Rosyjski procesor Baikal-S działa. Powstał na bazie Arm i korzysta z koprocesora RISC-V

Po głośnych aferach i domniemaniach co do śledzenia użytkowników przez firmy wszelakiej maści, historia nie mogła skończyć się inaczej. Zwłaszcza po zdecydowanie najgłośniejszych zarzutach w stronę firmy Huawei co do śledzenia klientów na użytek chińskiego rządu. Obecnie największe państwa świata zaczynają rozwijać swoje własne układy logiczne, aby porzucić zagraniczne technologie. Rosja jest jednym z nich i swój plan realizuje dzielnie, co potwierdza rosyjski procesor Baikal-S.
Rosyjski procesor Baikal-S
Rosyjski procesor Baikal-S

Na poletku technologii dla Rosji najwyraźniej nie ma nic lepszego, jak zbudować od podstaw infrastrukturę rządową w oparciu o lokalnie produkowane sprzęty. W nich najważniejsze są zdecydowanie procesory, w których firmy mogą z łatwością projektować i stosownie ukrywać tak zwane “back-doory”, czyli znane tylko sobie sposoby na m.in. śledzenie aktywności sprzętu. W dobie oddawania coraz większej ilości zadań w ręce technologii takie podejście do bezpieczeństwa nie dziwi, ale przejście na wyłącznie rodzimą technologię nie jest łatwe.

Czytaj też: Przetestowano chińskie procesory Hygon C86 3185 na bazie architektury AMD Zen

Sprzęt to jedno, bo oprócz niego trzeba przeprowadzić stosowną migrację oprogramowania i danych, co nie zawsze jest łatwe, a nawet w wielu przypadkach może być całkowicie niemożliwe. Powód? Nie wszystkie aplikacje są zoptymalizowane pod wszystkie sprzęty i procesory, więc porzucenie tradycyjnych Core czy Ryzenów na rzecz własnych procesorów opartych o architekturę ARM, z pewnością spowoduje wstępną lawinę problemów u końcowego użytkownika. Nie każda firma jest przecież Apple, żeby dbać zarówno o sferę hardware, jak i software.

Jaki jest i co ma do zaoferowania rosyjski procesor Baikal-S?

Zdecydowanie takich możliwości nie ma jeszcze rosyjska firma Baikal Electronics, która w 2022 roku planuje wyprodukować 10000 SoC BE-S1000, a w 2023 roku aż 30000 nich. Wspominamy o tym nie bez powodu, bo firmie udało się właśnie włączyć i przetestować procesor Baikal-S z 48 rdzeniami opartymi na architekturze Arm, które wykorzystują Instruction Set Architecture (ISA). Układ doczekał się nazwy kodowej BE-S1000 i jest w stanie obsłużyć 48 rdzeni z częstotliwością bazową 2,0 GHz i podbiciem do maksymalnie 2,5 GHz przy TDP wynoszącym 120 W.

Czytaj też: Sieć 5G przyspieszy ponad 10-krotnie. Tak przynajmniej obiecuje firma Falcomm

Patrząc na tę specyfikację od razu przychodzi Wam zapewne na myśl rynek profesjonalny i rzeczywiście ten procesor jest stricte serwerowym CPU. Na jednej płycie specjalnie dla niego może znaleźć się do czterech egzemplarzy Baikal-S, które posiadają wbudowany procesor RISC-V do bezpiecznego uruchamiania i zarządzania zasobami. Dzięki koprocesorowi na bazie RISC-V są więc kontrolowane w całości przez niestandardowy sprzęt, a w kwestii wydajności nie są aż tak złe, bo odpowiadają ponoć Intel Xeon Gold 6148 na bazie Skylake oraz AMD EPYC 7351 (premiera w 2017 roku) opartym o architekturę Zen. Z kolei na tle Kunpeng 920 Huaweia zapewniają 85% jego wydajności.