Największa kometa w historii okazała się nawet bardziej niezwykła niż sądzono

Kometa Bernardinelli-Bernstein, zwana również C/2014 UN 271, jest największą, jaką kiedykolwiek udało się zaobserwować. Korzystając z danych zgromadzonych przez teleskop TESS naukowcy odnotowali ważną informację na jej temat.
Największa kometa w historii okazała się nawet bardziej niezwykła niż sądzono

Kometa staje się aktywna, gdy światło emitowane przez Słońce ogrzewa jej lodową powierzchnię. W efekcie dochodzi do zamiany lodu w parę i wyrzucania wcześniej zestalonego pyłu i fragmentów skał. Dzięki temu powstaje tzw. koma, czyli gazowa otoczka jądra komety. Jej analizy pomagają astronomom, którzy próbują ustalić, z czego dokładnie składa się dana kometa.

Czytaj też: Za Saturnem skrywa się kometa. Udało się dostrzec jej pierwszą aktywność

zdjęcia komety BB oraz innych obiektów z Pasa Kuipera

Wygląda na to, że obiekt nazwany na cześć jego odkrywców, czyli Pedro Bernardinelliego i Gary’ego Bernsteina, stał się aktywny znacznie wcześniej i w większej odległości od Słońca, niż zakładali do tej pory badacze. Potwierdzają to analizy danych dostarczonych przez teleskop TESS, który prowadził swoje odczyty w latach 2018-2020.

Bernardinelli-Bernstein to największa kometa, jaką kiedykolwiek udało się zaobserwować

Autorzy nowych badań w tej sprawie, związani z Uniwersytetem w Maryland, opisali swoje dokonania na łamach The Planetary Science Journal. Ich zdaniem, przy średnicy wynoszącej około 100 kilometrów oraz odległości od Słońca, przy której kometa stała się aktywna, w komie tego obiektu musiał występować tlenek węgla. Co więcej, astronomowie przypuszczają, iż do pojawienia się komy doszło nawet wcześniej. Przed tym, jak kometa znalazła się w zasięgu wzroku.

Czytaj też: Gigantyczny kosmiczny wulkan, który wybucha kriomagmą – Kometa 29P/Schwassmann-Wachmann

Dokładniej rzecz biorąc, tlenek węgla może ulegać parowaniu w odległości nawet pięciokrotnie większej od Słońca, niż kometa Bernardinelli-Bernstein znajdowała się w momencie pierwszych obserwacji. Kwestią sporną pozostaje to, czy istnieje jakikolwiek mechanizm bądź punkt graniczny, za sprawą których moglibyśmy obserwować tego typu obiekty zanim staną się aktywne.