiskowych, nie wydaje się najlepszym pomysłem

Dla fanów teorii spiskowych prawdopodobnie nigdy nie nadejdzie dobry moment na oferowanie tego typu rozwiązań. Chipom „dostało” się m.in. ze względu na fake newsy i historie o tym, że cała pandemia została wymyślona wyłącznie po to, by nas zaczipować. Takim fake newsem są też pogłoski o chęci czipowania wszystkich nowo narodzonych dzieci na terenie Unii Europejskiej. Pojawiają się oczywiście głosy o słynnym znamieniu bestii. Odkładając jednak na bok teorie spiskowe, muszę przyznać, że tolerancja dla czipów o charakterze medycznym była widocznie wyższa. Jeśli w grę wchodzi zwalczanie konsekwencji różnego rodzaju chorób np. neurologicznych, to Polacy są bardziej otwarci na tego typu technologie. Nasi respondenci uznali, że komercyjne wykorzystanie chipów w naszych codziennych płatnościach wymaga jednak jeszcze około 10 lat, aby stać się realną alternatywą dla obecnie stosowanych rozwiązań.

Czy nie pojawiają się głosy, że chipy płatnicze są pewnym przerostem formy nad treścią? Płacić możemy też kartą, telefonem czy smartwatchem

Być może właśnie z tego względu zaledwie 5 procent badanych wyraziło chęć implementacji takiego chipa. Ankietowani byli bardziej otwarci na chipy oferujące znacznie większe spektrum możliwości, a nie tylko ograniczające się do wykonywania płatności. Może się okazać, że jeśli powtórzymy te badania za kilka lat, to oczekiwania społeczeństwa względem chipów będą diametralnie różne. Obecnie największe zainteresowanie wzbudzały obszary związane ze zdrowiem, na przykład wykonywanie pomiarów temperatury ciała, ciśnienia krwi czy stężenia glukozy. Wskazywano też na przechowywanie danych medycznych, takich jak leki przyjmowane przez posiadacza chipa, choroby przewlekłe na które cierpi czy też informacje o grupie jego krwi.

Czytaj też: Powstał mikrochip umieszczany pod skórą. Może zawierać informacje medyczne i umożliwiać szybkie płatności

Zwracano uwagę na możliwość przechowywania informacji znajdujących się obecnie w dowodach osobistych czy prawie jazdy. Ankietowani mówili też o kwestiach dostępu, na przykład do inteligentnego samochodu rozpoznającego właściciela, komputera, domu albo pomieszczeń w firmie. Zamiast pamiętać różnego rodzaju kody, moglibyśmy po prostu przesunąć ręką przed autoryzowanym czytnikiem i uzyskać dostęp. Innymi słowy: jeśli zakres oferowanych możliwości jest wąski, to badani widzą chip jedynie jako gadżet. Kiedy potencjalnych zastosowań przybywa, to zainteresowanie nim potencjalnie rośnie.

Co z kwestią bezpieczeństwa?

Producenci mówią, że informacje zapisywane na chipach muszą być odpowiednio zabezpieczone. Oczywiście jeśli mówimy o danych osobowych, medycznych czy finansowych, to z pewnością będą to kluczowe kwestie dla każdego użytkownika. Jeśli zabraknie przekonania o tym, że przechowywane dane są bezpieczne, to popularność chipów będzie pewnie niewielka. Osobną kwestią jest również to, kto będzie gromadził te informacje, miał do nich dostęp i na jakich zasadach.

Jak Polacy wypadają na tle innych nacji w kontekście zaufania do takich technologii?

Nie prowadziliśmy takich badań w skali międzynarodowej, ale przeprowadziliśmy przegląd informacji dotyczących podejścia do chipów w różnych częściach świata. Od lat ten temat jest poruszany między innymi w Stanach Zjednoczonych, Holandii i Szwecji. I to właśnie Szwedzi wydają się najbardziej otwarci na tego typu rozwiązania.  Najwięcej badań w tym zakresie zostało przeprowadzonych w latach 2009-2015. Później publikacji również było sporo, ale nie możemy mówić o tendencji zwyżkowej. Badaniami zajmują się m.in. Stany Zjednoczone, Chiny, Niemcy i Korea Południowa. Trudno jednak stwierdzić, które nacje są bardziej od Polaków przychylne takim rozwiązaniom. Wydaje się, że tendencja dotycząca większego przekonania do chipów o charakterze medycznym niż płatniczym ma obecnie jednak charakter międzynarodowy.

Wygląda na to, że debaty na temat wszczepiania czipów będą trwały jeszcze przez wiele lat

Technologie ciągle się zmieniają i ewoluują, w związku z czym nasze oczekiwania i sposób postrzegania rzeczywistości również ulegają zmianom. Może się okazać, że to o czym dziś mówimy w kontekście chipów płatniczych za 10 lat będzie czymś przestarzałym. Nie chodzi wyłącznie o technologiczne zaawansowanie tych chipów, lecz również sposób ich społecznego postrzegania. Być może etyczne obawy, o których mówi się obecnie, kompletnie stracą rację bytu, bo zmieni się świat wokół nas, a w rezultacie i my sami. Mogą pojawić się nowe obszary, których dzisiaj nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Wystarczy spojrzeć na to, co dzieje się w kontekście sztucznej inteligencji i dylematów związanych chociażby z digital ethics, które 3-4 lata temu wydawały się jeszcze mało znaczące, a obecnie odgrywają kluczową rolę.

Czy kwestia niechęci do chipów może wynikać z pewnego lęku przed nieznanym?

Z pewnością. Nie ma się co temu dziwić, ponieważ jeśli coś jest nieznane, to błyskawicznie pojawiają się teorie spiskowe na ten temat. One mogą stanowić pokłosie naszego lęku i często łączą się z pewnymi brakami w wiedzy. W efekcie, zasięgając informacji na dany temat idziemy na skróty i nie zwracamy uwagi na to, skąd bierzemy te dane. Niejednokrotnie nie patrzymy, czy są to wiarygodne źródła. Swoje robią też filmy czy gry wideo, w których nowe technologie są często ukazywane w demoniczny sposób. Ale im więcej czytamy na dany temat i zasięgamy informacji, obcujemy z danymi rozwiązaniami, tym bardziej ten lęk będzie się zmniejszał. Gdybyśmy cofnęli się o kilkanaście lat i spojrzeli chociażby na kwestię bankowości internetowej, to zobaczylibyśmy, że nie od razu zyskała ona powszechną akceptację i doszła do poziomu, na jakim znajduje się dzisiaj. Zmieniają się technologie i rozwiązania na nich oparte, ale nasz lęk przed nieznanymi pozostaje niezmienny. Warto zatem w świecie coraz bardziej wszechobecnych technologii zastanowić się jak budować zaufanie do nich.     

Dr Dominika Kaczorowska-Spychalska jest Dyrektorem Centrum Mikser Inteligentnych Technologii CMIT na Wydziale Zarządzania Uniwersytetu Łódzkiego. Pełni funkcję Lidera podgrupy Badań, Innowacyjności i Wdrożeń Grupy Roboczej ds. Sztucznej Inteligencji przy Komitecie Prezesa Rady Ministrów. Pasjonuje ją wpływ technologii cyfrowych, w szczególności sztucznej inteligencji, Internetu Rzeczy i 5G, na zachowania człowieka (homo cyber versus homo roboticus) oraz zakres i charakter wzajemnych interakcji (Human-to-Machine, Machine-to-Human), w tym problematyka Digital Ethics. Jest autorką (w części współautorką) licznych publikacji wydanych zarówno w wydawnictwach polskich, w tym czasopismach branżowych, jak i zagranicznych. Była w grupie specjalistów zaangażowanych w prace nad przygotowaniem „Założeń do strategii AI w Polsce”, a w 2020 roku znalazła się wśród laureatek rankingu Perspektyw Top 15 Women in 5G. Ekspert Instytutu Kościuszki, który jest kluczowym think-tankiem w tej części Europy, podejmującym liczne działania na rzecz rozwoju społeczno-gospodarczego w ramach UE i NATO oraz członek Rady Programowej Centrum Etyki Technologii. Uhonorowana przez Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej brązowym medalem za długoletnią służbę, a także przez Dziekana Wydziału Zarządzania UŁ za zasługi w zakresie promocji nauki, ściśle współpracuje z biznesem, aktywnie wspierając i propagując kwestie roli transformacji cyfrowej i związanych z nią technologii cyfrowych.